Od niedawna w terapii zaawansowanego raka piersi dostępna jest tzw. trzecia generacja leczenia polegająca na stosowaniu efektywnych skojarzeń leków przeciwnowotworowych. To szczególnie cenna informacja dla pacjentek z diagnozą zaawansowanego, HER2-dodatniego raka piersi.
Ta agresywna forma nowotworu stanowi ok. 20 proc. wszystkich zachorowań na raka piersi i charakteryzuje się niezwykle szybką progresją, dając przerzuty do innych organów. Obniżająca się średnia wieku rozpoznań choroby powoduje, że problem ten w coraz większym stopniu dotyczy kobiet aktywnych życiowo. Nowoczesne terapie to dla nich często jedyna nadzieja na kontynuację swojej pracy zawodowej czy możliwie jak najdłuższe wychowanie dzieci. Na początku czerwca bieżącego roku z programu leczenia pacjentek z zaawansowanym, HER2-dodatnim rakiem piersi został jednak wyłączony pertuzumab – lek będący szansą na wydłużenie życia w tej grupie chorych.
Wytyczne leczenia raka piersi zalecają stopniowanie leczenia przeciwnowotworowego w zależności od m.in. stanu klinicznego pacjenta, stopnia progresji nowotworu oraz obserwowanej odpowiedzi na stosowane leczenie.
W oparciu o rekomendacje Narodowego Centrum Badań nad Rakiem Piersi i Jajnika z 2010 roku u pacjentek z zaawansowanym, HER2-dodatnim rakiem piersi zalecana jest terapia trastuzumabem. Jeśli po jej zastosowaniu dojdzie do progresji nowotworu, należy rozważyć włączenie lapatynibu oraz hormonoterapii – gdy choroba postępuje powoli lub istnieją przeciwwskazania do chemioterapii. Przełomem ostatnich lat w leczeniu zaawansowanego, HER-2 dodatniego raka piersi mogą jednak okazać się tzw. leki trzeciej generacji, czyli kombinacje wielolekowe zwiększające łączną efektywność terapeutyczną podejmowanego leczenia. Do tej grupy należy m.in. pertuzumab – humanizowane przeciwciało monoklonalne uzupełniające działanie trastuzumabu, którego mechanizm działania polega na hamowaniu procesu dimeryzacji HER2 (czyli łączenia się w pary aktywowanych receptorów HER2).
Lek został zarejestrowany w Europie w marcu ubiegłego roku po ogłoszeniu wyników randomizowanego badania klinicznego CLEOPATRA (Clinical Evaluation Of Pertuzumab And Trastuzumab), w którym oceniano skuteczność i bezpieczeństwo stosowania pertuzumabu w połączeniu z trastuzumabem i docetakselem w porównaniu do trastuzumabu z docetakselem oraz placebo. Wyniki badania wykazały znamienne wydłużenie mediany czasu przeżycia bez progresji choroby względnie o ok. 50 proc. (tj. 6,1 miesiąca) oraz znamienne 34 proc. zmniejszenie ryzyka zgonu wśród pacjentek leczonych schematem: pertuzumab + trastuzumab + docetaksel w porównaniu do schematu: trastuzumab + docetaksel.
Na zalety stosowania pertuzumabu w pierwszej linii leczenia systemowego wskazują wytyczne Europejskiego Stowarzyszenia Onkologii Klinicznej (ESMO) z roku 2012. Choć leczenie z wykorzystaniem nowego leku finansowane jest w już kilkunastu krajach świata, m.in. w Izraelu, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Finlandii, Szwecji, Danii, w Niemczech, na Słowacji i w Czechach, w naszym kraju terapia pertuzumabem pozostaje nadal nierefundowana, pomimo że producent leku w grudniu ubiegłego roku uzyskał pozytywną opinię Agencji Oceny Technologii Medycznej rekomendującą objęcie terapii finansowaniem ze środków publicznych. Rekomendacja ta jest jednak warunkowa, tzn. pozostaje zależna od możliwości osiągnięcia redukcji kosztu terapii pertuzumabem do wysokości ustalonego progu efektywności kosztowej oraz obniżenia łącznych kosztów leczenia do poziomu obecnie finansowanych wielolekowych terapii onkologicznych stanowiących odrębną grupę limitową.
