Jakie warunki muszą być spełnione, aby kobiety z zaawansowanym rakiem piersi mogły doświadczać skoordynowanej opieki medycznej?
Trzeba wprowadzić pewne rozwiązania systemowe, które zapewnią to kobietom. Zacznę od tego, że kobietom chorym na zaawansowanego raka piersi należy się od państwa to, co jest zawarte w Europejskiej Karcie Praw Pacjenta Onkologicznego, czyli np. pełne informacje o swojej chorobie, współdecydowanie oraz opieka we wszystkich dziedzinach, nie tylko medycznych, ale także pozamedycznych: społecznych, psychologicznych, rehabilitacyjnych, czasem finansowych, których państwo powinno w tym momencie udzielić. Najczęściej choruje się raz w życiu na chorobę nowotworową. To jest punkt zwrotny w życiu każdego człowieka, w którym on liczy, że państwo poda mu pomocną dłoń. Przypadek zaawansowanej choroby nowotworowej, mówimy o zaawansowanym raku piersi, jest szczególnym, bo kobieta prócz tego, że ma stres związany z chorobą nowotworową, to ma też z tyłu głowy to, że jej choroba jest nieuleczalna. Co nie znaczy, że ta kobieta ma za chwilę umrzeć. Ona będzie żyć jeszcze wiele lat i trzeba jej w tym okresie pomóc we wszystkich tych wymiarach, o których powiedziałem. Jak to osiągnąć? Nie ma na to prostej recepty. Na przykład mówiliśmy o tym, jak wiele jest w sferze informowania chorych, z jednej strony podajemy pomocną dłoń, ale z drugiej oczekują zbyt wiele od nas lekarzy, bo wiele z nich boi się im powiedzieć, jaki będzie dalszy przebieg tej choroby. A o tym trzeba spokojnie porozmawiać, nie można tego ukrywać i przekazywać kobiecie złej informacji, kiedy ma przed sobą parę miesięcy życia. To nieludzkie, uważam. Oczywiście trzeba też umieć to zrobić. Musimy tego uczyć studentów i lekarzy. W związku z tym nie jest to taka prosta sprawa. Jest w tym problemie wiele aspektów, które, jak klocki, muszą do siebie pasować. I tylko stworzenie systemu w Polsce - ośrodków skoordynowanej opieki nad chorymi na raka piersi, co Polska powinna spełnić zgodnie z decyzją Parlamentu Europejskiego do końca tego roku, w których chora byłaby objęta pełną opieką począwszy od wejścia do systemu, wczesnej diagnostyki poprzez proces diagnostyki i proces leczenia, rehabilitacji psychofizycznej, czasem opieki paliatywnej. To wszystko pod jednym dachem instytucji biorącej odpowiedzialność za ten cały proces, i który nie może sobie wybierać chorych bo np. jakaś jest bardziej kłopotliwa, to jej nie będzie leczyć. To jest przywilej, ale także obowiązek.
Jaką Pan Profesor widzi perspektywę wprowadzenia tej opieki?
Jesteśmy na to skazani i przeciąganie tego jest niepolityczne i niepotrzebne. To sytuacja "win-win-win". "Win" dla chorej, bo otrzymuje opiekę bardzo wysokiej jakości, w terminie, nie organizuje sama tego procesu - za to bierze odpowiedzialność instytucja ją lecząca. Drugie "win" jest dla instytucji leczącej, bo ona ma pewne przywileje na zasadzie noblesse oblige – otrzymuje kontrakt na luksusowe leczenie, jest bardziej zainteresowana, ponieważ za to jest odpowiednia gratyfikacja. I wreszcie "win" dla płatnika, ponieważ on nie przepłaca, nie płaci za niepotrzebne wykonywanie procedury. W tej chwili system, który płaci za każdą procedurę oddzielnie jest zły, ponieważ te procedury się mnoży. Już nie mówiąc, że obecny system nie wymaga jakości. Jedyną wymaganą rzeczą zawartą w pakiecie onkologicznym jest terminowość. Ale ta terminowość oznacza czasem robienie rzeczy niechlujnie. Trzeba popatrzeć, czy te wszystkie jakościowe elementy są spełnione. To zapewnia właśnie taki breast unit, gdzie punktów monitorowania jest znacznie więcej i płaci się właśnie za jakość.