O tym, że kryzys demograficzny dotyka nasz kraj mówią, od wielu lat, ministrowie kolejnych rządów. Dzisiaj jednak gwałtowne zwiększanie się populacji osób w wieku podeszłym to już nie prognozy czy alarmujące doniesienia, nad którymi można pochylać się z troską i przygotowywać mniej lub bardziej odległe działania zaradcze. To już rzeczywistość dziejąca się tu i teraz. Pomimo leciutko optymistycznych tendencji, jeśli chodzi o liczbę urodzeń, nie można nie zauważyć, że stajemy się krajem starych ludzi. I nie bójmy się używać tych słów – stary człowiek, nie używajmy eufemizmów w rodzaju „dostojny wiek” czy „wiek senioralny”. Określenie „stary człowiek” w żadnym wypadku nie odbiera szacunku dla wieku. A zawiera w sobie całe piękno długiego życia, z jego radościami, smutkami, mądrością i doświadczeniem. Ale kieruje też nasze myśli wobec tego, co niestety, jakże często ze starością nierozerwalne – to bezradność, niezdolność do samodzielnego życia, potrzeba opieki. Dzisiaj opieka nad takimi osobami spoczywa wyłącznie na barkach rodziny. Nawet wtedy, gdy ta korzysta z niewielkiej pomocy organizowanej w tym zakresie przez państwo, musi przejść drogę przez mękę, zanim dotrze najpierw do informacji, gdzie szukać pomocy, a potem tę pomoc uzyska. To właśnie obecne średnie pokolenie – coraz bardziej zaangażowane w organizowanie opieki dla swoich starych, schorowanych rodziców – rozumie najlepiej, że od starości, tak jak od choroby, trzeba się ubezpieczyć. Kiedyś mówiło się, że najlepszym ubezpieczeniem na stare lata są nasze dzieci. W dzisiejszych czasach takie ubezpieczenie nie wystarczy. Ale gdzie szukać innego, skoro nie mamy w Polsce ani ubezpieczeń pielęgnacyjnych, ani żadnej formy ubezpieczeń opiekuńczo-leczniczych?
Renata Furman
Ubezpieczenie od starości
Opublikowano 17 maja 2017 08:56
Fot. Katarzyna Rainka
Dzisiaj opieka nad osobami starszymi spoczywa wyłącznie na barkach rodziny.
Tematy
Renata Furman