Kampania "Wykorzystaj czas na życie" kolejny raz dotarła do Gdańska, gdzie odbyło się spotkanie poświęcone komunikowaniu się z bliskimi, lekarzami a także mediami.
Kamilla Król: Dla mnie dużym szokiem była diagnoza. Ale dobrze, że szybko wyprostowała mi ją Pani Senkus-Konefka moja doktor prowadząca. Byłam zagubiona i stawiałam irracjonalne pytania typu jak teraz żyć? Pani doktor odpowiadała: Normalnie. Trzeba żyć normalnie. To słowo „normalnie” uporządkowało moje życie, pomogło by nie uległo zburzeniu. Spróbowałam tę normalność zachować. Przez całą chorobę byłam aktywna zawodowo. Zmienił się tylko - jako konsekwencja choroby - mój image. Moje długie, kręcone włosy po prostu wypadły. To był moment, w którym podjęłam decyzję, że jeśli się zmieniam to też muszę o tym powiedzieć. Zmierzyć się z tym także w pracy. Poinformowałam o swojej chorobie pracowników. Reakcją był strach. Ich strach, nie mój, bo ja przychodziłam do pracy i podejmowałam swoje wszystkie dotychczasowe obowiązki. Część osób z najbliższego otoczenia zawodowego zostawiła mnie z tym wszystkim. Zaniechali ze mną kontaktów i spotkań. Pewne projekty, w których brałam udział przed podaniem informacji o mojej chorobie, zostały potem zawieszone. Nie mogłam ich dokończyć, bo m.in. telefony umilkły. Wtedy ja swoją codzienną działalnością pokazywałam, że nawet jeśli utraciłam włosy i czasami gorzej się czuję, nie ma powodu, by mnie wykluczyć. Przez zachowania zwrotne wokół mnie czułam się jak trędowata. To był trudny dla mnie moment, ale musiałam się z nim zmierzyć, przepracować czy nawet przepłakać, bo takie emocje też były. Postanowiłam, że się nie dam i będę o tym mówiła. Zadaniem było też wyzdrowieć. Pani doktor Senkus-Konefka cały czas dodawała mi otuchy. Szłam na zwolnienia lekarskie tylko w trudnych momentach (to było kilka dni) i potem już przy operacji. Byłam i jestem cały czas aktywna zawodowo. Pracuję z dziećmi. Teraz dopiero dojrzałam do tego, aby także z nimi o tym rozmawiać.
Dr Elżbieta Senkus-Konefka: Powiedziała pani o pracy z dziećmi. To ważne. Uważam, że od najmłodszych lat powinno kształtować się tolerancję dla inności. Nasze społeczeństwo jest, niestety, nietolerancyjne pod wieloma względami. Nie umie zaakceptować nawet innych fryzury u pań. Kolokwialnie mówiąc, ludzie oglądają i gapią się na nie. Nie wiedzą jak zareagować. Myślę, że trzeba uczyć tolerancji całe społeczeństwo, ale najlepiej zacząć od najmłodszych. Dzieciaki, z którymi pracuje pani Kamilla widziały, że ich ukochana pani miała długie, piękne włosy i one się nagle zmieniły, ale ich pani pozostała tak samo fajną. To jest bardzo ważny przekaz.
Iwona Schymalla: Skąd się bierze w nas to, że wspaniała kobieta, nauczycielka, która bierze udział w wielu projektach zawodowych, kiedy powie o swojej chorobie nagle jest odrzucona. Czy to strach przed chorobą? Czy boimy się, by nas to nie spotkało? Jaki jest tego mechanizm?
Dr Elżbieta Senkus-Konefka: Myślę, że to trochę strach przed chorobą, ale bardziej strach przed nieumiejętnością zachowania się. Ludzie czują się skrępowani i podświadomie unikają sytuacji, które będą wymuszały niestandardowe zachowania. Jeśli więc jest jakiś wspólny projekt, to trzeba się będzie spotkać i jakoś zareagować. Jedni będą udawać, że nic nie wiedzą. Inni będą czule pytać o samopoczucie - co jest jeszcze gorsze - albo za plecami szeptać jak się źle wygląda. I to jest chyba głównie taka obawa. Obawa przed własną reakcją.