Przełomowe znaczenie w leczeniu szpiczaka mnogiego miało wprowadzenie w 1999 r. talidomidu, który wydłużył życie chorych na szpiczaka. W 2007 r. pojawiła się kolejna generacja tego leku o nazwie lenalidomid. Czy polscy pacjenci mają dostęp do tych leków? O tym z prof. Jadwigą Dwilewicz-Trojaczek hematoonkologiem z WUM rozmawia Alicja Dusza.
Szpiczak mnogi co to za choroba?
To choroba komórek układu chłonnego, ale takich bardzo specyficznych, powiedziałabym takich najbardziej wykształconych, które w warunkach fizjologicznych wytwarzają przeciwciała potrzebne nam do obrony przed różnymi drobnoustrojami. Te plazmocyty mogą zezłośliwieć i wówczas rozwija się tzw. szpiczak plazmocytowy, gdzie stwierdza się zwykle naciek w szpiku kostnym. Zajęte bywają kości z dużą skłonnością do złamań. We krwi pojawia się białko monoklonalne czyli wytwarzane w dużych ilościach jakieś przeciwciało, zwykle o niesprecyzowanych bliżej właściwości. Ono może doprowadzić nawet do pewnych zmian włącznie do śpiączki czy niewydolności nerek, jeśli jest go w dużych ilościach. Jest to nowotwór, którego nie można do końca wyleczyć, ale przy różnych metodach leczenia możemy choremu wydłużać życie. Dziś mamy duży postęp w tej dziedzinie.
Co zmieniło się w leczeniu szpiczaka?
Młode osoby chore na szpiczaka poniżej 65 roku życia a nawet 70. z dobrym stanem ogólnym mogą być kierowane do autotransplantacji komórek krwiotwórczych. Czyli, najpierw otrzymują leczenie, które powinno doprowadzić do remisji, cofnięcia się objawów choroby, potem mają autotransplantację. Następnie albo leczenie podtrzymujące, albo przez jakiś czas pozostają bez leczenia – to zależy od czynników prognostycznych i odpowiedzi na leczenie. Natomiast osoby starsze powyżej 65. czy 70. roku życia, z racji wieku i zwykle współistniejących chorób innych tkanek i narządów, nie są kwalifikowani do autotransplantacji, ale mogą otrzymywać leczenie zdecydowanie przedłużające życie. To są tzw. leki immunomodelujące, to są inhibitory proteazy. Jest na przykład taki lek alkilujący bendamustyna. One zwykle stosowane są ze sterydem np. z deksametazonem, przy osobach starszych częściej z enkortonem. Są ze sobą kojarzone z cytostatykami, które są starymi już lekami. To zdecydowanie poprawiło przeżycie. Kiedyś wynosiło ono w Polsce 3, 4 lata, dziś waha się od 5 do 7 lat, chociaż na świecie jest jeszcze dłuższe, ponieważ tam jest możliwość wcześniejszego stosowania skojarzeń niektórych tych wymienionych przeze mnie leków. Myślę, że to dzięki temu rokowania są dobre. Wszędzie najlepiej rokują i żyją najdłużej chorzy, którzy mieli autotransplantację. A spośród starszych chorych ci, którzy mieli zastosowane tzw. leki nowe, z tych grup o których mówiłam. Na szczęście stały się one dostępne starszym osobom w Polsce.
No właśnie, jak to jest z tą dostępnością dla pacjentów do tych nowoczesnych leków w Polsce?
Dostęp tak, ale nie do wszystkich leków. Niektóre są dopiero od niedawana zarejestrowane w Europie. W Polsce rejestracja leków trwa dosyć długo zanim będzie możliwość ich finansowania przez NFZ, niektóre nie będą, inne dopiero w drugiej linii, jeśli jest wznowa albo oporność na pierwszą linię leczenia. A na świecie one są stosowane w pierwszej linii leczenia. Tym niemniej postęp w leczeniu w Polsce jest.