Katarzyna Cichosz: Badania GUS pokazały, że w 2019 roku spośród ogółu pielęgniarek pracujących bezpośrednio z pacjentem, tytuł magistra pielęgniarstwa miało prawie 20%. Jak wypadamy na tle Europy?
Grażyna Wójcik: Struktura kwalifikacji pielęgniarek w Polsce wyróżnia nas pozytywnie na tle innych krajów. Mamy dużo więcej pielęgniarek po studiach magisterskich, ale jeszcze więcej pielęgniarek specjalistek. Wzrost poziomu kwalifikacji pielęgniarek w naszym kraju nie jest jednak powiązany z możliwościami faktycznego awansu zawodowego. Nasz system opieki zdrowotnej i jego decydenci (pracodawcy) nie dostrzegają różnic kompetencyjnych pomiędzy pielęgniarką absolwentką, a pielęgniarką z kilkunastoletnim doświadczeniem, mającą kwalifikacje specjalistyczne. Chociaż ustawa z 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych nakłada na pracodawców obowiązek różnicowania wynagrodzenia pielęgniarek, brak faktycznego zróżnicowania powierzonych im zadań działa na całe środowisko bardzo demotywacyjnie.
K.C.: Raport pokazał również, że najmniej pielęgniarek mają Wielkopolska i Pomorze. Z czego to może wynikać?
G.W.: Analizę danych statystycznych dotyczących zasobów kadrowych w opiece zdrowotnej należy prowadzić z dużą ostrożnością i znajomością kontekstu. Liczba kadry aktywnej na danym terenie jest pochodną wielkości infrastruktury placówek medycznych: w województwach, gdzie nie dokonano restrukturyzacji, kadry będzie więcej. Poszczególne województwa różnią się w zakresie dostosowywania sieci placówek medycznych do faktycznych potrzeb. Odrębnym czynnikiem jest odsetek kadry wykonującej zawód w ramach działalności gospodarczej i jego odzwierciedlenie w statystyce publicznej. Kolejne czynniki mogące mieć wpływ na strukturę kadry pielęgniarskiej w zachodniej części Polski to dostępność i bliskość niemieckiego rynku pracy oraz być może mniejsza sieć uczelni oferujących kształcenie w tym zawodzie.
K.C.: Czy propozycja, by wrócić do liceów medycznych to dobry pomysł?
G.W.: Dysponujemy mocnymi, wiarygodnymi badaniami, że nawet niewielkie zmniejszenie obsady pielęgniarskiej i obniżenie poziomu wykształcenia mają wprost przełożenie na przeżywalność pacjentów. Zawód pielęgniarki – podobnie jak pozostałe zawody medyczne – wymaga zdobycia szerokiej wiedzy ogólnej oraz osiągnięcia pełnej dojrzałości emocjonalnej. Ukończenie szkoły podstawowej nie zapewnia żadnej z tych rzeczy. Ponadto obowiązujące standardy prawne UE określają podstawowe kryteria dla kandydatek do zawodu pielęgniarki i są to ukończenie szkoły średniej upoważniającej do podjęcia studiów wyższych oraz pełna dojrzałość prawna. Obniżanie standardów kształcenia pielęgniarek i cofanie się do przeszłości nie może być receptą na brak polityki kadrowej w ochronie zdrowia. Idąc tą drogą można zaproponować technika lekarskie. W latach powojennych „władza ludowa” próbowała szybko uzupełnić niedobory w zawodach prawniczych, kształcąc kadry na trzymiesięcznych kursach. Skutki odczuwane były przez następne dziesięciolecia. Pielęgniarki nie mogą płacić i być karane za nieudolność decydentów w reformowaniu systemu opieki zdrowotnej.
K.C.: Jak zatem zwiększyć liczbę pielęgniarek w Polsce?
