Chorzy często robią sobie wakacje od leków. Z lenistwa, niewiary w skuteczność terapii albo z konieczności. Czy można temu przeciwdziałać i skuteczniej leczyć?
Wydawać by się mogło, że kwestia ta, poruszana w czasach poszukiwania intensywnych rozwiązań optymalizujących złożony proces leczenia, jest problemem marginalnym. Tymczasem, paradoksalnie, sytuacja wygląda zupełnie inaczej, zwłaszcza w kontekście farmakoterapii schorzeń przewlekłych. Wyraźny związek pomiędzy stopniem nieprzestrzegania zaleceń terapeutycznych i zwiększonego ryzyka wystąpienia groźnych powikłań odnotowano m.in. u pacjentów z nadciśnieniem tętniczym, chorobą wieńcową, cukrzycą, astmą oskrzelową, zaburzeniami depresyjnymi czy hiperlipidemią. Ocenia się, że może być to jedynie wierzchołek góry lodowej – lista schorzeń jest bowiem znacznie dłuższa, a samo zjawisko w równym stopniu może dotyczyć również leczenia krótkoterminowego, np. antybiotykoterapii, czy nawet doraźnego przyjmowania niektórych środków przeciwbólowych.
Jak wynika z badań, w USA tylko 51 proc. pacjentów przyjmujących preparaty hipotensyjne przestrzega zaleceń lekarza specjalisty. W Wielkiej Brytanii sytuacja jest niemal analogiczna – prawidłowe wartości ciśnienia tętniczego odnotowano jedynie u ok. 30 proc. chorych leczonych z powodu zaburzeń układu sercowo-naczyniowego. Sytuacja taka może być bezpośrednią przyczyną kolejnych groźnych powikłań, wymagających niekiedy szybkiej hospitalizacji niesubordynowanego pacjenta. Ocenia się, iż u osób z niewłaściwie kontrolowanym ciśnieniem tętniczym ryzyko udaru mózgu rośnie niemal 8-krotnie, a prawdopodobieństwo wystąpienia choroby niedokrwiennej mięśnia sercowego zwiększa się nawet o 30–40 proc.
Konsekwencje bagatelizowania zaleceń lekarskich mogą być bardzo poważne. Może to wiązać się zaleceniem pacjentom dodatkowych porad lekarskich, leków i drogich badań diagnostycznych, a także z koniecznością przedłużenia hospitalizacji. Ocenia się, że zjawisko to może być nawet przyczyną co najmniej 10 proc. wszystkich przyjęć do szpitali. Jak wynika z gruntowanych analiz farmakoekonomicznych, w USA wszystkie koszty z tym związane oscylują na poziomie 10 miliardów dolarów rocznie, a pośrednie następstwa finansowe określane są nawet na 100 miliardów dolarów rocznie. W Polsce, pomimo braku dostatecznych danych, wartości te z dużą ostrożnością szacuje się na 6 miliardów złotych rocznie, co może stanowić 10 proc. wszystkich wydatków ponoszonych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Warto dodać, iż na znaczną część tych środków składają się obecnie koszty związane z refundacją leków, które w przypadku pacjenta niestosującego się do zaleceń nie przynoszą spodziewanych korzyści terapeutycznych.
Pełen tekst artykułu można znaleźć w kwietniowym wydaniu magazynu „Służba Zdrowia”.