Z jakimi problemami zgłaszają się pacjenci do lekarza rodzinnego w okresie świątecznym? - Iwona Schymalla pyta dr. Michała Sutkowskiego z Kolegium Lekarzy Rodzinnych.
Święta Wielkanocne to czas wzmożonej pracy dla lekarzy. Z jakimi problemami w tym okresie pacjenci zgłaszają się do lekarza rodzinnego?
Myślę, że należałoby powiedzieć o kilku grupach takich pacjentów. W okresie świąt Wielkiej Nocy przychodzą do przychodni ludzie ubodzy, samotni, bezdomni i opuszczeni. Oczywiście, u nich zawsze znajdą się jakieś dolegliwości stające się uzasadnieniem ich wizyt. Zdarzają się tacy, którzy wolą ten czas spędzić nawet w szpitalu niż sami w domu, czy na ulicy. Coś rodzi się takiego w ludziach, że w święta nie chcą być sami. Takich jest wielu. Oczywiście zbyt wielu. Przychodzą, by pobyć z nami, innymi pacjentami, poczuć się wspólnotą. Namiastkę braku, tego czegoś co nazwalibyśmy miłością, na pewno, choć w namiastce, znajdą w gabinecie lekarza rodzinnego. Gorzej jeżeli oni są samotni wśród rodziny. Miejmy nadzieję, że ta grupa będzie się zmniejszać. Teraz musimy się nad nią pochylić i mieć rozumienie dla ich sytuacji. Oczywiście, zgłaszają się też inni. Nazwałbym ich zapobiegliwymi. To chorzy, którzy chcieliby zrobić zapasy leków, tak by im nie zabrakło w święta. To bardzo ludzkie oczywiście, choć medycznie nie zawsze skuteczne. Trzecia grupa, to chorzy z infekcjami. W okolicach świąt, marca i kwietnia, jest jeszcze dużo infekcji , samej grypy i sporo chorób bakteryjnych. Czwartą grupę stanowią ci, którzy przychodzą w przed lub po świętach, którzy wiadomo, że spędzili je niemalże bezustannie przy stole. To są osoby z różnymi zaburzeniami dyspeptycznymi , zatruciami pokarmowymi, zaostrzeniami przewlekłych schorzeń gastrycznych czy gastroenterologicznych, zaostrzeniem chorób pęcherzyka żółciowego i wielu innych. Myślę tu, że jest też piąta, najmniejsza grupa osób, które przychodzą w tym okresie, choć jest on mniej obfity w różnego rodzaju fajerwerki i wybuchy, z oparzeniami i różnego rodzaju kontuzjami na ich skutek.