Ruszyła kampania „Wykorzystaj czas na życie”. Jak Pani wykorzystała czas, od kiedy zachorowała i co od tego momentu zmieniło się w Pani życiu?
Zmieniło się wszystko. Przedstawiony film to dokument o bardzo osobistych, prywatnych doznaniach. Tym większa wartość tego dokumentu. Życzyłabym sobie, aby wszyscy, którzy będą go oglądać uszanowali i docenili prywatność naszych „spowiedzi”. Trudno tak opowiedzieć jak żyję, ale uważam, że żyję zupełnie normalnie – zajmuję się pracą, bo jestem czynna zawodowo, oraz domem i swoimi pasjami. Pasji mam niewiele, ale pozwalają mi one oderwać się od myślenia o tej chorobie. Takie myślenie bardzo przeszkadza, a trudno przypisać, zaordynować złotą receptę dla chorych pań, bo po prostu jej nie ma. Każda z nas radzi sobie z tym problemem na miarę własnej empatii, zasobów sił, wrażliwości. A jakie są zasoby tych sił? Myślę, że kobiety nawet nie podejrzewają się o to, do czego są zdolne w warunkach stresu czy dramatycznej diagnozy.
Co Pani radzi osobom, które zachorowały jak się motywować i nie poddawać?
Nie radzę nic. Nie było moją intencją - będę podkreślać to do końca - moralizowanie Pań, czy nauczanie, że ten mój kodeks postępowania wybitnie się sprawdził, że moje życie jest pełne głębi i zmieniło się od czasu mojej choroby. To nie prawda! To indywidualna sprawa i nie podlega unifikacji, standardom czy schematom. Nie ośmieliłabym się radzić nikomu, jak ma żyć. Trzeba żyć tak, by nie zwariować z tą chorobą i szukać uroków, które odnajdowało się w życiu do tej pory.