Czy w polskich szpitalach pacjenci są skazani na ból? Co na to Parlament Europejski? Czy uda się stworzyć kodeks ze standardami leczenia bólu? Z Anną Kleszcz, pacjentką, która cierpiała z powodu ropnia w kręgosłupie szyjnym i nie dostawała środków przeciwbólowych, rozmawia Edyta Hetmanowska.
W jednym z wywiadów padły mocne słowa z Pani strony, że pacjenci w polskich szpitalach są torturowani...
Nie jest to kwestia tylko mojego przypadku. Różne osoby opisywały mi swoje przeżycia, które były nieludzkie. Uznałam, że nie mogę tego odpuścić. W szpitalu chory człowiek jest traktowany bez szacunku, jako roszczeniowiec. W raporcie ONZ napisano, że jeśli człowiekowi nie podaje się leków przeciwbólowych lub podaje niewłaściwe, to jest to forma tortury i ja się z tym zgadzam. Człowiek ma prawo do pomocy w uśmierzeniu bólu. Jedynym ubocznym skutkiem leków opioidowych są zaparcia. W Wielkiej Brytanii kierowca, który stosuje leki opioidowe, ma prawo prowadzić samochód.
Złożyła Pani skargę do Unii Europejskiej na polską służbę zdrowia. Jaka instytucja europejska zajmie się Pani skargą?
Złożyłam petycję do Europarlamentu o wprowadzenie europejskich standardów leczenia bólu. Kilka dni temu dostałam informację, że petycja została dopuszczona.
Jest zatem szansa, że usłyszymy o dalszym postępowaniu w tej sprawie?
Znając tempo działania nie tylko polskich urzędników, trochę to potrwa. Otrzymałam odpowiedź, która brzmi: „Szanowna Pani, pragnę poinformować, że Komisja petycję rozpatrzyła. Komisja Petycji uznaje petycję za dopuszczalną, jako że jej przedmiot objęty jest zakresem działalności UE zgodnie z warunkami regulaminu PE. Komisja Petycji zwróciła się do Komisji Europejskiej o wstępne zbadanie różnych aspektów przedstawionego problemu w oparciu o dostarczone przez Panią informacje. Komisja wznowi rozpatrywanie Pani petycji zaraz po uzyskaniu niezbędnych informacji. Komisja Petycji uznała ponadto, że kwestie poruszone przez Panią w petycji powinny zostać przedłożone także w komisji w Parlamencie Europejskim, której zakres uprawnień obejmuje poruszone kwestie. Wobec czego postanowiła przekazać Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowie Publiczne i Bezpieczeństwo Żywności tytułem informacji. Zostanie Pani w odpowiednim czasie poinformowana o wszelkich dalszych działaniach podejmowanych w tej sprawie." Podpisała się przewodnicząca Komisji Petycji.
Na jaki efekt Pani liczy?
Uważam, że w zależności od poszczególnego kraju problem postrzegania bólu jest różny i zależy od kultury podejścia do pacjenta, wiedzy lub jej braku. Chciałabym, aby określono i wprowadzono na forum Parlamentu Europejskiego podstawowe zasady traktowania pacjentów bólowych. Myślę, że polskim lekarzom brakuje wiedzy. Ograniczenia stosowania opioidów u pacjentów wiążą się m.in., niestety, z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii. Sama zostałam potraktowana jak narkomanka, kiedy domagałam się środków opioidowych. Sprawdzano mi ręce i nogi, czy nie mam na nich śladów po igłach.
Czy ma Pani żal do lekarzy?
Mam żal do systemu, ale na system składają się też lekarze. Jeżeli w szpitalu dostęp do leków przeciwbólowych ma tylko ordynator, to nie jest to wina lekarza tylko systemu, przepisów. Zakładając, że personel medyczny kradnie te środki w celu odsprzedaży, to chciałabym spotkać narkomanów uzależnionych od nich i kupujących te środki w celu pobudzenia.
Należy sobie odpowiedzieć na następujące pytanie, kto dał prawo i komu do odbierania godności ciężko chorym umierającym pacjentom ew. pacjentom niebędącym w stanie terminalnym, a chcącym normalnie funkcjonować w społeczeństwie poprzez pozbawianie tych osób odpowiedniego leczenia przeciwbólowego w XXI wieku, w szczególności, że takie leczenie jest tanie.
Jedna z firm przez rok badała – także w Polsce – to, jakim ogromnym nieszczęściem dla rodziny jest permanentny lub nawracający ból członka tej rodziny. Nie tylko cierpią pacjenci nowotworowi. Oni chociaż mają jakieś fundacje.
W Pani karcie napisano: "pacjentka spretensjonowana". Co Pani myśli o takim stygmatyzowaniu pacjentów? Przecież lekarz na podstawie takiej notatki może przeoczyć chorobę, skupiając się na nieistotnych aspektach?
Lekarz patrzy w kartę, gdzie jest opis, co podawano pacjentowi. W moim przypadku w opisie była informacja o lekach psychotropowych, żebym się „nie darła czy przeklinała”, ale nikt nie zastanawia się nad tym, że taki pacjent jak ja może płakać czy przeklinać z okrutnego bólu. Dla mnie szpital kojarzy się z permanentną stygmatyzacją, bo pacjent jest w nim na samym dole drabiny. Pacjent powinien być pod opieką systemu. Tymczasem na szczycie jest NFZ, potem dyrektor szpitala, lekarze, pielęgniarki, a pacjent jest dodatkiem do tej całości.