Wszystko drożeje a wyceny idą w dół!
Zarządzenie Prezesa NFZ określające warunki zawierania umów na świadczenia pielęgnacyjne i opiekuńcze w ramach opieki długoterminowej, zostało opublikowane dość niespodziewanie 25 kwietnia (6 dni przed wejściem w życie), choć od wielu miesięcy pacjenci wysyłali do Ministerstwa Zdrowia prośby o jego wstrzymanie. Tłumaczyli, że boją się powrotów do szpitali, a takie konsekwencje będzie miała obniżka taryf, bo po niej świadczeniodawców domowej wentylacji mechanicznej nie będzie już stać na dostarczanie usług poniżej kosztów ich wykonania. Niestety apele i uwagi pacjentów nie odniosły skutku. Żadna rekomendowana przez nich zmiana nie została ujęta w zarządzeniu.
Zmiany w taryfach powodują obcięcie kosztów nawet o 62 proc. W 3 grupach świadczeń dla pacjentów wentylowanych nieinwazyjnie obniżka taryf wygląda następująco: -16 proc. (z 142,73 zł na 120,06 zł) dla pacjentów wentylowanych mechanicznie przez więcej niż 16 godzin na dobę, -29 proc. (z 127,62 zł na 90,40 zł) dla pacjentów wentylowanych w przedziale 8-16 godzin na dobę i aż -62 proc. (z 103,49 zł na 39,33 zł) dla pacjentów wentylowanych poniżej 8 godzin na dobę.
- Nie wiemy, dlaczego państwo polskie chce na nas oszczędzać, kiedy wszystko dookoła drożeje a inflacja rośne w galopującym tempie. Grupy społeczne, które powinno się chronić w pierwszej kolejności, to ludzie starsi i osoby z niepełnosprawnością, a decydenci pokazują, że to właśnie na nich szukają oszczędności – tak nie powinno być! To zarządzenie oznacza dla nas wyrok. – mówi Aldona Katolik, wiceprezes Stowarzyszenia „JEDNYM TCHEM!”, żona pacjenta wentylowanego mechanicznie.
Będzie drożej i trudniej
Zmiana taryf generuje wiele negatywnych skutków. Po pierwsze mniejszą dostępność świadczenia (jest ono limitowane) i jeszcze dłuższe kolejki. Niektórzy mogą już nie doczekać respiratora i zwyczajnie się udusić. Już teraz występuje bardzo dużo nadwykonań tego świadczenia. Po drugie – widmo powrotów do szpitali. Kiedy kolejki na uzyskanie respiratora staną się jeszcze dłuższe, część pacjentów zostanie zmuszona do powrotu z przyjaznych warunków domowych do szpitali lub ciągłego krążenia między domem a oddziałem ratunkowym. Po trzecie - w efekcie planowanych zmian i w związku z brakami personelu medycznego, świadczeniodawcy nie będą w stanie zapewnić wszystkim chorym najwyższego standardu opieki w postaci pielęgniarki, lekarza, fizjoterapeuty czy konserwatora sprzętu. Po czwarte wreszcie – ucierpi na tym budżet, czyli my wszyscy. Koszt osobodnia w szpitalu jest bowiem kilkukrotnie wyższy od osobodnia w domu, a na OIOMie nawet kilkadziesiąt razy wyższy! Co więcej, pacjenci przebywający długotrwale w szpitalach będą zajmować łóżka, blokując możliwość przyjęcia innych chorych.
- Niezależnie od rodzaju prowadzonej wentylacji mechanicznej, korzyści dla chorego wynikają z braku konieczności przebywania w szpitalu. Poza nim czuje się on dużo bezpieczniej a wentylacja w warunkach domowych umożliwia mu znacznie większą aktywność życiową, rodzinną, a także społeczną, czyli podnosi jakość życia tych osób – podkreśla Elżbieta Szlenk-Czyczerska, wiceprezes Stowarzyszenia „JEDNYM TCHEM!”, pielęgniarka anestezjologiczna. - Dlaczego ktoś chce nas tego pozbawić?
Dramatyczne apele o prawo do oddechu
Pacjenci szukają pomocy, gdzie się da. Apelują do Rzecznika Praw Pacjenta, Ministra Zdrowia, ministra Miłkowskiego i do Narodowego Funduszu Zdrowia. Ciężko im zrozumieć postawę decydentów, bo wspomaganie oddechu respiratorem w warunkach domowych jest skutecznym narzędziem ratującym i przedłużającym życie, powszechnie stosowanym we wszystkich rozwiniętych krajach świata.
- Domowa respiratoterapia dawała nam poczucie bezpieczeństwa i możliwość przebywania wśród bliskich. Teraz boimy się, że albo nie zdążymy dojechać do szpitala, by zostać podłączonym do tlenu, albo nie będzie tam dla nas miejsca. Na przykład w szpitalu najbliższym mojego domu jest tylko jedna sala z dostępem do tlenu i czterema łóżkami, a jak łatwo się domyślić, wymagających wentylacji jest znacznie więcej – tłumaczy Ewa Ciechomska, pacjentka wentylowana nieinwazyjnie, chora na POChP od ponad 20 lat.
Na razie będzie to trudne, bo jak twierdzą pacjenci, już otrzymują pierwsze sygnały od świadczeniodawców, że będą wstrzymywane przyjęcia nowych pacjentów i nie wiadomo, co stanie się z tymi ponadlimitowymi.
- W imieniu pacjentów, zapraszam przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia oraz NFZ do naszych domów, z chęcią pokażemy jak wygląda nasza codzienność - apeluje Joanna Wilmińska, prezes Stowarzyszenia „JEDNYM TCHEM!”, pacjentka wentylowana mechanicznie inwazyjnie od 10 lat. - Żądamy od Ministra Zdrowia natychmiastowego zawieszenia zarządzenia Prezesa NFZ i wspólnego wypracowania takiego modelu świadczenia domowej wentylacji mechanicznej, który pozwoli nam żyć!