G.W.: Wiemy od lat, że w kolejnych dekadach będzie potrzeba skokowego zwiększania zasobów kadrowych w ochronie zdrowia, szczególnie liczby pielęgniarek. Próbując dorównać krajom rozwiniętym, powinniśmy mieć ich dzisiaj w Polsce aktywnych zawodowo co najmniej 500 tys., a mamy niewiele ponad 200 tys. zatrudnionych. Dane mówiące o 250 tys. lub więcej tak naprawdę pokazują te same osoby u różnych pracodawców. Aby przełamać wieloletni impas, potrzebujemy prawdziwej rewolucji w podejściu do zawodu pielęgniarki. Rząd, Ministerstwo Zdrowia muszą zdecydować, czy pielęgniarka jest profesjonalistką, która samodzielnie realizuje szeroki zakres świadczeń zdrowotnych, czy też dalej będą ją wtłaczać w role pomocnicze, wykonawcze i podporządkowane lekarzom. To wykwalifikowany opiekun medyczny powinien spełniać role pomocnicze, pielęgniarka zaś powinna samodzielnie planować i realizować proces opieki nad pacjentem. Dysonans między standardami kształcenia a rolą pielęgniarki w systemie jest od lat najważniejszym czynnikiem ograniczającym zainteresowanie tym zawodem w Polsce. Nie ma większego znaczenia, ile uczelni uruchomi kształcenie w zawodzie pielęgniarki, ile pieniędzy okresowo rząd dorzuci, aby ratować katastrofę kadrową. Tak długo, jak pielęgniarka polska nie uzyska jasnej, nowej tożsamości w systemie opieki zdrowotnej, będziemy skazani na deficyt kadr. Natomiast utrzymujący się deficyt pielęgniarek i niezatrudnianie w szpitalach opiekunów medycznych skutkuje ogromnym przeciążeniem na stanowiskach pracy, co dodatkowo przyspiesza decyzje o odejściu, wyjeździe, zawieszeniu aktywności zawodowej bądź przekwalifikowaniu. Należy pamiętać również o tym, że jeśli w medycynie stosujemy najnowocześniejsze metody leczenia, to każdy sukces lekarski zostanie zmarnowany, gdy nie będzie odpowiednio zaawansowanej opieki pielęgniarskiej. Mamy do czynienia ze znanym zjawiskiem tzw. niedokończonej opieki, co dla pacjenta może oznaczać szybki, niepotrzebny powrót do szpitala.
K.C.: Czy limity przyjęcia studentów na uczelnie powinny być zwiększone?
G.W.: Limity przyjęć na kierunku pielęgniarstwo były przez rząd sukcesywnie zwiększane w ostatnich latach. Ale to jest dopiero początek działań. Potrzebne są różnorodne instrumenty motywujące uczelnie do inwestowania w kształcenie pielęgniarek i zachęcające młodzież do wyboru tego kierunku. Kształcenie pielęgniarek jest niezwykle kosztowne z uwagi na duży udział w zajęciach małych grup oraz wymagających specjalistycznej infrastruktury i bazy klinicznej. Dlatego zasadna jest zmiana algorytmu naliczania dotacji dla kierunku pielęgniarstwo, nieustające dofinansowanie bazy kształcenia. Nie możemy kultywować tradycji, że liczy się tylko wielka medycyna, a pielęgniarstwo musi sobie jakoś poradzić. Rząd nie inwestuje również w rozwój badań naukowych i instytutów naukowych zajmujących się problematyką podnoszenia jakości i efektywności opieki pielęgniarskiej. Przykładem kryzysu w rozwoju kształcenia pielęgniarek jest sytuacja pielęgniarskiej kadry naukowej: wynagrodzenia na uczelniach są obecnie niższe niż płace oferowane w systemie opieki zdrowotnej absolwentom studiów. To tylko kolejny przykład sytuacji, kiedy uruchamiane są pojedyncze działania, ale brak kompleksowego programu rozwoju dziedziny.
K.C.: Czy zatrudnianie pielęgniarek z zagranicy to dobry pomysł?
G.W.: Polska powinna się otworzyć na personel medyczny z krajów spoza UE, ale w sposób systemowy i bezpieczny dla pacjentów i społeczeństwa. Nasze postulaty sprzed dwóch lat o wprowadzenie studiów pomostowych dla pielęgniarek ze Wschodu nie spotkały się z pozytywnym zainteresowaniem rządu. Natomiast wprowadzenie do systemu w sytuacji kryzysu kadrowego i organizacyjnego pracowników bez weryfikacji ich kwalifikacji, języka, i posiadanych umiejętności uważamy za bardzo niebezpieczne oraz zagrażające pacjentom i całemu społeczeństwu. Rząd nie jest w stanie zweryfikować przebiegu i jakości kształcenia kadry medycznej z krajów spoza UE, natomiast w placówkach medycznych nie ma warunków do oceny ich faktycznych umiejętności. Jest nam przykro, że rząd znajduje czas na tematy zastępcze, a nie chce rozmawiać ze środowiskiem medycznym o faktycznych problemach i zagrożeniach.
