Ca piąty mężczyzna w Polsce zmagający się z chorobą onkologiczną cierpi na raka prostaty. Może być skutecznie leczony, ale musi zostać wcześnie zdiagnozowany. Ma wtedy nawet 90-procentowe szanse na wyleczenie.
Wczesna diagnoza ratuje życie
Według Krajowego Rejestru Nowotworów, w ciągu pięciu lat (2014-2018) w Polsce liczba zachorowań na raka prostaty wzrosła o jedną czwartą, a liczba zgonów z powodu tego nowotworu o jedną piątą. Statystycznie rak prostaty jest diagnozowany u jednego na siedmiu mężczyzn w Polsce, co daje około 300-400 rozpoznań tygodniowo i około 16-20 tysięcy rocznie, choć wg ekspertów COVID-19 w sposób odczuwalny zatrzymał wykrywalność, więc teraz lekarze mierzą się z tzw. długiem zdrowotnym, czyli nagłym wzrostem liczby pacjentów z rakiem prostaty i to w dużo bardziej zaawansowanych stadiach.
- W gabinecie onkologa często mamy do czynienia z taką refleksją, że może coś można było zrobić wcześniej. Boli nas, że pacjenci przychodzą za późno, że gdyby nasze spotkanie odbyło się rok, dwa wcześniej, to nasze możliwości byłyby inne - mówiła dr Iwona Skoneczna, onkolog ze Szpitala Grochowskiego im. Rafała Masztaka podczas I Kongresu Zdrowia Mężczyzn organizowanego przez Fundację Żyjmy Zdrowo.
Sekcja Prostaty Stowarzyszenia „UroConti” prowadzi liczne działania zmierzające do zwiększenia świadomości panów w zakresie profilaktyki i regularnych wizyt w poradniach urologicznych. Jednak statystyki nadal są zatrważające. 2/3 mężczyzn w ogóle nie odczuwa potrzeby badań profilaktycznych, a do lekarzy zgłasza się wyłącznie za namową kobiet (żon, partnerek czy córek).
- A są przecież ogólnodostępne i darmowe - dziwi się Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia „UroConti”. - Wystarczy skorzystać choćby z programu Profilaktyka 40 plus, by upewnić się, że nic złego nie dzieje się z naszą prostatą, a w przypadku nieprawidłowości natychmiast działać i mieć do dyspozycji wszystkie opcje terapeutyczne.
Mało pacjentów w programach lekowych
Mężczyźni niechętnie chodzą do lekarzy - nie jest to żadne odkrycie. Jedynie 37 proc. mężczyzn między 55. a 65. rokiem życia wykonało badanie PSA, choć powinni je zrobić wszyscy i to zaraz po 40-stce.
- Covid-19 poważnie skomplikował sytuację we wszystkich obszarach terapeutycznych, ale nie wiem, czy w nowotworach męskich nie jest to szczególnie widoczne - zastanawia się Anna Sarbak, prezes Stowarzyszenia Osób z NTM „UroConti”. - Panowie nigdy nie przepadali za wizytami u lekarzy, więc pandemia była dla nich dobrą „wymówką”. Teraz mamy dług zdrowotny i 20 procent więcej nowych rozpoznań. Powinniśmy więc zrobić wszystko, co możliwe, żeby zachęcać naszych panów do regularnych badań profilaktycznych a także, a może przede wszystkim, regularnych wizyt u lekarzy.
Chorzy na raka gruczołu krokowego są leczeni w ramach programu lekowego B.56 w ośrodkach, które otrzymały stosowny kontrakt od Narodowego Funduszu Zdrowia. Liczba pacjentów korzystających obecnie z tego programu jest jednak relatywnie niska. Wg danych Krajowego Rejestru Nowotworów, w latach 2017-2019 wykrywano rocznie ponad 16 tys. nowych zachorowań na raka gruczołu krokowego, a w tym czasie w programie lekowym znajdowało się mniej niż 3 tys. pacjentów.
- Może problem tkwi w ilości ośrodków, które mają kontrakty? - analizuje Anna Sarbak. - Dziwną sytuację obserwujemy na przykład w Wielkopolsce, z której pochodzę. Wiemy, że są tam ośrodki onkologiczne i urologiczne chętne do zakontraktowania programu lekowego B.56. Otrzymały one jednak od NFZ negatywną odpowiedź na swój wniosek, co oznacza, że pacjenci, którzy są leczeni w ramach tego programu dalej muszą dojeżdżać do ośrodków znacznie oddalonych od ich miejsca zamieszkania - czasem nawet ponad 100 km. Jest to o tyle dziwne, że przecież żaden ze wspominanych ośrodków, który wnioskował o możliwość leczenia w ramach programu B.56 nie domagał się ani nie oczekiwał w związku z tym zwiększenia budżetu, jaki został alokowany na ten cel - dziwi się prezes Sarbak.
