Już nie "na wnuczka", a "na lekarza"...
Jak donosi serwis "Warszawa w pigułce" oszuści wyłudzają pieniądze od seniorów nową metodą "na lekarza".
Do starszej osoby podchodzi osoba, która przestawia się np. jako kolega syna. Mówi, że jest lekarzem i że ma leki dla syna, które kosztują 28 zł. Starsi ludzie z łatwością mogą uwierzyć w takie słowa.
„Mój dziadek, niestety uwierzył w słowa tego człowieka. Po przyjściu do domu okazało się, że jest to nakrętka od zwykłej pepsi zawinięta w gazetę (z jaruzelskim na głównej stronie na dodatek) i torbę foliową. 28zł to przeciez prawie że nic ale dla jakiejś starszej osoby może być to wszystko do następnej emerytury. Poza tym jeżeli on dziennie złapie przykładowo ok 3 osób na takie kłamstwo może mieć większą stawkę dzienną niż nie jeden z nas.” - pisze w liście wysłanym do serwisu www.warszawawpigulce.pl czytelniczka.
Ale nie tylko w Polsce oszuści podszywają się pod "lekarzy".
Pochodzący z Serbii 77-letni Vidoje Peric przez 30 lat prowadził praktykę lekarską w Szwajcarii. W to, że ukończył medycynę, wierzono mu na słowo. Przed sądem stanął nie po raz pierwszy. Jaką karę wymierzono?
Sąd w Lugano nie miał wątpliwości co do tego, że w czasie swojej trzydziestoletniej „zabawy w lekarza” Peric narażał na szwank zdrowie i życie pacjentów.
Serb utrzymywał, że ukończył medycynę na Wojskowej Akademii Medycznej w Belgradzie, jednak nigdy nie pokazał żadnego potwierdzającego to dokumentu. Mimo to, przyjmował pacjentów – najdłużej w miejscowości Savsa koło Lugano, ale także w niemieckojęzycznej części Szwajcarii, przez pewien okres na Kubie, a początkowo w rodzinnej Serbii.
W to, że jest lekarzem, Peric najwyraźniej uwierzył sam, ponieważ dwukrotnie podchodził do szwajcarskiego lekarskiego egzaminu państwowego. Bez powodzenia.
W swojej „praktyce” stosował przede wszystkim metody niekonwencjonalne – takie jak np. podawanie pacjentowi jego własnej krwi wysyconej ozonem. Dla jednego z pacjentów skończyło się to sepsą.
Pomysłowy oszust nie poprzestawał jednak tylko na „leczeniu”. Równie wysokie profity czerpał z nielegalnej sprzedaży medykamentów.
Z racji na ciężar postawionych zarzutów, prokurator żądał – pomimo podeszłego wieku oskarżonego – kary trzech lat pozbawienia wolności. Adwokat Perica bronił go podkreślając, że większość pacjentów nie odniosła żadnej szkody i była zadowolona z efektów „terapii”.
Ostatecznie sąd skazał Serba na pół roku bezwzględnego pozbawieia wolności oraz na 22 miesiące w zawieszeniu na 3 lata. Peric jest już jednak wolny, ponieważ na poczet kary zaliczono mu 170 dni, jakie do tej pory spędził w areszcie.
Co ciekawe, w latach 2007–2011 Peric odbywał już trzy krótkie kary pozbawienia wolności za praktykowanie medycyny bez uprawnień, jednak za każdym razem po wyjściu na wolność powracał do swojego procederu. Czy tak będzie i tym razem? Czas już chyba na „zasłużoną” emeryturę, „doktorze” Peric!
Źródło: www.warszawawpigulce.pl/Corriere del Ticino / The Local / Medexpress