Czy choroby tarczycy: nadczynność czy niedoczynność są coraz częstsze?
Trudno powiedzieć częściej je wykrywamy, więc liczba pacjentów z takim rozpoznaniem rośnie, ale nie jestem pewien czy wynika to ze wzrostu zachorowalności, czy z coraz lepszych i coraz bardziej dostępnych testów diagnostycznych. W efekcie jednak liczba pacjentów zdiagnozowanych i leczonych powiększa się.
Czy podobnie jest z wykrywalnością raka tarczycy?
Tak. Wykrywalność raka tarczycy systematycznie rośnie. I tu jest podobnie, bo nie wiemy, czy wiąże się to ze wzrostem liczby zachorowań czy większą wykrywalnością. Jeszcze nie tak dawno nowotwory we wczesnym stopniu zaawansowania wykrywaliśmy dopiero po leczeniu operacyjnym. Obecnie wykrywamy je dużo wcześniej, na etapie kilku - kilkunastu milimetrów średnicy.
Kto częściej choruje? Kobiety?
Chorują zdecydowanie częściej kobiety, głównie w trzeciej - szóstej dekadzie życia. Mężczyźni chorują rzadziej, ale jeśli już, to choroba ma poważniejszy przebieg.
Mamy większą liczbę chorych, właśnie dzięki rozwojowi diagnostyki. Czy to znaczy, że badanie USG powinny profilaktycznie wykonywać wszystkie kobiety?
W polskich zaleceniach USG tarczycy nie jest badaniem skriningowym, czyli takim, które miałoby służyć wykrywaniu zmian przedobjawowych. Chociaż w codziennej praktyce, de facto, tak się dzieje. Ze względu na wzrost dostępności i jakości aparatów ultrasonograficznych, oraz liczby lekarzy wykonujących badanie USG tarczycy, częstość tych badań istotnie wzrosła.
Jaka grupa pacjentów powinna wykonać takie badanie?
Badanie powinni wykonać na pewno pacjenci, którzy wyczuwają zgrubienia (guzki) na szyi, mający zdiagnozowaną chorobę tarczycy oraz ci, którzy leczą się z powodu chorób tarczycy lub są po operacji tarczycy. Pozostali pacjenci mają takie badanie wykonywane bardzo często „przypadkowo”, przy okazji innego badania np. tętnic szyjnych czy piersi, kiedy lekarz po wykonaniu USG innego narządu kontrolnie i jakby przy okazji ocenia tarczycę.
Jeżeli jest już diagnoza – rak tarczycy, to oznacza zawsze, że trzeba usunąć narząd?
Do niedawna, według polskich zaleceń, w przypadku przedoperacyjnie rozpoznanego raka tarczycy zawsze było zalecane całkowite wycięcie tarczycy. Obecnie, w niektórych przypadkach dopuszczalne jest usunięcie połowy tarczycy, czyli jej jednego płata. Są już kraje, co może szokować, w których dopuszcza się w leczeniu raka tarczycy aktywną obserwację, bez leczenia operacyjnego – jest to jednak postępowanie o charakterze badania klinicznego, a nie oficjalne zalecenia. W Polsce w przypadku rozpoznanego raka tarczycy operujemy, dopuszczając w wybranych przypadkach i za zgodą pacjenta mniej radykalne leczenie chirurgiczne.
Co w przypadku pacjentów, którzy mają guza, ale nie jest to nowotwór złośliwy, czy tu również wykonywana jest operacja?
Tak, są dosyć dokładne zalecenia, kiedy i dlaczego tak postępować. Oczywiście decyzja o leczeniu operacyjnym jest uzależniona od wyniku biopsji wielkości guza, liczby zmian, od tego czy towarzyszą inne choroby tarczycy związane z jej czynnością. Na leczenie kieruje endokrynolog, a następnie chirurg potwierdza kwalifikacje by wychwycić pacjentów, u których operacja nie jest niezbędna. Należy pamiętać również, że istnieją nowotwory złośliwe tarczycy, których nie da się rozpoznać przedoperacyjnie.
Czy rzeczywiście w przypadku raka tarczycy rokowania są bardzo dobre? U 90 proc. pacjentów można wyleczyć raka?
