Trwa kampania „Rak wolny od bólu”. Jest wspierana przez Ministerstwo Zdrowia i objęta honorowym patronatem Sejmowej Komisji Zdrowia. Jako pacjentka nie jestem w stanie zrozumieć, dla kogo i po co jest ta kampania…
Jeżeli Ministerstwo Zdrowia kształtuje politykę zdrowotną państwa to chyba od tej instytucji należałoby oczekiwać zapewnienia takiej polityki w dziedzinie ochrony zdrowia, która objęłaby przynoszenie ulgi w cierpieniu związanym z nieprawidłowo albo w ogóle nieleczonym bólem u ciężko chorych pacjentów. Informowanie pacjentów, że ból się leczy i mają prawo domagać się takiego leczenia miałoby jedynie sens w momencie gdyby można było wyegzekwować od NFZ spełnienie potrzeb społeczeństwa w tej dziedzinie medycyny.
O ile jestem w stanie zrozumieć „podwójną rolę” Ministerstwa Zdrowia i Sejmowej Komisji Zdrowia w tej kampanii, to zupełnie niepojęte jest dla mnie organizowanie tej kampanii przez koalicję organizacji, które mają w swoim statucie działanie na rzecz cierpiących z bólu pacjentów, a jednocześnie:
- nigdy nie podnosiły konieczności zmian w Ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta z roku 2008 - gdzie prawo do leczenia bólu jest dane jedynie osobom w stanie terminalnym;
- nie wystąpiły do Ministerstwa Zdrowia o pilne dołączenie do „Szybkiej ścieżki onkologicznej” prawa pacjentów do prawidłowo leczonego bólu;
- nie były w stanie do dnia dzisiejszego uruchomić jakiejkolwiek infolinii gdzie pacjent lub jego rodzina mogliby zadzwonić prosząc o pomoc i ewentualną interwencję kiedy pacjentom odmawia się ich podstawowych praw zniwelowania cierpienia związanego z bólem tym samym naruszając podpisaną przez Polskę Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, której art. 3 głosi „nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu”;
- w prawie do leczenia bólu akceptują podział pacjentów w zależności od ich choroby co stanowi jawną formę dyskryminacji w dostępie do leczenia w RP;
- akceptują zróżnicowanie opłat za leki przeciwbólowe w zależności od jednostki chorobowej (tylko część z nich jest objęta refundacją NFZ).
W 2008 r. ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Janusz Kochanowski w swojej korespondencji w związku z samobójstwami z bólu w szpitalach pisał do Ministerstwa Zdrowia :
„…w moim przekonaniu przyczyną zbyt długiego postępowania wyjaśniającego bywa zarówno ogólna niewydolność wymiaru sprawiedliwości, jak i brak poczucia winy szpitali jako świadczeniodawców, nawet w przypadku ewidentnych zaniedbań. Często towarzyszy temu zmowa milczenia, wynikająca z solidaryzmu zawodowego personelu medycznego. Nagłaśnianie w mediach podobnych zdarzeń w aurze skandalu i sensacji spotyka się z reakcjami obronnymi środowisk medycznych uznających się za zniesławiane pochopnymi często opiniami. Bardzo proszę też o odniesienie się do kwestii stanu przestrzegania standardów leczenia szpitalnego pacjentów cierpiących na ból przewlekły z towarzyszącymi stanami lękowymi i depresją oraz poinformowanie o podejmowanych przez resort działaniach zaradczych”.
Ból przewlekły zamienia życie w koszmar zarówno pacjentów jak i ich rodzin oraz generuje ogromne koszty dla państwa poprzez zwolnienia, renty, dofinansowanie do leków, sanatoriów czy też dłuższego leczenia pacjentów. Cierpiącego z bólu ciężko chorego pacjenta, często w depresji, który gotowy jest targnąć się na swoje życie, nie interesują sympozja, konferencje czy kongresy poświecone leczeniu bólu czy też problemy w wykształceniu kadry medycznej - ponieważ to na państwie spoczywa obowiązek zapewnienia odpowiedniej opieki medycznej, w tym realizacji prawa do terapii przeciwbólowej, jako istotnego elementu realizowania zobowiązań państwa z zakresu podstawowych praw i wolności.
Anna Kleszcz