Jest Pani mamą wcześniaka, z jakimi problemami zetknęła się Pani już po urodzeniu dziecka? Co było dla Pani najtrudniejsze tu w szpitalu i potem, kiedy znalazła się Pani już w domu?
W szpitalu najgorszy był okres, kiedy moje dziecko było pod respiratorem. To był najcięższy czas, z momentami załamania, kiedy było naprawdę źle i nie wiadomo było jaki będzie finał. Na szczęście synek okazał się waleczny. Postanowił sam oddychać. Od tego momentu było już tylko lepiej. Na początku był bardzo maleńki, wielkości dłoni mego męża i ważył 1,2 kg. Udało się też dzięki temu, że w Szpitalu Św. Rodziny jest świetna opieka. Nigdzie i nigdy nie spotkałam się z takim podejściem do pacjenta jak w tym szpitalu.
Czy potem, w domu, mogła Pani również liczyć na kontakt ze szpitalem i profesjonalną pomoc ze strony położnych oraz lekarzy niekoniecznie ze szpitala, w którym Pani rodziła, tylko w ogóle ze strony systemu ochrony zdrowia?
Tak. Mój syn Leszek przeszedł dość wcześnie operację obustronnej przepukliny. Operacja odbyła się ekspresowo akurat w szpitalu przy ul. Żwirki i Wigury. W trzy dni po operacji byliśmy w domu i nie ma już nawet śladu po operacji. W tym szpitalu też dostaliśmy wszystkie potrzebne skierowania. Jesteśmy również wdzięczni lekarzom za opiekę nad synem.
Dziękuję za rozmowę. Gratulujemy wspaniałego syna a Pani dzielnej postawy.