Tymczasem producent leku podjął ścisłą współpracę z Ministerstwem Zdrowia na rzecz wypracowania rozwiązań, które umożliwiłyby dostęp pacjentkom do nowoczesnego leczenia, ale pomimo uznanej przez Ministerstwo Zdrowia efektywności klinicznej leku i zaproponowanych warunków cenowych pertuzumab nie jest refundowany. Pomimo to producent nadal jest gotów do rozmów o cenie.
Z perspektywy pacjentek z zaawansowanym, HER-2 dodatnim rakiem piersi odmowna decyzja Ministra Zdrowia przekreśla ich szansę na wydłużenie życia.
O opinie na ten temat poprosiliśmy grono znanych kobiet, dla których problemy leczenia raka piersi w Polsce są szczególnie bliskie.
Krystyna Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń „Amazonki”, wiceprezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych:
Obecnie najmniejsze możliwości leczenia zaawansowanego raka piersi w Polsce mają pacjentki z HER-ujemnym typem tego nowotworu. W nieco lepszym położeniu są kobiety z HER2-dodatnim rakiem piersi, choć i w tym przypadku nie wykorzystuje się wszystkich możliwość leczenia.
Bezmiar problemów, z którymi muszą się zmagać kobiety z zaawansowanym rakiem piersi w Polsce, dostrzega się dopiero w osobistych rozmowach z nimi - o sytuacji w domu, warunkach ekonomicznych, jakości życia. One szukają, pytają, dowiadują się o istnieniu nowoczesnych sposobów leczenia mogących wydłużyć im życie. Najgorsze następuje wtedy, gdy po przedstawieniu przez lekarza poszczególnych możliwości terapii okazuje się, że z różnych przyczyn te możliwości są dla poważnie chorej kobiety nieosiągalne.
Pamiętajmy, że większość zachorowań na zaawansowanego raka piersi występuje w wieku produkcyjnym. Ja sama zachorowałam na ten nowotwór, mając 39 lat. Mówiono wówczas, że zachorowalność na raka piersi w tak młodym wieku to coś zupełnie wyjątkowego.
Dziś w samym tylko Stowarzyszeniu „Amazonki” zarejestrowanych jest 34 dziewczyn między 30. a 35. rokiem życia, które w czasie terapii normalnie pracują. Dlatego też swoją działalnością usiłuję przekonać jak najszersze grono decydentów, że leczenie kobiet w wieku produkcyjnym nie musi byś stratą - przeciwnie, może być zyskiem! Czy nie lepiej zaoferować takim pacjentkom możliwość jak najlepszego leczenia i tym samym przywrócić je do społeczeństwa? Podejmowanie takich decyzji jedynie w oparciu o prognozy przeżywalności wynoszące czasem kilka miesięcy może być zawodne, bo jedna pacjentka z zaawansowanym rakiem piersi dzięki takiej terapii przeżyje miesiąc, ale druga będzie żyć 5, 6, a nawet 8 lat! To już nie jest strata leczenia, tylko jego zysk. Ja również miałam przeżyć tylko rok, a żyję już 23 lata.
Wydaje mi się również, że nie powinniśmy patrzeć na sytuację kobiet z zaawansowanym rakiem piersi jedynie w kategoriach: czy warto, czy się opłaca? Większość z nas i tak ma odczucie, że czynnik ekonomiczny tak do końca nie jest brany pod uwagę w zarządzaniu naszym sektorem zdrowia, obserwując chociażby skalę marnotrawstwa pieniędzy przeznaczanych na jego finansowanie. W Narodowym Programie Zwalczania Chorób Nowotworowych przeznaczonych jest ok. 40-50 mln złotych na działalność informacyjną i profilaktyczną, ale urzędnicy nie potrafią realizować wśród kobiet takiej edukacji, która docierałaby wszędzie. Nam jednak nie daje się szansy aplikowania o te pieniądze i kontraktowania ich na rzecz organizowania kampanii społecznych, na które mamy dobre pomysły.
Bardzo mnie za to cieszy inicjatywa zintegrowanej diagnostyki i leczenia raka piersi (tzw. breast unit), która zaczyna być realizowana w Polsce. Polega ona na uzgadnianiu i wyborze optymalnego sposobu leczenia danego pacjenta przez zespół specjalistów. Najważniejsze jednak, by znać swój nowotwór i mieć możliwość podjęcia odpowiedniego leczenia. A większość kobiet chce wiedzieć, z jaką chorobą mają do czynienia. Jako pacjenci jesteśmy partnerem dla lekarza, chcemy więc mieć możliwość wpływu na jakość naszego życia i wybór skutecznego, a zarazem najbardziej odpowiedniego dla nas scenariusza leczenia. Mieć możliwość wyboru bardziej agresywnej terapii, bo np. chcemy wcześniej wrócić do pracy czy też zdecydować się na inną zaproponowaną przez lekarza terapię. Bardzo dużo zmieniło się na dobre, jeśli chodzi o leczenie zaawansowanego raka piersi.
