Warunki zapewnienia dostępności są oczywiście złożone: to kwestia organizacji i efektywności systemu, ale też nakładów i – przede wszystkim – kadr. W tych obszarach Polska sobie nie radzi dobrze, albo – nie radzi sobie wcale. Drastycznym przykładem, jak mówiła Mariola Łodzińska z Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, są kadry pielęgniarskie. – Nie możemy marzyć o zastępowalności pokoleń. 30 proc. pielęgniarek czynnych zawodowo ukończyło 60 lat, są i takie, które pracują po ukończeniu 70 lat. Młodych pielęgniarek, do 30 roku życia, mamy ok. 13 tysięcy. To ok. 5,5 proc. wszystkich – wyliczała.
Co więcej, kilka lat temu Ministerstwo Zdrowia cieszyło się, że niemal wszyscy absolwenci kierunków pielęgniarskich odbierają prawo wykonywania zawodu (wcześniej normą było raczej nieodbieranie tego dokumentu). Co z tego, gdy – jak mówiła przedstawicielka samorządu pielęgniarek i położnych – tylko połowa osób z PWZ decyduje się na pracę w zawodzie.
Rozwiązaniem, korzystnym i dla personelu i dla pacjentów byłoby, jak podkreślano podczas dyskusji, obudowywanie zawodów medycznych zawodami wspomagającymi – w przypadku pielęgniarek jest to przede wszystkim zawód opiekuna medycznego. - On funkcjonuje w niektórych placówkach, ale nam go brakuje w każdej placówce, w każdy oddziale - powiedziała Mariola Łozińska. Brakuje, bo płatnik „nie widzi” opiekunów medycznych – szpital nie otrzymuje z tytułu tego, że pacjenci mają lepszą opiekę, większych środków. NFZ patrzy na przestrzeganie norm zatrudnienia pielęgniarek, przelicza ich liczbę na liczbę łóżek.
Kością niezgody między pielęgniarkami a resortem są też kompetencje opiekunów. Według Marioli Łodzińskiej koncepcja resortu zdrowia, zakładająca wydłużenie ścieżki kształcenia i związanego z tym zwiększenia zakresu obowiązków dla opiekunów medycznych wręcz zniechęca kandydatów do tego zawodu.
Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, podkreślał z kolei kluczową dla bezpieczeństwa pacjentów kwestię – bezpieczeństwa lekarzy. Komentując zapewnienia Ministerstwa Zdrowia, że dowodem na budowanie pacjentocentrycznego systemu jest przygotowywana ustawa o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjenta mówił, że środowisko lekarskie wręcz boi się proponowanych rozwiązań, bo mogą one zamknąć drogę do wprowadzenia systemu no fault, w którym z lekarzy zdejmuje się odpowiedzialność karną za nieumyślnie popełnione błędy. Zdaniem szefa lekarskiego samorządu bez zdjęcia presji z lekarzy nie stworzymy systemu, w którym pacjent będzie miał jeśli nie pewność, to przynajmniej uzasadnione poczucie bezpieczeństwa. - Lekarz pod presją operuje gorzej. Wiemy to chociażby z badań amerykańskich. Jeśli jest presja, lekarz leczy gorzej – mówił.