O zatrudnianiu ludzi ze schorzeniami psychicznymi mówi Lidia Rudzka, dyrektor Mazowieckiego Specjalistycznego Centrum Zdrowia w Pruszkowie.
Prowadząc tak duży zakład, jakim jest szpital psychiatryczny, największy na Mazowszu, jesteśmy potężnym pracodawcą. Zatrudniamy około ośmiuset pięćdziesięciu osób. Oczywiście, w tak dużej grupie są osoby z dysfunkcjami czy niepełnosprawnościami. Wśród tych problemów chorobowych są też psychiczne. Pracują u nas osoby o szerokim przekroju kompetencji zawodowych i przygotowania zawodowego. Jest to personel medyczny, pomocniczy, terapeuci, ale też pracownicy administracyjni i kancelaryjni, osoby wykonujące czynności porządkowe, które zresztą tak swoje możliwości postrzegają, choć na przykład mają wyższe wykształcenie. Po prostu czują się dobrze, jeśli nie muszą pracować w zespole, gdzie jest duża odpowiedzialność. Myślę, że taki zakład pracy jak nasz szpital, to doskonałe miejsce do tego, by takie osoby były zatrudnione, ponieważ rozumiemy problem choroby psychicznej. Tutaj musi być to dyskretne, ale obserwuje się czy kolega, koleżanka w pracy mają zaostrzenie choroby. Czasem trzeba zapytać się: czy przyjmujesz leki, byłeś na kolejnej wizycie lekarskiej? To dzieje się ze zrozumieniem i w sposób przyjazny, a żadna przerwa w pracy nie powoduje braku możliwości powrotu pracownika na swoje stanowisko. Ciekawą formą, którą należałoby propagować, choć ciągle jest problem z jej finansowaniem, są mieszkania zwane chronionymi, czy hostele, albo mieszkania, w których trener może monitorować życie podopiecznych, sprawdza czy jest ład, czy są zrobione opłaty, czy nie zalegają niezrealizowane recepty. U nas na terenie szpitala mieszkają takie osoby: to jest właściwie miasteczko, ok. 50 hektarów. Zapraszam do współpracy jako pracodawca, który rozumie omawiane problemy osób ze schorzeniami psychicznymi.
