- Kilka napadów migreny w roku nie jest aż tak dokuczliwe, bo są leki, które mogą ból przerwać. Ale jeśli ich ilość zwiększa się do 15 dni w miesiącu, życie z wykańczającym co drugi dzień cierpieniem staje się nie do zniesienia – powiedział prof. Jarosław Sławek z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Przypomniał, że od dłuższego czasu intensywnie zajmujemy się leczeniem bólu. Mamy porody bez bólu, szpitale bez bólu. Resort zdrowia wydał obowiązek szkoleń w szpitalach z diagnostyki bólu, a ustawa o prawach pacjenta gwarantuje wszystkim jego leczenie. - Ale dziwnie nie dotyczy to migreny, choć to ból silny lub bardzo silny. Żaden lek nie był nigdy w tym wskazaniu refundowany. Inne kraje odrobiły już tę lekcję, bo obliczyły, że opłaca się skrócić napad migreny – dodał.
Rewolucja w leczeniu migreny
Neurolodzy podkreślali, że od dekady są dostępne leki, które służą do profilaktycznego leczenia migreny, szczególnie postaci przewlekłej. - Nowe leki biologiczne - przeciwciała monoklonalne to ewidentna rewolucja w leczeniu migreny. Pacjenci uwalniają się od bólu. Takiego osiągnięcia jeszcze nie było – stwierdził prof. Wojciech Kozubski z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Podkreślił, że wszystkie zarejestrowane przeciwciała monoklonalne zmniejszają ilość dni z bólem. – Badania najdłużej obecnego na rynku przeciwciała pokazały, że im dłużej jest ono stosowane, tym więcej pacjentów w wygaszonym bólem migrenowym. 1/3 pacjentów z migreną przewlekłą może nie doznawać w ogóle dni migrenowych po długotrwałym stosowaniu – zaznaczył. – Chorzy twierdzą, że zyskali nowe życie – dodał prof. Adam Stępień z Wojskowego Instytutu Medycznego. Dodał, że głównym osiągnięciem tych leków było nie tylko zmniejszenie częstotliwości napadów migrenowych, ale i złagodzenie napadów migreny, co powoduje, że odpowiadają na dotychczasowe leczenie. - Istnieje grupa pacjentów, u której systematyczne stosowanie tych leków powoduje wygaszenie choroby Są to tysiące osób, które zaczynają normalnie funkcjonować - podkreślił.
Migrena i depresja – bolesny duet
Prof. Adam Stępień zwrócił uwagę na współwystępowanie z migreną zaburzeń nerwicowych i depresji. Depresja występuje u 22-23% u osób z migreną przewlekłą. Również wśród pacjentów z depresją migrena występuje częściej niż w populacji ogólnej. – Najważniejsza dla tych pacjentów jest poprawa jakości życia. Napad bólu głowy jest frustrującym doznaniem, które wyłącza chorego nawet na 3 dni z życia. Leczenie musi być więc nakierowane na jak najszybsze zniesienie dolegliwości bólowych. Często pacjenci z nerwicą depresyjną doznając napadu migreny mają kolejne dni z obniżeniem możliwości funkcjonowania społecznego. Niejednokrotnie też chorzy w strachu sami wyczekują napadu migreny obawiając się jego skutków – powiedział.
Leczyć skutecznie od razu?
Zdaniem prof. Wojciecha Kozubskiego, leki biologiczne należy stosować w pierwszym rzucie. - Nie widzę jakiegokolwiek powodu używania przez wiele miesięcy leków, które mają ograniczoną skuteczność w migrenie przewlekłej – zaznaczył. Również prof. Adam Stępień uważa, że leki te powinny być terapią pierwszego wyboru, bo dotychczasowe leczenie migreny jest wysoce nieskuteczne i powoduje wiele działań niepożądanych. – Stosowane dziś leczenie to leki przeciwpadaczkowe i przeciwdepresyjne starej generacji, które mają negatywne oddziaływanie na psychikę pacjenta, powodują objawy dyspeptyczne czy przybór masy ciała. Z tego powodu większość pacjentów przestaje je stosować od dwóch do trzech tygodni od przepisania – poinformował. Podkreślił, że przeciwciała monoklonalne są lekami o wysokim profilu bezpieczeństwa w zasadzie pozbawione działań ubocznych, poza zaparciami, które mogą występować u 3-4%.
- W warunkach idealnego świata zgodziłbym się z kolegami - powiedział prof. Jarosław Sławek . - Brytyjski NICE proponuje linie leczenia migreny. Najpierw mają być refundowane tańsze leki, a przy braku skuteczności toksyna botulinowa i przeciwciała. To ma źródło nie w myśleniu klinicznym, ale farmakoekonomicznym – wyjaśnił. Zaapelował: uchylmy drzwi i niech najpierw te leki będą w ogóle refundowane, a potem będziemy to zmieniać.
Skuteczne leczenie jest opłacalne
Prof. Jarosław Sławek przypomniał, że w Polsce drogie terapie są pod kontrolą płatnika, bo stosujemy programy lekowe, które mają ściśle określone kryteria wejścia do niego i pozostawania w nim. Podkreślił, że w większości przeciwciała monoklonalne podawane są podskórnie w odstępach miesięcznych lub większych i pacjenci robią to sami w domu, co bardzo odciąża system opieki zdrowotnej. Prof. Wojciech Kozubski wskazał, że koszty pośrednie migreny w Polsce to 7 mld zł rocznie. – Zestawienie ich z kosztami terapii pokazuje, że refundacja się opłaca – podkreślił.
Neurolodzy wskazali, że opory resortu zdrowia przed refundacja tych terapii często tłumaczone są brakiem obiektywnych mierników występowania migreny, jak np. poziom cukru w cukrzycy. Zaznaczyli, że w depresji czy padaczce też ich nie ma, a leki są refundowane. – W migrenie podobnie diagnoza opiera się o wywiad. Trzeba skupić się na znajomości kryteriów rozpoznania, a pacjenta zobligować do prowadzenia dzienniczka napadów w okresie 3 miesięcy – wskazał prof. Jarosław Sławek
Nadużywanie leków nieskutecznych w migrenie
Eksperci wskazali, że efektem braku refundacji skutecznych leków jest nadużywanie tych, które w przypadku bólu migrenowego nie pomagają. Pacjenci nadużywają leków przeciwbólowych z różnych grup - NLPZ, opioidy, tryptany. - Niestety, leki te mają dużo działań niepożądanych, a o epidemii uzależnienia od opioidów w USA napisano już tak wiele, że nie trzeba nic dodawać. Chorzy używają małych dawek leków przeciwbólowych w niewielkich odstępach czasowych co powoduje przedłużenie napadu i przyspiesza przejście migreny epizodycznej w przewlekłą – zaznaczył prof. Wojciech Kozubski. Prof. Adam Stępień dodał, że rozpoznawalność migreny nie jest powszechna i dużo pacjentów leczy się samodzielnie właśnie w ten sposób.
Sponsor programu: