Jakie choroby współistniejące mogą towarzyszyć pacjentom zmagającym się z padaczką?
Wszystkie, jakie możemy sobie wyobrazić, ale możemy je najogólniej pogrupować na zaburzenia somatyczne, psychiczne i poznawcze. Zapewne dla pacjentów z padaczką najistotniejsze są zaburzenia o charakterze psychicznym. Głównie chodzi tu o zaburzenia nastroju, w mniejszym stopniu o objawy psychozy. Te schorzenia są rzeczywiście częstsze u pacjentów z padaczką niż u populacji ogólnej. Jest dwukierunkowe podłoże występowania obu chorób, bowiem u pacjentów z padaczką występują częściej depresje, i odwrotnie, u pacjentów z depresją częściej występują napady padaczkowe. One czasami mogą nawzajem się poprzedzać, a czasami mogą być tylko przypadkową incydencją, ale jednak ten związek jest wyraźny. Oczywiście istotne są również choroby somatyczne. Te, według różnych badań, częstsze są u pacjentów z padaczką, ale oczywiście w zależności od grupy populacyjnej, czyli czy są to dzieci, czy osoby w średnim wieku, czy starsze, będziemy mieć oczywiście różny przegląd tych współistniejących schorzeń. Największy problem możemy mieć u osób po 65. roku życia, kiedy występuje współchorobowość liczna, czyli możemy mieć wiele chorób (najczęściej tak jest) i dodatkowo przyjmować wiele leków. To ogromny problem z punktu widzenia terapeutycznego, bowiem musimy uwzględnić wzajemny wpływ naszych leków, które my stosujemy, na chorobę współistniejącą, ale również na leki, które są stosowane, i odwrotnie, te leki mogą mieć istotny wpływ zarówno na pogarszający się przebieg padaczki lub na nasilające się np. działania niepożądane.
Jak wygląda dostęp polskich pacjentów do innowacyjnego leczenia? I jak wypadamy na tle innych krajów europejskich?
Leczenie innowacyjne jest zawsze przez nas lekarzy oczekiwane, ale również przez pacjentów. Z powodu heterogenności padaczki, nie możemy mieć jednej terapii. Musimy więc połączyć farmakoterapię z psychoterapią, a czasami jest to leczenie neurochirurgiczne. Nowości mające nam dać korzystniejszy efekt są bardzo istotne. To jest oczywiście najistotniejsze dla pacjentów opornych na leczenie, czyli takich, u których pomimo właściwego leczenia nie mamy skuteczności, i którzy mają nadal napady. W porównaniu z pacjentami z Europy czy Ameryki, do której zwykle się odnosimy, nasze możliwości są mniejsze, dlatego że mamy dostępnych mniej nowych cząsteczek. Jest dużo leków, które są odtwórczymi, generycznych. Ale to nas nie posuwa do przodu. To jest istotne z punktu widzenia ekonomicznego, bo one są tańsze dla pacjentów, niemniej jednak ważne jest to, żeby pojawiły się nowe cząsteczki. One co prawda pojawiają się w dużo mniejszym stopniu niż kiedyś na świecie, natomiast w Polsce dodatkowy problem jest taki, iż leki, które są dostępne i zarejestrowane przez odpowiednie agencje, nie są refundowane. To oznacza, że dostępność jest żadna. Wszystkie działania, które mogłyby sprzyjać refundacji, oczywiście byłyby bardzo cenne, dlatego że tego oczekują pacjenci i my jako lekarze.
Jak w Pani opinii mogłaby wyglądać kompleksowa opieka (bo taka jest konieczna) nad pacjentem z padaczką?
Duża grupa pacjentów, czyli ta, która dobrze poddaje się leczeniu, nie wymaga bardzo specjalistycznej opieki. Oczywiście musi być rozpoczęte leczenie przez neurologa czy epileptologa, ale później może być kontynuowane dla większości chorych przez lekarza rodzinnego, z okresowymi konsultacjami neurologa. Natomiast, grupa pacjentów z padaczką oporną na leczenie rzeczywiście wymaga specjalistycznej opieki. I tu powinny być już nie tylko poradnie neurologiczne, ale takie, które zajmują się w sposób specyficzny pacjentami z padaczką, właśnie trudniejszymi przypadkami. I w związku z tym powinno to być, kolokwialnie mówiąc, skanalizowane, czyli te poradnie powinny być dla pacjentów, którzy mają jakiś problem, chorobowość bądź inny stan. Np. dla osób starszych czy kobiet z padaczką w ciąży, a więc dla tych grup populacyjnych, które wymagają większej opieki, wysokospecjalistycznej wiedzy i kompetencji, odpowiednich struktur. Jest to oczywiście kwestia tworzenia odpowiednich poradni i prawdopodobnie centrów referencyjnych, których my nadal w Polsce nie mamy, czyli takich które zajmowałyby się od diagnostyki po ewentualną optymalizację leczenia, jeśli jest potrzebne, łącznie z leczeniem neurochirurgicznym, które w Polsce również jest mało dostępne.