Co musi zmienić się w opiece nad pacjentami z udarem mózgu? O tym z prof. Danutą Ryglewicz konsultantem krajowym ds. neurologii rozmawia Iwona Schymalla.
Jak w Pani opinii powinna wyglądać kompleksowa opieka nad pacjentem z udarem? W Polsce brakuje takiego kompleksowego, interdyscyplinarnego podejścia.
Zaczynając od tego, że u pacjenta występuje udar mózgu, to tu jest zorganizowany system, bo jest sieć oddziałów udarowych na tyle liczebna, że właściwie każdy pacjent z podejrzeniem udaru powinien jak najszybciej trafić do takiego oddziału. Tak jest na terenie woj. mazowieckiego. Następnie oddział udarowy diagnozuje i rozpoczyna wczesną rehabilitację. Później około 30 proc. chorych wymaga dalszej rehabilitacji. I tu zaczyna się problem. Z założenia każdy oddział udarowy powinien mieć podpisaną umowę z oddziałem rehabilitacji neurologicznej by pacjenci jej wymagający do niego trafili. Ale tak dobrze nie jest bo brakuje miejsc. Niektórzy pacjenci więc na oddział rehabilitacji neurologicznej nie trafiają. Nie wszyscy muszą też tam trafiać tak jak np. pacjent, który ma objawy otępienia, z obciążeniami chorobami somatycznymi. Taki pacjent nie może mieć intensywnej rehabilitacji, a wymaga pomocy ze strony opieki społecznej. Tu włącza się opieka społeczna, pielęgniarki społeczne. Nie mniej tu potrzebna byłaby jeszcze rehabilitacja środowiskowa, w miejscu zamieszkania pacjenta. To wszystko powinno być spójne, zwłaszcza, że baza jest, bo w całym kraju jest sieć oddziałów udarowych. Na tej bazie powinna opierać się współpraca przede wszystkim z rehabilitacją neurologiczną. Problemem jest rehabilitacja neuropsychologiczna. Udar powoduje to, że pacjent nie tylko nie może ruszać powiedzmy ręką, ale ma także zaburzenia funkcji poznawczych i mowy, dlatego potrzebni są neuropsycholodzy i logopedzi. W przychodniach neurologicznych nie ma psychologów, a powinni być. Powinny powstać specjalistyczne poradnie chorób naczyniowych mózgu, gdzie pacjent byłby diagnozowany i byłaby współpraca psychologiczna, więc tam potrzebni byliby neuropsycholodzy.
Jak Pani Profesor ocenia stan świadomości społecznej, jeśli chodzi o objawy udaru?
Jedno to edukacja i przekazanie społeczeństwu jaki jest zdrowy tryb życia. Czego nie powinniśmy robić by nie chorować i nie mieć incydentów naczyniowych. Problemem jest chęć ludzi do stosowania się i realizacji tego, o czym doskonale wiedzą czyli niepalenia papierosów, czy odpowiednie odżywianie się. Ale ludzie nie chcą się stosować. Najlepszym tego przykładem były protesty przeciw sklepikom ze zdrową żywnością w szkołach. A przecież u podstaw jest słuszna zasada – zaczynać profilaktykę od młodych ludzi, którzy powinni mieć już takie nawyki żywieniowe nie powodujące występowania wielu chorób, które są czynnikami ryzyka udaru. Edukacja to jedno. Drugie – monitorowanie na ile ta edukacja jest efektywna. Jeśli brakuje efektów edukacji to należy ją powtarzać w nieskończoność.