Zarówno resort zdrowia, jak i parlamentarzyści widzą konieczność zmiany niefortunnego zapisu, który ogranicza seniorom dostęp do bezpłatnych medykamentów w ramach programu 75+ . Jednak nic nie udaje się zrobić. A osoby starsze krążą po przychodniach od specjalisty do lekarza rodzinnego, aby otrzymać receptę na darmowe leki.
- To nie jest w porządku wobec emerytów, którzy nie dość, że są w grupie ryzyka ciężkiego przebiegu Covid-19, to muszą jeszcze biegać po przychodniach – mówi Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej „FARMACJA POLSKA”
Martwe prawo
Zgodnie z art. 43a ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, osobom po ukończeniu 75. roku życia przysługuje bezpłatne zaopatrzenie w leki. Podstawą do ich otrzymania jest recepta wystawiona przez lekarza POZ, uprawnioną pielęgniarkę lub przez lekarza specjalistę i lekarza wypisującego pacjenta ze szpitala. Problem polega jednak na tym, że lekarze specjaliści nie mogą praktycznie takich recept wystawiać. Aby bowiem specjalista mógł wypisać receptę, pacjent musi w Internetowym Koncie Pacjenta (IKP) wyrazić na to zgodę. Ma to zapobiegać podwójnemu wystawianiu recept. Niestety, z IKP wg danych Centrum e-Zdrowia, korzysta zaledwie 5 proc. pacjentów powyżej 60 roku życia, co w praktyce uniemożliwia specjalistom wystawianie recept „S”. Senior musi więc wrócić do lekarza POZ, co - zwłaszcza w trakcie pandemii - jest sporym utrudnieniem i dodatkowo obciąża i tak już oblegane przychodnie lekarzy rodzinnych. - Moim zdaniem, wynika to ze zwykłego bałaganu, jaki towarzyszy pracom legislacyjnym. Łatwo się coś ustala, bo można to szybko przeprocesować. Natomiast tzw. poprawki muszą być przypięte do nowelizacji i trzeba to znów przegłosować - mówi Irena Rej.
Apele bez echa
Fundacja My Pacjenci już na początku ubiegłego roku alarmowała, że seniorzy nie mają dostępu do IKP. Ich zdaniem, prawo do bezpłatnej recepty, które wynika wprost z ustawy, nie może blokować posiadanie IPK.
O pilną nowelizację apelował Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec. Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski podkreślał gotowość rządu do wprowadzania zmian w systemie zaopatrzenia seniorów w leki. - Minister Miłkowski obiecał, że sprawa zostanie załatwiona do końca roku i zrobił zapis, aby to ruszyło i…. jak dotąd na tym stanęło.
Izba Gospodarcza „FARMACJA POLSKA” zwróciła się też do senator Beaty Małeckiej-Libery z prośbą o przygotowanie odpowiedniej nowelizacji i opracowała konkretne propozycje przepisów. - Poprawki do ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, dotyczące leków 75+ utknęły nie wiadomo gdzie i w lipcu br. będziemy mieli dwulecie działań nad rozwiązaniem tego problemu – wskazuje prezes Rej.
Wykluczeni cyfrowo seniorzy
Przygotowana przez resort zdrowia propozycja zakłada przyznanie lekarzom prawa do automatycznego dostępu do danych osobowych lub jednostkowych danych medycznych dotyczących ilości oraz rodzaju przepisanych świadczeniobiorcy leków, analogicznie jak w przypadku lekarzy zatrudnionych w podstawowej opiece zdrowotnej. Tyle, że sprawa utknęła w miejscu. - Powiedziano nam, że dla zmiany jednego zdania posłowie nie zbiorą się na posiedzenie plenarne w sejmie. A przecież jeśli ktoś pomylił się, to powinien szybko naprawić szkodę. Dlatego uważam, że musi być przewidziany tryb na takie poprawki i jeżeli coś dzieje się nie tak z ustawą, powinno się szybko reagować. Nie może to trwać miesiącami czy latami, tak jak w tym przypadku – oburza sią Irena Rej.