Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Farmakolog o dopalaczach: Tylko rzeźnik i Pan Bóg wiedzą co jest w kiełbasie

MedExpress Team

Iwona Schymalla

Opublikowano 14 lipca 2015 07:00

Farmakolog o dopalaczach: Tylko rzeźnik i Pan Bóg wiedzą co jest w kiełbasie - Obrazek nagłówka
Thinkstock/GettyImages
dr Jarosław Woroń.
[caption id="attachment_50790" align="alignnone" width="620"]Fot. Thinkstock / Getty Images Fot. Thinkstock / Getty Images[/caption]

O tragicznych skutkach zażywania dopalaczy w rozmowie z Iwoną Schymallą mówi farmakolog, dr Jarosław Woroń.

Jaki jest mechanizm działania dopalaczy?

Dopalacze to bardzo potoczna nazwa dla różnego rodzaju produktów zawierających substancje psychoaktywne. Dopalacze praktycznie rzecz biorąc są po to by, ominąć  środki kontrolowane przez ustawę o narkomanii a spożycie z kolei tego dopalacza ma wywołać podobne do tego środka, który jest na liście, efekty,  przede wszystkim psychoaktywne.  Coraz częściej spotykamy się z sytuacją, gdzie jest to susz,  nakrapiany różnego rodzaju substancjami, często niewiadomego pochodzenia. Te substancje są najczęściej do Polski sprowadzane w postaci płynnej, później odparowywane, z czego następnie robi się różne ekstrakty, którymi nakrapia się susz.  Bardzo często jakość tej dawki czy jej powtarzalność są bardzo trudne do stwierdzenia. Za tym, oczywiście, idą objawy niepożądane wynikających ze różnicowanych objawów farmakodynamicznego działania.

Na jakie organy ludzkiego ciała te substancje działają najbardziej rujnująco?

Jak już powiedziałem mają one wywołać efekt psychoaktywny, więc obawiamy się w tej sytuacji ich  działania  na ośrodkowy układ nerwowy. Przy okazji mogą uszkadzać wątrobę i nerki czy powodować kwestie związane z toksycznością dla  układu sercowo-naczyniowego, co objawia się wzrostem ciśnienia tętniczego, ale również zwiększeniem temperatury ciała (w przypadku znanego już mediom dopalacza zwanego Mocarzem). Oczywiście, mogą one uszkadzać ośrodkowy układ nerwowy.  U ludzi, którzy wzięli dopalacze widzi się często drgawki, to jest taki efekt. Najgorsze jest to, że kiedy trafiają do szpitala nie wiadomo jest jakiego typu substancję pacjent przyjął, sytuacja robi się trudna bo na analizę chemiczną trzeba trochę poczekać, co często nie pozwala wdrożyć adekwatnego postępowania w sytuacji klinicznej. Najczęściej robi się to w mechanizmie objawowym. To też może być utrudnione bo w przypadku dopalaczy nie wiemy jaką dawkę przyjął pacjent.

Czy Pan Doktor uważa, że leczenie osób,  które same z własnej woli zażywają dopalacze, powinno być finansowane ze środków publicznych?

To bardzo trudne pytanie, bo trudno jest tu określić co jest większym problemem. Jeśli mówimy o refundacji ze środków publicznych to bardzo często mówimy, że musimy wydać. Proszę zwrócić uwagę, że na leczenie tych ludzi, którzy trafili do szpitala pod wpływem dopalaczy też musimy wydać. Pytaniem zasadniczym zawsze będzie: czy warto zainwestować w to, by ludzie ci więcej tych dopalaczy nie brali? Ja myślę, że warto. Tak jak kiedyś mówili Hebrajczycy, że tylko rzeźnik i Pan Bóg wiedzą co jest w kiełbasie, to my, niestety, nie mamy jednoznacznej wiedzy na temat składu dopalaczy. Kupujący ma opisane na dopalaczu skutki z etykietką, że produkt nie jest do spożycia, ale generalnie może mieć oczekiwania, które w wyniku przyjęcia mniejszej dawki się nie spełnią, dlatego przyjmuje większe dawki. Tak zamyka się błędne koło. Dlatego ja uważam, że warto inwestować przede wszystkim w to by uświadamiać kompetentnie, nie na zasadzie odwoływania się do przyzwoitości, tylko mówiąc wprost dlaczego dopalacze są niedobre. Ludzie nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa, myślą, że jeśli przyjmą raz dopalacz, to nic złego się nie stanie. Tymczasem często okazuje się to jedynym, ostatnim razem. 

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także