Jak informuje MSWiA, dystrybucja tabletek z jodkiem potasu jest standardową procedurą uruchamianą na wypadek wystąpienia ewentualnego zagrożenia radiacyjnego.
– W skrajnie niebezpiecznym wariancie mogło dojść do uszkodzenia elektrowni, rozszczelnienia i powstania radioaktywnej chmury – mówił w wywiadzie dla Polskiego Radia 24 wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Błażej Poboży.
W rozmowie z dziennikiem Echo Dnia wojewoda świętokrzyski, dr n. med. Zbigniew Koniusz wyjaśnił, że to działanie o charakterze prewencyjnym.
– To profilaktyka nowotworów, które mogłyby się pojawić po ekspozycji na jod radioaktywny. Przeciwdziałaniem jest wczesne podanie dużej ilości jodu. Pamiętamy to z okresu awarii w Czarnobylu, wtedy podawany był płyn Lugola, dziś zabezpieczamy tabletki – mówił wojewoda.
Na wypadek zajścia potrzeby podawania jodku potasu dzieciom przygotowują się szkoły. Rodzice i opiekunowie prawni dostają do podpisu druki zgody na przyjęcie tabletek.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji uspokaja jednak, że póki co zagrożenie nie występuje, a sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez Państwową Agencję Atomistyki. Lekarze odradzają profilaktyczne przyjmowanie jodku potasu na własną rękę.