Przypuszczalnie pod koniec czerwca chorzy na stwardnienie rozsiane stracą możliwość leczenia natalizumabem. Co to oznacza dla chorych? Jakie mogą być tego konsekwencje?
Byłaby to bardzo niekorzystna sytuacja, ponieważ kontynuacja leczenia tym lekiem jest niezwykle ważna, nie tylko z ogólnego punktu widzenia. Każde leczenie powinno być kontynuowane jeśli przynosi korzystny efekt kliniczny. Zaprzestanie terapii tym lekiem powoduje gwałtowne zaostrzenie choroby. Wiemy to już od pewnego czasu i dane te są powszechnie znane, zostały opisane w piśmiennictwie fachowym. Uważa się, że u pacjentów leczonych natalizumabem nie powinno dochodzić do nagłego przerwania leczenia, ponieważ wiąże się to z ryzykiem gwałtownego pogorszenia choroby, już w kilka tygodni po.
Jakie, Pana zdaniem, formy leczenia powinny być zastosowane, jeśli okaże się, że pacjenci nie będą mogli kontynuować leczenia natalizumabem?
Najlepiej oczywiście byłoby, gdyby leczenie natalizumabem było kontynuowane. Ale wiemy na podstawie dotychczasowych obserwacji i badan klinicznych, że w przypadku niemożności kontynuowania leczenia natalizumabem konieczne jest dalsze leczenie innym lekiem. Takim najczęściej wymienianym i zalecanym lekiem do zastosowania to jest fingolimod, ale przy obecnej refundacji tego leku w Polsce i kryteriach refundacyjnych, będzie bardzo ciężko go zastosować u pacjentów po natalizumabie, którzy w czasie leczenia natalizumabem byli stabilni i nie mieli zaostrzeń choroby. Jest to trudne zagadnienie. I każdy lekarz, który zajmuje się tymi pacjentami będzie musiał mieć świadomość, że zostawienie tych pacjentów bez leczenia grozi poważnymi konsekwencjami klinicznymi i życiowymi dla tych pacjentów.