Jak, jako rzecznik Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych, ocenia Pani obecną sytuację pacjentów ze szpiczakiem mnogim w Polsce?
Oceniam tę sytuację jako szalenie dramatyczną. Niedawno na konferencji w MZ pan wiceminister ogłosił projekt nowej listy leków refundowanych. Niestety, na tej liście nie znalazły się leki dla pacjentów ze szpiczakiem mnogim, na które bardzo czekamy. Wiemy, że pacjenci, zwłaszcza w kolejnych liniach leczenia nie mają dostępu do nowych terapii, a z tego co nam przekazał konsultant krajowy, takich leków nowych ratujących życie powinno być aż trzy. Nie wiemy dlaczego taka decyzja. Leków nie ma. Czekamy na nie.
Czy spotkała się Pani z decyzjami ze strony MZ odnośnie nierozpatrzenia leczenia ratującego życie w przypadku chorób nowotworowych?
Program dostępności do leków ratujących życie bardzo źle działa. Uważam, że nie został przemyślany tzw. ratunkowy dostęp do technologii medycznych. Większość pacjentów nie dostaje w ramach tego programu leków. One nie są rozpatrywane przez MZ albo AOTMiT. A jeżeli już nawet przejdą całe procedury, które są długotrwałe, w momencie kiedy procedura została powołana po to, by szybko, właśnie w trybie ratunkowym dostarczyć lek pacjentowi, to się zdarza, że tych pacjentów już po prostu nie ma. Tak było z lekiem, który miał być podany pacjentowi z nowotworami głowy i szyi.
Jak Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych ocenia brak w projekcie majowej listy refundacyjnej leku lenalidomid, refundowanego w Polsce od pięciu lat dla pacjentów z nawrotowym szpiczakiem?
Z tego co mówił minister zrozumiałam, że lek ten nie został całkowicie skreślony z listy leków, tylko zostanie na nowo rozpatrzone kontynuowanie leczenia tym lekiem. MZ ma się przyjrzeć jak ten lek ma być stosowany i czy powinien pozostać na liście. Nie było mowy o jego wykreśleniu. Tak zrozumiałam. I nie wiem, co wobec tego miałoby być w zamian za ten lek. Bo przecież coś musi być, ponieważ pacjenci czymś muszą być leczeni.