O tym jak nasz nos znosi upały mówi w rozmowie z Iwoną Schymallą dr n. med. Piotr Rapiejko.
W czasie upałów, jakie teraz nam doskwierają, jesteśmy czasami narażeni na drastyczne zmiany temperatur np. przez klimatyzację. Jaki to może mieć wpływ na nasze zdrowie?
Nasza błona śluzowa gardła, noso-gardła nie zawsze jest zahartowana. Ktoś, kto pracuje w zimie na zewnątrz pomieszczenia rzadziej choruje od osoby pracującej w biurze. Kiedy osoba pracująca w ciepłym pomieszczeniu wyjdzie nagle na zimne powietrze, można powiedzieć, że się przeziębiła. Dlaczego? Ponieważ obkurczyły się naczynia krwionośne błony śluzowej. Bakterie bytujące zawsze w naszym noso-gardle i otaczającym nas środowisku nie mają przeciwników, ponieważ przeciwciała, takie nasze „wojsko” nie jest dowożone, bo obkurczyły się naczynia krwionośne. Tak też się dzieje, kiedy napijemy się czegoś bardzo zimnego, zjemy zimne lody, wejdziemy do zimnego, klimatyzowanego pomieszczenia z zewnątrz, gdzie panowała plus trzydziestostopniowa temperatura. W takich sytuacjach możemy się hartować lub zmniejszyć różnice temperatur. Nie namawiam oczywiście, żeby przestać jeść lody, ale proszę, aby jeść je np. wolno delektując się ich smakiem. Albo, nie pić szybkimi łykami zimnej wody, tylko powoli, ponieważ nasz organizm nie jest w stanie tego płynu ogrzać i następuje gwałtowne obkurczenie naczyń krwionośnych. Dodatkowym problemem jest też dłuższe przebywanie w pomieszczeniach klimatyzowanych.
Częstym problemem w czasie upałów jest też przesuszenie nosa. Dlaczego tak się dzieje i jakie może mieć konsekwencje?
Tu też główną rolę odgrywa, niestety, klimatyzacja, ewentualnie zanieczyszczenia powietrza. Nasz nos jest przygotowany do tego, by nawilżyć, nagrzać lub ochłodzić powietrze w dowolnych warunkach. Czyli, kiedy jest bardzo gorąco, co nie oznacza, że jest bardzo sucho, powietrze dochodzące do do krtani, dolnych dróg oddechowych, ma zwykle nawet dziewięćdziesiąt osiem a nawet sto procent wilgotności. To dzięki temu, że nos nawilżył powietrze. Jeżeli jesteśmy w pomieszczeniu, które ma bardzo niską wilgotność, a tak jest w klimatyzowanym, równowaga między nosem a środowiskiem jest zaburzona. W związku z tym powinniśmy w pomieszczeniach klimatyzowanych, mimo że jest nam chłodniej, pić jeszcze więcej niż. To nie tylko kwestia uzupełnienia płynów, które wypociliśmy, ale również ilości płynu, który dostał się do powietrza wdychanego. To jest duża strata dla organizmu. To tak jak w tej chwili jest słyszalna zmiana mojego głosu, spowodowana właśnie wysuszeniem. Jeśli można sobie wyobrazić klimatyzację jako coś pożytecznego, to tak, ale ze szklanką wody bądź też nawet wodą zastosowaną do nosa, po to by go przepłukać, wspomóc i usunąć zanieczyszczenia.