- To niesprawiedliwe, że diagnosta laboratoryjny ze specjalizacją otrzymuje pensję na poziomie diagnosty bez specjalizacji. Pracodawca obniża wykwalifikowanemu pracownikowi zarobki, tłumacząc , że w danym miejscu pracy specjalizacja nie jest potrzebna - powiedział diagnosta laboratoryjny w rozmowie z Medexpressem. Co Pani sądzi o tego typu postępowaniu ze strony pracodawców?
Z godnie z ustawą o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia farmaceuci, fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni i inni pracownicy medyczni z wyższym wykształceniem mają zarabiać minimum 5,3 tys. zł brutto (jeśli posiadają tytuł specjalisty) lub 3,7 tys. zł brutto (jeśli go nie posiadają).
Niestety pracodawcy omijają te przepisy. Oczywiście złożyliśmy skargę w tej kwestii do Ministerstwa Zdrowia. Uważamy, że wynagrodzenie diagnostów laboratoryjnych powinno być takie same jak dla lekarzy, czyli z podziałem na posiadających specjalizację i bez oraz posiadających specjalizację I stopnia czyli tzw. jedynkowiczów ( jest duża grupa diagnostów posiadających tzw. jedynkę). Ministerstwo Zdrowia nie uwzględniło naszych wniosków. W innej sytuacji są lekarze i pielęgniarki, gdy zakład pracy ma podpisany kontrakt z NFZ. Zgodnie z wymogami stawianymi przez Fundusz, pracodawca musi wykazać, liczbę zatrudnionych osób na stanowisku lekarza czy pielęgniarki, posiadających tytuł specjalisty. Jest nam bardzo przykro, że w naszym systemie zdrowia zapomniano o medycynie laboratoryjnej, co skutkuje tym, że w wymogach stawianych przez NFZ świadczeniodawcom nie ma ani słowa na temat liczby i kwalifikacji diagnostów laboratoryjnych, zatrudnionych w laboratorium.
Tylko w jednym rozporządzeniu ministra zdrowia istnieje zapis mówiący o tym, iż kierownik laboratorium musi posiadać tytuł specjalisty zgodny z profilem laboratorium. Praca diagnosty laboratoryjnego to nie tylko wykonanie badania laboratoryjnego, ale ścisła współpraca z lekarzem klinicystą w procesie diagnostyczno-terapeutycznym. Obecny stan i sposób postrzegania diagnosty a zarazem medycyny laboratoryjnej w Polsce jest wynikiem braku bezpośredniego finansowania badań laboratoryjnych i ich kontraktowania. Z tego powodu rozporządzenie ministra zdrowia oraz zarządzenia Prezesa NFZ nie określają wymogów dotyczących liczby diagnostów laboratoryjnych i ich kwalifikacji koniecznych dla zapewnienia jakości badań wykonywanych w medycznym laboratorium oraz współpracy z zespołem medycznym w opiece nad pacjentem. Dyrektorzy-pracodawcy traktują laboratoria jako źródło kosztów. Z tego też powodu, aby je obniżyć, niektórzy uznają, że zgodnie z zapisami prawnymi jest im potrzebny tylko jeden diagnosta – specjalista, a mianowicie kierownik laboratorium.
Rozumiem, że z tego powodu diagności laboratoryjni są zwalniani ze stanowisk starszego asystenta diagnostyki laboratoryjnej (posiadającego tytuł specjalisty) i degradowani są do stanowiska diagnosty laboratoryjnego bez specjalizacji.
Dokładnie. A wszystko po to, aby przyznać im mniejsze wynagrodzenie. Według kontroli przeprowadzonej przez NIK brakuje diagnostów laboratoryjnych i lekarzy z tytułem specjalisty w dziedzinach medycyny laboratoryjnej. Ministerstwo Zdrowia powinno zrobić wszystko, aby jak najwięcej diagnostów ukończyło specjalizację. Tymczasem z wprowadzonych zasad finansowania wynagrodzeń wynika, że diagnoście laboratoryjnemu nie opłaca się ponosić kosztów zrobienia specjalizacji. Diagnosta nie dość, że musi za nią zapłacić, (koszty wynoszą od 15 -40 tys. złotych ), to jeszcze od pracodawcy zależy czy uzna tę specjalizację i zatrudni go na stanowisku starszego asystenta diagnostyki laboratoryjnej z wynagrodzeniem zgodnym z ustawą o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia. W medycznych laboratoriach diagnostycznych pracuje około 200 lekarzy. Z informacji przesłanych do samorządu okazuje się, że niektórzy pracodawcy po wejściu ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia, nie uznali ich tytułu lekarza, tylko zdegradowali finansowo do tytułu diagnosty laboratoryjnego. A wszystko po to, żeby obniżyć koszty.
