Co trzeba zmienić, żeby poprawić jakość leczenia bólu w Polsce? O tym z posłanką Lidią Gądek przewodniczącą Parlamentarnego Zespołu ds. Podstawowej Opieki Zdrowotnej i Profilaktyki rozmawia Alicja Dusza.
W Sejmie odbyła się debata na temat leczenia bólu. Jakie są priorytety leczenia bólu?
Wiele dobrego stało się już, jeżeli chodzi o leczenie bólu i postępowanie wobec pacjenta z powodu bólem w Polsce. Ale dużo mamy jeszcze do zrobienia. Koniecznie musimy zmienić ustawę o zwalczaniu narkomanii, która jest zdecydowanym anachronizmem. Trzeba również zmienić podejście do tego, że leki opioidowe są narkotykami. Bo to nadal funkcjonuje w świadomości polskich pacjentów, ale niestety także decydentów i lekarzy. Dlatego absolutnie musimy zmienić tę ustawę. Leki są lekami, a nie narkotykami. To pierwsza i zasadnicza zmiana edukacyjna, która ma za zadanie pomóc odmienić podejście pracowników ochrony zdrowia oraz pacjentów i generalnie całego społeczeństwa. Powiedziano na debacie, że "nie musi boleć". Gdy pytam starszych pacjentów, którzy przychodzą do mnie jako lekarza rodzinnego „jak się Pan/Pani czuje?”, odpowiadają: "a wszystko dobrze, wie Pani, boli mnie np. kręgosłup, ale przecież ma prawo boleć". Ma prawo, ale nie ma obowiązku boleć. Musimy zmienić podejście, bo starszy człowiek ma prawo w pełnym komforcie, bez bólu, przeżywać starość i cieszyć się tym, co ma i osiągnął. O bólu myślimy przede wszystkim przy temacie bólu nowotworowego. Bóle te są nie do zniesienia. Tu stało się najwięcej dobrego. Ale nadal musimy zrobić wiele, by leczenie bólu w Polsce nie było tylko farmakoterapią. Dziś nauczyliśmy się, że lepiej zaproponować tabletkę przeciwbólową albo zaproponować opioidy. Ale niestety zapominamy tu o psychologu, o stylu życia, o fizjoterapeucie i pielęgniarce środowiskowej, lekarzu, czy przyjacielu lub koledze w przypadku młodej osoby. Wszystko to może powodować, że dawka farmakoterapii może być zminimalizowana lub w ogóle wykluczona. Szczególnie obszar psychoterapii mamy w Polsce naprawdę kulejący i pora zacząć wzorować się na krajach, które mają to najlepiej rozwiązane. Musimy starać się osiągać jak najlepsze efekty. Właśnie te zakresy są wyzwaniami, również dla mnie. Trzecia, bardzo ważna rzecz to wycena świadczeń. Nie płaćmy za pacjenta, który przyszedł do poradni tylko za efekty leczenia. Bo jeden pacjent z bólem wymaga poświęcenia od lekarza dziesięciu minut, drugi paru godzin, by osiągnąć ten sam efekt terapeutyczny. Bo ból to zjawisko na granicy fizyczności i naszego psyche. W związku z czym jest doprecyzowany w definicji, ale naprawdę każdy odczuwa go inaczej. Każdemu musimy poświęcić się jako pracownicy trochę inaczej. Z tym wiąże się również stworzenie w Polsce centrum leczenia bólu. Wystarczy jeden, może być niewielki, ale merytorycznie przygotowany ośrodek, którzy może przygotować procedury dla wszystkich lekarzy rodzinnych, specjalistów, mniejszych szpitali.
Polacy nadużywają leków przeciwbólowych, a z drugiej strony jest strach przed opioidami. Skąd się bierze ten strach? Jak przekonać lekarzy i pacjentów?
Mentalność, takie nasuwa mi się sformułowanie. Narkotyki są straszną rzeczą, to prawda. Sieją spustoszenie, doprowadzają do rozpadu rodzin oraz organizmu człowieka od nich uzależnionego. Niestety, błędnie zakwalifikowaliśmy leki do narkotyków i to pokutuje dalej. Stąd ten obłudny powiedziałabym lęk, bo tak naprawdę wynika on z niewiedzy. Dzisiaj śmiem powiedzieć, że 50-60 procent społeczeństwa bez żadnego zastanowienia zażywa tabletki z krzyżykiem oraz inne leki przeciwbólowe kupowane nawet na stacjach paliw. Ten odsetek osób uważa, że skoro są to leki bez recepty, to nie mają działań niepożądanych. A okazuje się, że czynią one dużo większe spustoszenie w organizmie człowieka, niż dobrze stosowane leki przeciwbólowe, nawet bardzo silne opioidy. Warunkiem jest dostosowanie dawki leku do tego czego pacjent potrzebuje i zastosować inne metody terapeutyczne. Mam wiele przypadków, kiedy pacjenci biorąc bezreceptowe leki nie traktują ich jako leki. A potem mamy tego efekty w postaci anemii u osób starszych, u młodzieży krwawienia z przewodu pokarmowego, uszkodzenia szpiku czy wątroby i nikt nie wiąże togo z tym, że codziennie kupuje sobie dawkę tabletek, które uważa dla siebie za „fantastyczne”. Musimy to zmienić, ale tu główna rola edukacji. Tu nie trzeba dużych zmian prawnych. To kwestia zmiany mentalności naszych pacjentów. To duże wyzwanie dla wszystkich i pewnie po części przyczyni się do zmiany ustawa o zdrowiu publicznym. Ale sama ustawa niczego nie zmieni.