K.C.: Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego, który Pani reprezentuje, razem z Naczelną Radą Pielęgniarek i Położnych oraz okręgowymi oddziałami Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, zwrócił się w liście do premiera w grudniu 2020 roku: „Nie akceptujemy niewykorzystania w pełni potencjału polskich pielęgniarek i położnych oraz zaniżania ich kompetencji”. Jak ten potencjał powinien być wykorzystany?
G.W.: Przykładów na brak wykorzystania kompetencji pielęgniarek w polskich szpitalach czy przychodniach jest bardzo dużo. Od trzech lat rząd obiecywał pielęgniarkom podstawowej opieki zdrowotnej wdrożenie uprawnień do udzielania samodzielnych porad pielęgniarskich. Po wielu apelach naszego środowiska zostało to prawnie uregulowane w rozporządzeniu ministerstwa zdrowia dopiero w lipcu 2020 roku, ale zabrakło dalszych regulacji dotyczących rozliczania badań diagnostycznych zlecanych w ramach porad oraz zasad finansowania porad pielęgniarskich przez NFZ. W rezultacie przez cały okres pandemii COVID-19 pielęgniarki nie mogły podjąć działań na rzecz zwiększenia dostępności porad i wizyt domowych dla pacjentów POZ. Innym doskonałym przykładem jest funkcjonowanie pielęgniarek w opiece nad pacjentem przewlekle chorym. W oddziale szpitalnym pielęgniarka specjalistka z wieloletnim doświadczeniem zawodowym w danej dziedzinie formalnie nie może samodzielnie zdecydować o terapii przeciwbólowej, doborze leków czy opatrunków w leczeniu zaawansowanej odleżyny, ale powinna zastosować lek lub opatrunek, który zleci niedoświadczony, początkujący lekarz.
K.C.: W czasie pandemii padły słowa o odchodzeniu od łóżek pacjentów. Czy to nie osłabia wizerunku pielęgniarki? Czy pacjent leżący w szpitalu nie pomyśli: pielęgniarki mnie zostawiły? Jesteśmy przecież zawodem zaufania publicznego.
G.W.: Uważam, że przywoływanie symbolicznego hasła „odejdziemy od łóżek” i wykorzystywanie tych dramatycznych słów przeciwko pielęgniarkom jest zdecydowanie nie na miejscu. Pracuję w zawodzie od czterdziestu lat i nigdy nie było oraz na pewno jeszcze długo nie będzie dobrego czasu, aby decydenci (ale też społeczeństwo) zadbali o sytuację pielęgniarek. Natomiast pielęgniarka – jak każdy, kto odpowiada za życie i zdrowie innych ludzi – ma nie tylko prawo, ale też etyczny obowiązek powiedzieć „nie” w sytuacjach skrajnych: „dalej nie dam rady, dalej moja praca przestaje być bezpieczna”. Tak jak kierowca powinien przerwać pracę, gdy pojazd lub jego organizm szwankuje. Mamy przepisy bezpieczeństwa w ruchu drogowym, lotniczym, ale nie w lecznictwie. W szpitalach 60-letnią pielęgniarkę po bardzo ciężkim 12-godzinnym dyżurze pozostawia się na kolejny dyżur, a po 24 godzinach pracy system pozwala jej podjąć zadania u kolejnego pracodawcy. Pozornie wszystko działa, lecz na takich standardach zarabia szpital zatrudniający mniej kadry, ale cierpią pacjenci, którzy nie otrzymają nawet podstawowej opieki. Natomiast pielęgniarka, która nie neguje patologii systemu, wchodzi w stan wypalenia i obojętności wobec swoich zadań i swojej roli.
K.C.: Wizerunek pielęgniarki w mediach to kobieta w średnim wieku krzycząca na proteście. Dlaczego w innych sytuacjach nas nie widać?
G.W.: Żyjemy w czasach komunikacji obrazkowej nastawionej na pozytywny przekaz zorientowany na młodość, piękno ludzkiego ciała, sukces i radość życia. Media społecznościowe zbudowane są na promocji sztucznego wizerunku. Niestety, w zarządzaniu ochroną zdrowia wciąż dominuje kultura patriarchatu, czyli ważny jest głos mężczyzn, polityków, a nie kobiet, które codziennie przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu zabezpieczają funkcjonowanie oddziałów, koordynują i prowadzą punkty szczepień. W dużym zakresie media ulegają tym stereotypom i podtrzymują nieprawdziwy obraz pielęgniarstwa, ale też całego sytemu opieki zdrowotnej.
