Misją podmiotów zrzeszonych w Ogólnopolskim Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej jest świadczenie z najwyższą troską usług na rzecz pacjentów wymagających wspomagania oddechu respiratorem w warunkach pozaszpitalnych.
Dowodem na wysoką jakość świadczonej opieki specjalistycznej jest niski odsetek osób ponownie hospitalizowanych, co wyróżnia Polskę na tle innych krajów Unii Europejskiej. Mimo tak imponujących statystyk problem domowej wentylacji mechanicznej nie jest do końca uregulowany a 2021 rok będzie trzecim, w który podmioty zrzeszone w OZŚWM wejdą z nierozliczonymi przez Narodowy Fundusz Zdrowia pacjentami. Jedno jest pewne, pacjentów pocovidowych, kierowanych przez szpitale do domowej wentylacji będzie przybywać.
Autorytety medyczne w zakresie pulmonologii zwracają uwagę na dojmująco dużą i rosnącą w zawrotnym tempie liczbę osób zakażonych wirusem SARS-COV-2, która nawet po przechorowaniu COVID-19 może wymagać specjalistycznego leczenia ze względu na powikłania. Osobną grupę stanowi populacja osób z POChP, która wg profesora Adama Antczaka, kierownika Kliniki Pulmonologii Ogólnej i Onkologicznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, prorektora ds. klinicznych i dziekana Wydz. Lekarskiego UM w Łodzi szacowana jest na 2 miliony i jest tykającą bombą, mogącą rozsadzić system.
- Nikt nie zna skali pacjentów, którzy w najbliższym czasie mogą trafić do poradni pulmonologicznych a potem z dużym prawdopodobieństwem będą potrzebować mechanicznego wspierania oddechu – mówi dr Robert Suchanke, prezes zarządu Ogólnopolskiego Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej. – Trudno nam oszacować, z czym przyjdzie się mierzyć w 2021 roku.
Z kolei świętokrzyski konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób płuc, dr Youssef Sleiman uważa, że pacjentów z niewydolnością oddechową przy wypisie ze szpitala należy kierować do „ośrodków domowego leczenia tlenem przez parę miesięcy po wyjściu ze szpitala”, co zapewniłoby dotlenienie organizmu w czasie rekonwalescencji. Dyrektor Sleiman wystosował już w tej sprawie pismo do wszystkich lecznic w regionie.
Widmo zwiększającej się liczby pacjentów pocovidowych, wymagających domowej wentylacji mechanicznej nie jest wizją przyszłości.
- To się już dzieje – mówi Marcin Warzecha, sekretarz zarządu OZŚWM, reprezentujący jednego ze świadczeniodawców zrzeszonych w Związku – Coraz częściej trafiają do nas pacjenci pocovidowi, u których konieczne jest wspomaganie oddechu. A ponieważ kontrakty już dawno nam się pokończyły, przyjmujemy tych pacjentów w ramach nadwykonań.
To, co najbardziej martwi członków OZŚWM, to brak jakiegokolwiek wpływu na tę nową sytuację.
- Obawiamy się, jak państwo poradzi sobie z tą rosnącą falą nowych pacjentów. Pamiętajmy, że nasi członkowie nie mają na to wpływu. To szpitale kierują do nich pacjentów. – mówi Katarzyna Baj, dyrektor biura OZŚWM i dodaje – nie powinniśmy zresztą się im dziwić. Muszą przecież zwalniać miejsca dla kolejnych osób pocovidowych.
Przedstawiciele Związku już od kilku miesięcy intensywnie apelują do Ministra Zdrowia i Prezesa NFZ o wypracowanie rozwiązań, zwłaszcza w zakresie kryteriów kwalifikowania przez szpitale nowej grupy pacjentów do opieki domowej. Prowadzą korespondencję z płatnikiem, bo resort zdrowia milczy. Dr Suchanke ma jednak nadzieję, że ten dialog doprowadzi wreszcie do spotkania, bo czasu na znalezienie wyjścia jest coraz mniej.
- Doceniamy wysiłki wojewódzkich oddziałów NFZ, które starają się finansować pacjentów nadlimitowych – podsumowuje Beata Drzazga, wiceprezes zarządu OZŚWM, reprezentująca jednego ze świadczeniodawców zrzeszonych w Związku, która również przyjęła już pod opiekę pacjentów pocovidowych. – Z niecierpliwością czekamy jednak na spotkanie z resortem zdrowia, centralą NFZ oraz ekspertami, aby wspólnie wypracować rozwiązania dla tej nowej grupy pacjentów.
inf pras