W marcu br. zapytałam Ministerstwo Zdrowia, jak wygląda dostępność pertuzumabu dla pacjentek z zaawansowanym rakiem piersi w Polsce. Lek ten posiada udokumentowane korzyści związane z przedłużeniem życia w tej grupie chorych, otrzymał również pozytywną opinię Agencji Oceny Technologii Medycznych. Z jakichś przyczyn nie został jednak włączony do programu leczenia raka piersi. Apeluję, aby MZ jeszcze raz pochyliło się nad tym problemem i rozważyło, czy mając na uwadze swoje priorytety zdrowotne, nie warto dać szansy na życie grupie kobiet z zaawansowanym rakiem piersi.
Helena Hatka, senator RP VIII kadencji, członkini senackich Komisji Zdrowia i Komisji Ustawodawczej:
W Polsce można zauważyć wyraźny postęp w leczeniu chorych na raka piersi. Poprawiły się wskaźniki przeżywalności kobiet w okresie pięcioletnim o 2 proc. Nastąpiła również poprawa w zgłaszalności kobiet na badania profilaktyczne.
W mojej opinii bardzo dobrze się stało, iż rok 2014 został ogłoszony rokiem kobiet walczących z rakiem piersi. Dzięki temu pomysłowi, zainicjowanemu przez polskie Amazonki, tworzy się większa szansa na dotarcie z wiedzą o tej chorobie nie tylko do kobiet, ale do całego społeczeństwa.
Niestety w Polsce i w Europie problemy kobiet, szczególnie tych z zaawansowanym rakiem piersi, są zbyt mało nagłaśniane. Skutkiem tego jest pozbawienie chorych na raka piersi możliwości normalnego funkcjonowania w społeczeństwie.
Z niepokojem obserwuję statystyki, z których wynika, że tylko 13 proc. kobiet z zaawansowanym rakiem piersi pracuje na pełnym etacie i w pełni realizuje się w swoich rolach społecznych i zawodowych. Izolacja tych kobiet z normalnego życia, oprócz kosztów społecznych i psychologicznych ponoszonych przez panie cierpiące na zaawansowanego raka piersi i ich rodziny, kosztuje nas wszystkich konkretne pieniądze. Jako podatnicy ponosimy koszty rent inwalidzkich czy zasiłków, a jednocześnie pozbawiamy się podatków, składki ZUS i składki zdrowotnej, które kobiety chore na raka odprowadzałyby do systemu, gdyby pracowały zawodowo. Sądzę, że bardzo ważne jest danie szansy nie tylko tym kobietom, ale także ich rodzinom, tak aby mogły możliwie długo normalnie funkcjonować w życiu społecznym.
Wiele zależy od sposobu leczenia. Optymalnym rozwiązaniem jest, aby proces diagnozowania, leczenia, pielęgnacji i monitorowania stanu pacjentki odbywał się w jak najkrótszym czasie i aby brał w nim udział zespół niezbędnych specjalistów. Uważam, że należy w tym zespole docenić również rolę psychiatrów i psychologów, ponieważ wielu chorych na nowotwory boryka się z depresją. Truizmem jest przecież twierdzenie, że w zakresie problemów emocjonalnych też potrzebna jest skuteczna pomoc.
Pamiętać należy, iż problem choroby nowotworowej dotyka całą rodzinę. Bardzo ważną rolę w poprawie komfortu życia chorych na zaawansowanego raka piersi odgrywa skuteczna walka z bólem, który uniemożliwia normalne funkcjonowanie. W sytuacji, gdy zaawansowany rak piersi jest praktycznie nieuleczalny, trzeba zrobić wszystko, co możliwe, aby panie, które są chore, mogły żyć jak najdłużej, pełniąc normalne role społeczne - matki, żony czy pracownika. Dlatego uważam, że powinny mieć dostęp do innowacyjnych leków - choć mam świadomość, że często te terapie są bardzo kosztowne.