W związku z zaistniałą sytuacją zapytałam: Czym się różni praca lekarza diagnosty od lekarza patomorfologa? Obydwaj nie widzą pacjenta, oceniają preparaty, jeden np. hematologiczny, drugi zaś histopatologiczny. Dlaczego lekarze pracujący w medycynie laboratoryjnej oraz diagności laboratoryjni są dyskryminowani pod kątem zarobków?
Czy podjęli Państwo jakieś kroki w celu poprawienia warunków zatrudniania diagnostów laboratoryjnych ?
Jako samorząd wnioskowaliśmy do MZ o natychmiastowe zmiany. Niestety do tej pory nic się nie zmieniło.
Nie można wyrazić zgody z zapisami, że diagnosta ze specjalizacją otrzyma 5,3 tys. zł brutto, czyli tyle samo co lekarz - rezydent. Lekarz - rezydent z taką stawką zaczyna karierę zawodową a diagnosta laboratoryjny posiadający tytuł specjalisty ma z nią kończyć? To deprymujące dla diagnostów.
Odpowiedzialność zawodowa w obu przypadkach jest podobna. Diagnosta powinien być traktowany jak lekarz nie tylko pod względem odpowiedzialności zawodowej i wymogów dotyczących kształcenia przed i po dyplomowego, ale także wynagrodzenia za wykonywana pracę.
Pewnie z tego powodu coraz więcej osób rezygnuje z robienia specjalizacji, a nawet z zawodu….
Dokładnie. Młodzi ludzie nie chcą pracować w zawodzie diagnosty laboratoryjnego. Nie widzą perspektyw a ciężko pracować dla idei, kiedy muszą utrzymać siebie i jeszcze opłacać koszty specjalizacji. Otrzymaliśmy dane z jednej z uczelni medycznych w Polsce, gdzie w tym roku 33 osoby ukończyły analitykę medyczną, zaś tylko 3 z nich podjęło pracę w zawodzie.
Ministerstwo Zdrowia rozważa dopuszczenie do zawodu diagnosty laboratoryjnego osób bez wykształcenia medycznego tzw. przyrodników np. biologów, biotechnologów czy też osoby, które ukończyły mikrobiologię w szkole rybołówstwa i transportu wodnego. To absurd. Wynika stąd, że urzędnicy resortu zdrowia nie rozumieją pracy diagnosty laboratoryjnego i roli medycyny laboratoryjnej. Idąc tym tokiem myślenia nie powinno się poprawiać sytuacji finansowej lekarzy, tylko na miejsca brakujących lekarzy do zawodu lekarza dopuszczać przyrodników, farmaceutów, diagnostów laboratoryjnych czy też lekarzy weterynarii. Należy zatem zadać pytanie, gdzie bezpieczeństwo pacjenta i jakość świadczonych usług medycznych? Pamiętajmy, że medyczne laboratorium w szpitalu można porównać do szpitalnego oddziału ratunkowego. Tu nie może pracować osoba bez wykształcenia medycznego.
Jakie mogą być tego konsekwencje?
Konsekwencje opisał raport NIK czyli: zagrożenie bezpieczeństwa pacjenta, a także niewykorzystanie wiedzy i informacji płynącej z medycyny laboratoryjnej w opiece nad pacjentem, kiedy jest to najbardziej rzetelne i najtańsze źródło informacji o jego stanie klinicznym.
Na pewno diagności laboratoryjni są zażenowani taką sytuacją. Czy chcą rozpocząć akcję protestacyjną?
Sprawa protestów i strajków nie jest w kompetencjach samorządu zawodowego. Jednak uruchomienie tej formy protestu w medycynie laboratoryjnej nie jest łatwe. W związku z działaniem na terenie Polski dużych komercyjnych laboratoriów z kapitałem zagranicznym czynny strajk poprzez zatrzymanie pracy w medycznych laboratoriach diagnostycznych jest mało realny. Przedstawiciele handlowi tych firm natychmiast udadzą się do pracodawcy z propozycją wykonywania badań i w rzeczywistości przejęcia rynku. Stąd możemy protestować wyłącznie poprzez informowanie mediów, akcje informacyjne, plakaty informacyjne, oflagowanie bądź strajk głodowy jak ostatnio strajk młodych medyków.