Jak obecnie wygląda sytuacja pacjentów z alergią na jad owadów? Czy mają nieograniczony dostęp do odczulania?
Pacjenci uczuleni na jad owadów błonkoskrzydłych obecnie leczeni są w tzw. systemie szpitalnym. Czyli osoba, która podejmuje decyzję o odczulaniu, musi być każdorazowo na podanie tego środka przyjęta do szpitala. Czy to ogranicza? Tak, bo tych ośrodków w Polsce jest obecnie 33. W dobie epidemii Covid-19 jest to oczywiście duży problem, ponieważ niektóre z tych ośrodków zostały przemianowane na jednoimienne, covidowe i w zawiązku z tym część pacjentów musiała zrezygnować z leczenia bądź zostać przekierowana do innych ośrodków. Dlatego jest to obecnie dosyć duże ograniczenie, bo nie ma możliwości leczenia w warunkach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej.
A jak to leczenie mogłoby wyglądać właśnie w AOS?
W ambulatorium jest możliwość leczenia pacjentów uczulonych, ponieważ obecnie stosowane preparaty są dużo bardziej bezpieczne. Specjaliści podkreślają, że jest to leczenie bezpieczne, komfortowe i oczywiście dużo tańsze, w związku z tym pacjentom łatwiej byłoby korzystać z tego leczenia.
Preparaty typu depot, czyli o powolnym uwalnianiu alergenów jadu owadów, preferowane są zarówno przez pacjentów jak i lekarzy alergologów. W większości krajów europejskich immunoterapia typu depot jest stosowana w warunkach ambulatoryjnych, ponieważ jest to system dużo tańszy dla opieki zdrowotnej. Refundacja w Polsce to wyzwanie. W tej chwili nie ma dostępu do tych preparatów, bo nie ma refundacji aptecznej, a to uniemożliwia stosowanie jej w warunkach ambulatoryjnych. O to walczymy i zabiegamy, prosimy, by była możliwość poszerzenia leczenia, żeby ono nie przebiegało tylko w szpitalach, ale również w ambulatoriach, ponieważ ambulatoriów specjalistycznych jest znacznie więcej i do nich dostęp dla pacjentów jest znacznie łatwiejszy.
A jak zmieniłaby się jakość życia pacjentów, gdyby był dostęp do takiej terapii w AOS?
To ważne, ponieważ nie jest to tylko kwestia sensu stricte medyczna, ale jest to problem również psychologiczny, ponieważ każdy z pacjentów ma różnego rodzaju lęki i fobie. Każde wyjście na zewnątrz w okresie wiosenno-letnim i jesiennym wywołuje u nich stres. To ogranicza normalne funkcjonowanie. Często pacjenci w ogóle nie wychodzą w ciągu dnia z domu, dopiero po zmierzchu, kiedy ustaje aktywność owadów błonkoskrzydłych. Dlatego mówimy nie tylko o możliwości leczenia w warunkach ambulatoryjnych, ale również o komforcie życia pacjentów i całych rodzin. Jak wspomniałem, ośrodków szpitalnych jest raptem 33 i dojazd do takiego ośrodka zajmuje często dużo czasu (około 100-150 km). Leczenie w warunkach szpitalnych to dłuższy czas samego przyjęcia na podanie i związanego z nim pobytu. Pacjent musi brać w pracy wolny dzień, by móc skorzystać z tej formy leczenia, przez co część pacjentów rezygnuje lub w ogóle nie podejmuje odczulania. To duża uciążliwość, bo jest to leczenie, które trwa minimum 3 do 5 lat.
Na co czekają pacjenci?
Pacjenci zabiegają, aby immunoterapia została zrefundowana i była dostępna tym samym w warunkach ambulatoryjnych. Chcemy mieć możliwość zakupić lek refundowany w aptece i wybrać miejsce, w którym będziemy odczulani. Walczymy o poszerzenie odczulania i elastyczność systemu.