Tak, w porównaniu z innymi nowotworami mamy bardzo dobre wyniki leczenia, ale zależą one od typu nowotworu. Raka brodawkowatego- najczęściej występujący rak tarczycy - potrafimy bardzo dobrze leczyć. W tej chwili dziesięcioletnie przeżycia sięgają 98 proc. pacjentów. Natomiast są typy tego nowotworu np. raka anaplastyczny, z którym w ogóle sobie nie radzimy, nie umiemy pacjentów wyleczyć i mało który z nich przeżywa rok. I są typy, których leczenie jest złożone i skomplikowane, a efekty są gorsze, jak w przypadku raka rdzeniastego, ale ze względu, że są bardzo rzadkie (100 przypadków w Polsce na rok), to ogólne wrażenie pozostaje takie, że rak tarczycy to dobrze leczący się nowotwór.
Czy ze względu na to, że te rokowania są dobre, to pacjenci łatwiej znoszą leczenie? Czy jednak rak kojarzy się z wyrokiem?
Pacjenci z całego rozpoznania raka tarczycy widzą tylko trzy litery: rak. Ich skojarzenia, w skutek informacji medialnej i literatury, są bardzo złe. Dlatego ich obawy o własne zdrowie, czy rodziny jest takie samo, nawet większe, niż przy innych bardzo poważnie przebiegających nowotworach.
Dlaczego tak jest? Czy to dlatego, że kobiety martwią się, że rana jest w widocznym miejscu? A może to wszystko przez ten stereotyp rak = wyrok?
Myślę, że składa się na to wiele rzeczy. Pewnie też nie o wszystkich wiemy. Okaleczenie w przypadku operacji raka tarczycy jest znacznie mniejsze niż chociażby przy nowotworze piersi, czy jelita grubego jednak z nieznanych przyczyn pacjenci leczeni z powodu raka tarczycy, obawiają się o przyszłość swoją i rodziny dużo częściej i intensywniej. Może to wynikać to z braku informacji. Pacjenci coraz częściej korzystają z Internetu jako źródła informacji – jest to genialne źródło chociaż pełne sprzecznych opinii, stąd wskazana jest pomoc profesjonalisty. Niestety, lekarz, zdaniem pacjentów, wcale nie jest najlepszym i najbardziej wiarygodnym. Wydaje się, że pacjenci najbardziej wierzą tym, którzy już przeszli daną chorobę, czyli ozdrowieńcom – ludziom znającym przebieg choroby od przysłowiowej podszewki. Dlatego, stworzenie możliwości komunikacji pacjenta z pacjentem lub ozdrowieńcem, może skuteczniej zmniejszyć traumę związaną z rozpoznaniem raka tarczycy.
Jaki jest współczynnik przeżycia u pacjentów z rakiem tarczycy? Czy może być tak, że dzięki tym dobrym rokowaniom chory dożywa późnej starości, a może umrzeć na chorobę niemającą nic wspólnego z tarczycą?
Jeżeli mówimy o tych zróżnicowanych czyli tzw. „dobrych” nowotworach tarczycy, to przy prawidłowym leczeniu, szanse na przeżycie są takie same jak dla osób zdrowych. Oczywiście znaczenie ma stopień zaawansowania. Natomiast, w niektórych, na szczęście bardzo rzadkich typach nowotworów szanse przeżycia przy obecnym poziomie medycyny są zerowe. W przypadku zróżnicowanych raków, prawidłowo leczonych pacjent żyje bardzo długo tak naprawdę tak długo, jak człowiek bez choroby nowotworowej i zwykle umiera z powodów innych niż rak tarczycy. Jednak, piętno nowotworu złośliwego ciągnie się za nim przez całe życie.
Powiedział Pan, że mamy więcej nowotworów tarczycy, m.in. dzięki lepszej diagnostyce. Czy ten trend wzrostowy będzie się utrzymywał?
Wszystko wskazuje na to, że tak. To zjawisko obserwowane na całym świecie. Wzrasta liczba wykrywanych raków tarczycy, ale nie wzrasta śmiertelność. Po prostu dlatego, że wykrywamy chorobę w bardzo wczesnych stadiach. Czy tak będzie dalej, w nieskończoność? Czy będziemy wykrywali nowotwory jeszcze wcześniej? Czy wykrywanie jeszcze wcześniejszych postaci nowotworów, na poziomie komórkowym jest konieczne? Nie umiem odpowiedzieć na te pytania. W tej chwili wykrywamy zmiany kilkumilimetrowe, co w praktyce gwarantuje wyleczenie pacjenta. Co ciekawe jeśli utrzymały by się trendy w zakresie wykrywalności raka tarczycy, to w 2025 roku wśród pacjentów onkologicznych w USA najwięcej będzie pacjentów z rozpoznaniem raka tarczycy. Oczywiście są to prognozy i przypuszczenia wysuwane na podstawie obecnych wskaźników i trendów epidemiologicznych, a te mogą się zmieniać.