Być tam, gdzie inni dawno już są
Polscy urolodzy i onkolodzy twierdzą, że chcieliby leczyć swoich pacjentów z rakiem prostaty w taki sam sposób, jak robią to ich koledzy w innych krajach UE, nie tylko tych bogatych. Jednak terapie, którymi świat leczy od dawna, stają się w Polsce dostępne z kilkuletnim opóźnieniem.
- W przypadku raka gruczołu krokowego obserwujemy bardzo wolne zmiany w dostępie do nowoczesnego leczenia - mówił podczas I Kongresu Zdrowia Mężczyzn prof. Piotr Chłosta, kierownik Katedry i Kliniki Urologii UJCM w Krakowie. - Co prawda miało miejsce rozszerzenie dostępu w marcu 2022, ale wciąż jest wiele do zrobienia, by naszych chorych leczyć na takim poziomie, jak leczy się ich za naszą zachodnią granicą. Wytyczne opracowane przez najpoważniejsze instytucje w dziedzinie urologii pokazują jasno, jak wiele rekomendowanych opcji nie jest dostępnych dla naszych chorych. Cały świat zmierza do tego, by leczyć ich jak najwcześniej i nie zostawiać najskuteczniejszych sposobów leczenia na ostatnie etapy choroby.
Dziś w Polsce nowoczesne leki hormonalne są dostępne jedynie w opornym na kastrację raku gruczołu krokowego z przerzutami, a od marca 2022 roku również bez przerzutów. Ciągle jednak brakuje refundacji tych leków na etapie wcześniejszym, kiedy już mamy do czynienia z przerzutami, ale rak jest jeszcze wrażliwy na kastrację.
- Pozostaje do wypełnienia nisza, czyli refundacja leków w przerzutowym, wrażliwym na działanie hormonów raku gruczołu krokowego - tłumaczył na kongresie prof. Piotr Chłosta. - Gdyby program lekowy objął już ten etap choroby, to temat raka prostaty i dostępu do nowoczesnych terapii w tym względzie zostałby rozwiązany na dłuższy czas. Mówimy tu o takim zaawansowanym stadium nowotworu, którym jest przerzutowa postać charakteryzująca się występowaniem zmian w narządach wewnętrznych, w kościach, z bólami patologicznymi i ryzykiem pojawienia się złamań.
Według ekspertów liczne badania pokazały, że pacjenci, którzy dostali nowoczesne leki hormonalne na początku terapii, mieli lepsze wskaźniki przeżycia, uzyskali wydłużenie czasu do progresji choroby czy zmniejszenie ryzyka wystąpienia kolejnych przerzutów.
Wspomniane nowoczesne leki hormonalne to octan abirateronu, apalutamid, darolutamid oraz najczęściej stosowany enzalutamid. Przedłużają one przeżycie i opóźniają progresję choroby na wiele lat. Pozwalają też na długie utrzymanie normalnego funkcjonowania w życiu społecznym i zawodowym.
- Trzeba uczciwie przyznać, że przez ostatnie lata Ministerstwo Zdrowia wprowadziło szereg korzystnych zmian dla pacjentów z nowotworem prostaty. Dotyczy to jednak pacjentów z zaawansowanymi postaciami choroby, czy też kwalifikowanych do leczenia operacyjnego. Czas najwyższy, aby pozytywne zmiany objęły również osoby przed progresją choroby, ale też po leczeniu radykalnym, gdzie z niecierpliwością czekamy na zmianę refundacji środków chłonnych, która pozwoli nam zrekompensować ostatnią niekorzystaną dla naszej grupy zmianę. - i przypomina, że 1 grudnia ubiegłego roku weszło w życie nowe rozporządzenie Ministra Zdrowia, które okazało się niekorzystne dla pacjentów onkologicznych. - Oczekujemy, że właśnie ogłoszona zmiana refundacji środków chłonnych, która zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2023 roku tym razem poprawi sytuację naszej grupy - podsumowuje Bogusław Olawski.
Nowe opcje leczenia dla pacjentów z rakiem pęcherza
Listopadowa lista refundacyjna przyniosła dobre informacje dla innych pacjentów uroonkologicznych. Chorzy z rakiem pęcherza, który każdego roku jest diagnozowany u ponad 7 tys. Polaków, od kilku dni zyskali dostęp do nowoczesnego leczenia w ramach dedykowanego programu lekowego (B.141), a dokładniej do immunoterapii podtrzymującej pozytywne efekty działania chemioterapii pierwszej linii. Ścieżka terapeutyczna tego dotychczas zapomnianego nowotworu przechodzi obecnie przez swoistą rewolucję. Europejską rejestrację uzyskał już kolejny lek, którego cechuje wysoka skuteczność po niepowodzeniu chemioterapii i immunoterapii. Oznacza to, że może on być stosowany u chorych w zaawansowanym stadium choroby, którzy dotychczas nie mieli szans na skorzystanie z żadnej innej skutecznej opcji terapeutycznej.
inf pras