Przypomnijmy, na początku października wiceminister zdrowia Marek Kos przyznał, że pomimo zwiększenia budżetu NFZ w marcu 2024 roku o ponad 2 miliardy złotych, nie udało się pokryć wszystkich zobowiązań wobec placówek medycznych. Szpitale nie otrzymały wszystkich pieniędzy w ramach zapłaty za usługi medyczne. Minister powiedział, że w planie finansowym jest niewystarczająca ilość środków – na leczenie szpitalne zaplanowane były 72 mld zł, a teraz to już 94 mld zł.
– Pacjenci zderzają się z zamykanymi oddziałami, przekładanymi wizytami – nawet na kolejny rok. Słyszymy też, że w programach lekowych brakuje leków. Te sytuacje są bardzo poważne i niosą konsekwencje dla konkretnych pacjentów – komentuje Magdalena Kołodziej i dodaje, że w szczególnie niepewnej sytuacji są pacjenci otrzymujący innowacyjne leczenie w ramach programów lekowych.
– Ostatnie lata upłynęły na dyskusjach o tym, co zrobić, żeby pacjentów jak najdłużej utrzymywać w ciągłości leczenia. Gdy kończył się program lekowy starano się, by chory płynnie wchodził w kolejną jego edycję. Wszystko po to, by nie było przerw, które prowadzą do pogorszenia stanu zdrowia czy zaostrzenia choroby. W tej chwili lekarze stają przed wyborem, czy utrzymać pacjenta stabilnego, czy może leki dostępne w ograniczonych ilościach przeznaczyć dla pacjentów w ciężkim stanie, u których leczenie trzeba wdrożyć. Te wybory są naprawdę trudne i za chwilę będziemy mieć napływ pacjentów w pogorszonym stanie, którzy wymagają pilnego leczenia – przewiduje Magdalena Kołodziej.
Poniżej wywiad z Magdaleną Kołodziej: