W związku z nową listą refundacyjną i regulacjami dotyczącymi pacjentów onkologicznych, które wejdą w życie od 1 lipca, redakcja Medexpressu zapytała o opinię na ten temat prof. Dariusza Wołowca, krajowego konsultanta w dziedzinie hematologii: Panie profesorze, od 1 lipca zmienia się lista leków refundowanych; w opublikowanym projekcie widzimy, że pojawia się dopłata do leków stymulujących wzrost komórek krwi, które są stosowane podczas chemioterapii w celu uniknięcia gorączki neutropenicznej. Taka sytuacja może spowodować, że od 1 lipca część z tych leków będzie wymagała dużej dopłaty ze strony pacjenta. Czy nie stanowi to realnego zagrożenia dla skutecznego i bezpiecznego leczenia chorych na nowotwory?
- Zgłosiłem zastrzeżenia wobec listy leków refundowanych mającej obowiązywać od 1.7.2014, dotyczące wysokości dopłat dla pacjentów na preparaty długodziałających granulocytowych czynników wzrostu: pegfilgrastym i lipegfilgrastm. Dopłaty te są znaczne, gdyż za najtańszy obecnie preparat (lipegfilgrastym) wynosi ona ponad 50 zł, a za pegfilgrastym ponad 100 zł. Motywacją zastrzeżeń jest fakt, że zgodnie z obowiązującymi standardami stosowanie ich jest konieczne u znacznej części pacjentów otrzymujących chemioterapię przeciwnowotworową jako profilaktykę pierwotnej i wtórnej gorączki neutropenicznej, będącej ciężkim i niekiedy śmiertelnym powikłaniem
mielotoksycznych zestawów cytostatyków. Neutropenia polekowa jest też częstą przyczyną odraczania kolejnych kursów chemioterapii, a to istotnie zmniejsza skuteczność leczenia przeciwnowotworowego. Leki te muszą więc być tak samo dostępne dla pacjentów jak cytostatyki, a wysokość dopłat dla pacjentów może być dla wielu z nich barierą do realizacji recept.
O opinię na ten temat poprosiliśmy również przedstawiciela środowisk pacjenckich Szymona Chrostowskiego, prezesa zarządu Fundacji „Wygrajmy Zdrowie” im. prof. Grzegorza Madeja:
- W istocie od 1 lipca pacjenci onkologiczni poddani chemioterapii mogą stracić dostęp do leczenia wspomagającego i zapobiegającego gorączce neutropenicznej, a nie ma skutecznej chemioterapii bez leczenia wspomagającego. Z mojej wiedzy wynika, że w chwili obecnej terapia lekami stymulującymi wzrost kolonii granulocytów odbywa się przy niskiej odpłatności wynoszącej 3,20 zł i dotyczy wszystkich leków z tej grupy. Propozycja zmiany limitu, jaka pojawiła się w projekcie nowej listy leków refundowanych, spowoduje, że długodziałające leki wspomagające, wyraźnie rekomendowane przez zalecenia postępowania diagnostyczno-terapeutycznego, przy chemioterapii o wysokim stopniu toksyczności będą praktycznie nieosiągalne dla pacjentów. Powodem tego będzie znaczący wzrost dopłaty do leków.
Sytuacja ta wydaje się być dalece niepokojąca, ponieważ również w przypadku innych leków stymulujących wzrost kolonii granulocytów stosowanych w innych schematach przy mniejszej toksyczności pojawiła się propozycja wprowadzenia dopłaty, która obciąży budżet pacjentów onkologicznych.
Pacjenci, którzy na czas nie zostaną poddani leczeniu wspomagającemu, będą musieli zmagać się nie tylko ze śmiertelną chorobą nowotworową. Po mojej konsultacji z ekspertami wynika, że także będą musieli być poddani długotrwałej hospitalizacji będącej bezpośrednim efektem spadku odporności sprzyjającej rozwojowi poważnych zakażeń, np. posocznicy. Przyczyni się to do znaczącego zwiększenia kosztów leczenia pacjenta onkologicznego, związanych z jego pobytem w szpitalu i koniecznością zastosowania drogich terapii antybiotykowych. Najważniejsze jest jednak to, że życie pacjentów będzie realnie zagrożone.
Czytaj także: Pacjenci onkologiczni zabierają głos: Od 1 lica utrudniony dostęp do leczenia chemioterapii