Alicja Dąbrowska, poseł na Sejm RP VII kadencji Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, członkini Komisji Zdrowia i Komisji Obrony Narodowej:
Nowotwory to jeden z największych problemów zdrowotnych w krajach rozwiniętych. Zachorowalność na raka piersi stanowi wśród kobiet ponad 20 proc. wszystkich nowotworów i zajmuje mało zaszczytne pierwsze miejsce. Nasze krajowe szczegółowe statystyki wyglądają gorzej w porównaniu z danymi innych krajów Unii Europejskiej czy też OECD. Liczba zdiagnozowanych zachorowań na raka piersi w Polsce w 2010 r. wynosiła 16 tys. przypadków rocznie. Niestety stale rośnie.
Najwięcej zachorowań na raka piersi ma miejsce u kobiet w wieku 50-69 lat. W ciągu 30 lat zachorowalność na nowotwory złośliwe wzrosła dwukrotnie. Szacunki mówią, że nawet co 12. kobieta zachoruje na raka piersi. A pamiętać należy, że nie jest to choroba, która dotyka wyłącznie kobietę. Zawsze tak naprawdę choruje cała rodzina.
Pewnym pocieszeniem jest fakt, że w onkologii w ostatnich latach dokonał się bardzo poważny postęp. Przypomnijmy, że do tradycyjnych metod leczenia nowotworów, takich jak chirurgia onkologiczna, radioterapia i chemioterapia, dołączyło tzw. leczenie celowane. To ostatnie polega przede wszystkim na stosowaniu odpowiedniej terapii lekowej. Niestety w Polsce wspomniane leczenie stanowi kilkanaście procent spośród wszystkich terapii stosowanych w onkologii. Jeżeli znowu porównamy się chociażby z Europą Zachodnią dojdziemy do wniosku, że jego dostępność jest w naszym kraju o połowę niższa.
W lutym br. odbyła się debata w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej pt. „Najbardziej oczekiwane terapie onkologii”. Jej konkluzją było m.in. stwierdzenie, że innowacyjne leki onkologiczne zbyt późno trafiają w Polsce do chorych. Niestety ten przykry wniosek ma potwierdzenie w faktach. Winny takiemu stanowi rzeczy jest cały proces refundacyjny. Rekomendacja dotycząca leku czy też decyzja refundacyjna to okres nawet do 180 dni. Problematyczny jest też tzw. próg efektywności kosztowej. Eksperci zwracają uwagę, że należy go w Polsce zmienić.
Kolejnym wnioskiem prezentowanym przez ekspertów jest możliwość zapewnienia czasowego dostępu do nowych terapii lekowych, które nie uzyskały decyzji refundacyjnych. Wśród pacjentek nowotwór często jest diagnozowany we wczesnym stadium choroby. Daje to większą szansę na jego wyleczenie. Dlatego niezwykle ważne są tutaj wszelkiego rodzaju akcje profilaktyczne, uświadamiające kobietom, że należy się badać. Przynoszą one coraz lepszy skutek.
Elżbieta Kozik, prezes stowarzyszenia Polskie Amazonki Ruch Społeczny - PARS.:
Ogłosiliśmy rok 2014 rokiem kobiet walczących z zaawansowanym rakiem piersi, by pokazać, że mamy odwagę zająć się tym tematem. To temat - nie ukrywajmy – trudny, skoro ponad 5 tysięcy kobiet umiera każdego roku z powodu raka piersi.
W walce z tą chorobą chodzi nie jedynie, by możliwie w jak największym stopniu wydłużyć życie kobietom z zaawansowanym rakiem piersi, ale również o to, by jakość tego życia była jak najlepsza. By kobiety mogły normalnie żyć, pracować i funkcjonować w społeczeństwie. A na taką szansę składa się wiele elementów, dzięki którym skutki choroby mogą być minimalizowane do tego stopnia, że kobieta może pracować i żyć normalnie.
Generalnie rak piersi w przeważającej części dotyczy kobiet w wieku menopauzalnym, a zaawansowany rak piersi jest tym bardziej agresywny, im kobiety są młodsze. Niestety z roku na rok przybywa zachorowań w grupie coraz to młodszych kobiet, gdzie choroba jest jeszcze bardziej agresywna i dużo szybciej się rozwija.
Jako „Amazonki” dużo o tym mówimy, ponieważ chcemy zwrócić uwagę społeczną na ten problem. Same żyjemy z „wyhamowanym” rakiem. Choć mamy świadomość, że w danym momencie nic nam nie doskwiera, nie znaczy to jednak, że nie boimy się, iż choroba może w każdym momencie wrócić. A wtedy, kiedy ona wraca, staje się groźna i właściwie zaawansowana. Ja żyję już prawie 20 lat z rakiem piersi i jeszcze nigdy nie użyłam w stosunku do siebie określenia „wygrałam z rakiem”, „pokonałam raka”.
