Fizjoterapeuci i diagności laboratoryjni wchodzą w spory zbiorowe w całym kraju. Nie wykluczone, że sięgną i po ostrzejsze formy protestu. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy prezesa KIF Macieja Krawczyka.
Maciej Krawczyk powiedział, że KIF popiera działania związków zawodowych. - Zgadzamy się z ustawowym działaniem wchodzenia w spory z pracodawcami. Jest to prawna droga do realizacji dążeń zawodowych. Być może pracodawcy w końcu uświadomią sobie potrzebę wspierania fizjoterapeutów, czyli tego co Krajowa Izba Fizjoterapeutów robi od 3 lat. Chcemy zwiększenia wyceny świadczeń rehabilitacyjnych w Polsce. Większość
pracodawców zachowuje się biernie w tej kwestii. Dialog prowadzony z NFZ czy z MZ jest słaby lub go nie ma w ogóle. Z tego co wiem tylko jedna organizacja pracodawców oficjalnie wystąpiła do NFZ o to, aby świadczenia były wyraźnie wyżej finansowane. Trzeba zmienić strukturę finansowania - powiedział Krawczyk.
Zdaniem prezesa KIF trzeba się skupić na indywidualnej pracy z pacjentem. Maciej Krawczyk powiedział, że oddziaływanie związków zawodowych budzi nadzieję, że pracodawcy zajmą radykalne i zdecydowane stanowisko w tej sprawie. - Dziś pracodawcy boją się utraty kontraktów z NFZ i w związku z tym postępują w sposób zachowawczy. Nie mówią o ponoszonych przez siebie kosztach, nie domagają się wystarczająco stanowczo urealnienia wycen. Powoduje to, że konkurencja na rynku refundowanych usług rehabilitacyjnych jest w opłakanym stanie. Zakłady opieki zdrowotnej zgadzają się świadczyć usługi za bardzo niskie kwoty. Proponują „konkurencyjne" kwoty w stosunku do innych zakładów działających na tym samym terenie. Często dzieje się to kosztem oferowanej jakości. W efekcie NFZ podpisuje umowę z zakładami, które proponują najniższe stawki i niestety zazwyczaj niską jakość. Z takiego kontraktu świadczeniodawcy nie są w stanie wynagrodzić osób, które udzielają świadczeń zdrowotnych. Jeśli zakład opieki zdrowotnej zgadza się i podpisuje umowę za kwotę, która często jest poniżej złotówki, to NFZ jest zadowolony. A wszystko dlatego, że wszystkie kontrakty zostały podpisane, konkursy zostały zakończone. A to nie oznacza, że pacjent otrzyma należne mu świadczenia. Otrzyma „coś" fizjoterapiopodobnego - wyjaśnił. - Tak samo z fizjoterapeutami: pracodawcy płacą im głodowe pensje. Powoduje to frustrację wśród pracowników, ponieważ nie mogą utrzymać swoich rodzin za tak niskie pieniądze, nie mówiąc o szkoleniu i dokształcaniu siebie - dodał.
Na pytanie, czy w przypadku niepowodzenia negocjacji na poziomie ministerialnym, fizjoterapeuci powinni rozpocząć strajk głodowy, prezes KIF powiedział, że nie popiera tej formy walki o pieniądze. - W 100 proc. popieramy dążenia naszej grupy zawodowej do zwiększenia zarobków, ale nie popieramy strajku głodowego, który może doprowadzić do rozstroju stanu zdrowia. Nie zgadzamy się, aby odchodzić od łóżek pacjentów, jak i
zagrażać własnemu zdrowiu. Strajk nie może uderzać w nas czy pacjentów. Musi być dotkliwy głównie dla decydentów - wyjaśnił prezes KIF.