K.C.: Czy jako prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego zauważa Pani deprecjację naszego zawodu?
G.W.: Przykładów jest wiele. Na etapie budowania Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19 pielęgniarki i położne były w skali masowej jedyną grupą zawodową mającą pełną wiedzę i faktyczne doświadczenie w zarządzaniu realizacją i wykonywaniem szczepień. To one odpowiadały za planowanie i realizację szczepień ochronnych dla dzieci i dorosłych w tysiącach przychodni w Polsce. W dokumencie rządowym i w jego kolejnych nowelizacjach nie widać żadnych zapisów, które odwoływałyby się do tych unikatowych kompetencji pielęgniarek. Kolejna dziedzina, gdzie borykamy się z brakiem uznania naszych kompetencji, to opieka długoterminowa. Pielęgniarki sprawujące opiekę nad pacjentem przewlekle chorym, np. poudarowym w warunkach domowych, nie mogą samodzielnie zlecić podstawowych badań, jak badania moczu czy posiewu z rany, ponieważ NFZ nie wdrożył rozwiązań dotyczących finansowania takich działań. Po stwierdzeniu infekcji układu moczowego u pacjenta leżącego pielęgniarka musi udać się do lekarza POZ po skierowanie na wykonanie badania, następnie wrócić do pacjenta, by pobrać materiał i przetransportować go do laboratorium. Systemowo zostaje więc wtłoczona w rolę asystenta lekarza i kierowcy, a nie samodzielnego profesjonalisty. Jak Pani wie, WHO ogłosiło rok 2020 Rokiem Pielęgniarki i Położnej, na kilka tygodni przed pandemią również w Polsce zainicjowano kampanię „Nursing Now”. Rząd uroczyście ogłosił przyjęcie „Strategii na rzecz rozwoju pielęgniarstwa” – dokumentu wypracowanego przez zespół ekspertów – jako wieloletniego programu i można mieć wrażenie, że chwilę później wrzucono ją do kosza.
K.C.: Wiele stanowisk, np. dla konsultantów wojewódzkich z różnych dziedzin pielęgniarstwa, nie jest obsadzonych. Czy to oznacza, że nie chcemy się angażować?
G.W.: Konsultanci wojewódzcy powoływani są przez wojewodów i to od tych ostatnich zależy, czy widzą taką potrzebę oraz w jakim zakresie wykorzystują opinie konsultantów dla kształtowania polityki zdrowotnej. Jedną z przyczyn braku zainteresowania liderów tą funkcją może być ograniczanie zadań konsultanta do bieżących kontroli i rozwiązywania konfliktów przy równoczesnym braku faktycznego wpływu na przebudowę sieci zakładów, podział zasobów i tworzenie nowych rozwiązań systemowych.
K.C.: Jak Pani zdaniem można zwiększyć atrakcyjność zawodu pielęgniarki w Polsce?
G.W.: Najważniejsze działania, które należy uruchomić, to promocja nowego wizerunku zawodu w społeczeństwie, czyli pielęgniarki jako profesjonalistki przygotowanej do pełnienia samodzielnych ról w opiece nad człowiekiem chorym, ale także w leczeniu, w działalności profilaktycznej i koordynacyjnej. Należy zbudować system kariery zawodowej dostępny dla pielęgniarek w działalności klinicznej. Nie możemy prowadzić niekończących się rozmów z rządem, jak powinno być, tylko trzeba po prostu zagwarantować w systemie zatrudniania pielęgniarek szczeble kompetencyjne, tak aby motywować najlepszych do pozostawania w zawodzie, a nie szukania kariery w dydaktyce, biznesie czy w innych dziedzinach. Wzorem krajów rozwiniętych należy rozszerzyć model pielęgniarki zaawansowanej praktyki APN, uprawnionej do samodzielnego prowadzenia i konsultowania chorych w wielu specjalistycznych obszarach świadczeń. Reforma pielęgniarstwa to przebudowa całego modelu ochrony zdrowia, który w Polsce wzorem XIX wieku wciąż oparty jest wyłącznie na lekarzu, nawet jeżeli ten lekarz nie ma możliwości organizacyjnych poznania powierzonych mu pacjentów lub nie jest w stanie się nimi zająć. Ale Polacy kochają pozory, więc nie będzie łatwo.
Źródło: „Służba Zdrowia” 5/2021