Powiem więcej: nie akceptujemy takich stwierdzeń. Twierdzimy, że posługują się nimi osoby, które nie bardzo wiedzą, czym jest taka choroba i że szczególnie w przypadku raka piersi trudno używać określenia „wygrałam z chorobą”. My żyjemy w stanie uwarunkowanym. Wszędzie się podkreśla, że należy wspierać kobiety z rakiem piersi, że trzeba dawać im siłę i nadzieję.
Zapytajmy wprost: co tak naprawdę daję nam tę nadzieję? Wiadomo: lek. Cokolwiek byśmy mówili, jakiegokolwiek wsparcia byśmy udzielali, to właśnie dostępność do leku jest najważniejsza dla kobiety, u której rozwija się groźna choroba. Każdego roku powstają nowe terapie, nasze nowe nadzieje i każda taka terapia, każda taka nadzieja daje szansę na wydłużenie naszego życia.
Wiemy o tym, że zaawansowany rak piersi nie jest chorobą uleczalną. Ale jeśli dzięki istniejącym nowym terapiom rak piersi można uczynić chorobą przewlekłą i że z taką chorobą przewlekłą można zupełnie nieźle funkcjonować, to się bardzo liczy i jest o co walczyć. Dlatego piszemy apele, petycje i ciągle się zwracamy do decydentów o umożliwienie nam dostępu do najnowszych terapii.
Z tej drugiej strony najczęściej spotykamy się ze stanowiskiem, że „przecież i tak nie można tego raka wyleczyć do końca” oraz dylematem „co jest ważniejsze: ratowanie życia dziecka czy kobiety, która i tak jest w jakiś sposób skazana na odejście?”. Dosłownie takie są rozmowy. Naszym zdaniem taka dyskusja po prostu nie może mieć miejsca. Nie możemy rozważać, czyje życie jest ważniejsze i co jest ważniejsze! Każde życie, każdego człowieka i na każdym etapie jest bezcenne. Zdaję sobie sprawę, że odnoszenie się w takich rozmowach i używanie porównań do walki o życie dziecka jest bardzo nośnym tematem, ale coś takiego zdecydowanie nie może mieć miejsca w dialogu z nami, chorymi, które walczymy tak naprawdę o przetrwanie.
W tej chwili każdy ma dostęp do wiedzy, do Internetu, mamy więc świadomość, że w Europie są dostępne leki mogące przedłużyć nasze życie. Dlaczego Polki nie mają tej możliwości? Na to nie ma zgody, bo na coś takiego zgodzić się po prostu nie można.
Rozumiemy trudne warunki oraz to, że te terapie są kosztowne. Lecz kiedy choroba dotyczy samego siebie albo kogoś z rodziny, zadziwiająco szybko zmieniamy swój pogląd - nagle zaczynamy zupełnie inaczej patrzeć na opisywaną przeze mnie sytuację. Gdy człowiek jest zdrowy, silny, robi karierę na każdym etapie swojego życia niezwykle trudno jest wyobrazić sobie, wczuć się w rolę kogoś, kto w danym momencie walczy nieraz o rok, dwa, o trzy lata życia… Bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo, jak dany organizm zareaguje na terapię – jednej osobie dany lek przedłuży życie o pół roku czy rok życia, ale innej o kilka lat. To zależy wyłącznie od biologicznych cech naszego ustroju. Dlatego warto walczyć o każdego chorego człowieka.
W ramach naszej tegorocznej akcji, którą rozpoczęliśmy pod koniec ubiegłego roku, staramy się mówić o tym głośno. Aktualnie piszemy apel do ministra zdrowia o dostępność do takich leków dla kobiet z zaawansowanym rakiem piersi - w tym pertuzumab, o którego upominamy się i walczymy już od ubiegłego roku. Lek ten w Europie jest dostępny już od ponad roku, a Polki mimo pozytywnej oceny Agencji Oceny Technologii Medycznych de facto nie mają do niego dostępu. Nie rozumiemy dlaczego. Już była szansa, że uda się pokonać wszelkie trudności, przezwyciężyć bariery i że lek wejdzie do leczenia, ale… zdecydowano, że tak się jednak nie stanie. O jakiej więc nadziei i wsparciu dla chorych kobiet my mówimy? Nic przecież nie jest w stanie wesprzeć je bardziej, niż dobry lekarz i dobry lek.