Wiele wskazuje na to, że pandemia, fundując nam przyspieszony kurs oswajania z technologią, stała się katalizatorem zmian. Po jej opanowaniu można wybrać dwie perspektywy: krótkowzroczną – zapomnieć i udawać, że nic się nie stało lub długofalową – wyciągnąć wnioski, oszacować zyski i straty, i przygotować się na drugą falę. W wielu branżach, także w medycynie, wiadomo już, że niektóre rozwiązania warto wdrożyć na stałe, bo są bardziej efektywne. Mimo to wciąż mamy do pokonania sporo barier – od finansowych poprzez fizyczne, kulturowe i tkwiące w mentalności.
Pandemia – użyteczny impuls dla POZ
Wiceminister Janusz Cieszyński przyznał, że epidemia to dodatkowy impuls dla rozwoju telemedycyny, który przełamał nieufność do nowych narzędzi, co – jego zdaniem – pomoże w szybkim rozwoju telemedycyny w najbliższym czasie. W jakich obszarach udało się szybko wdrożyć zdalne rozwiązania?
Zarówno przedstawiciele Porozumienia Zielonogórskiego, jak i Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia twierdzą, że przychodnie POZ sprostały wyzwaniu leczenia na odległość. Jak zapewniał Adam Niedzielski podczas Kongresu Wyzwań Medycznych, POZ w czasie pandemii miała najniższy wskaźnik redukcji wykonanych świadczeń – 13,8 mln porad w 2019 i 13,3 (dotychczas) w 2020. W większości były to porady zdalne. Lekarze POZ zajmowali się też przypadkami, których pacjenci nie mogli skonsultować ze specjalistami. 70–90% porad w POZ to teleporady i z takiej formy skorzystała niemal 1/3 Polaków – wynika z raportu pt. „Zdalne wizyty lekarskie”. W większości przypadków (ponad 70 procent) była to wizyta w placówkach publicznej służby zdrowia. 70 procent osób, które korzystały ze zdalnej wizyty, oceniło, że nie odbiegała od standardowej wizyty w gabinecie, jeśli chodzi o skuteczność, jednak większość pozytywnych opinii pochodzi od pacjentów gabinetów prywatnych. To właśnie oni chcieliby kontynuować takie wizyty po zakończeniu izolacji. W badaniu przeprowadzonym przez Biostat oraz firmę Medfile 80% pacjentów zadeklarowało, że w sytuacji utrudnionego kontaktu bezpośredniego z lekarzem chciałoby mieć możliwość skorzystania ze zdalnej pomocy lekarskiej. Zaledwie 7% respondentów nie widzi takiej potrzeby, a 17% w ogóle nie wierzy w leczenie online.
Warto tu podkreślić, że zdalną formę opieki medycznej polubili głównie mieszkańcy większych miast, choć teoretycznie jest ona bardziej przydatna mieszkańcom wsi z utrudnionym dostępem do świadczeń.
Jednocześnie z raportu wynika, iż 60% pacjentów uważa, że wizyta zdalna nie ma takiego samego charakteru jak zwykła konsultacja. Jej podstawowe wady to brak możliwości prawidłowego zbadania przez lekarza, trudności w komunikacji i sprecyzowaniu problemu, brak pełnego wywiadu medycznego, jak również problemy z odpowiednim sprzętem i miejscem do przeprowadzenia wizyty telemedycznej.
Teleporada nie tylko w pandemii
W dobie pandemii NFZ zaleca, by teleporady były główną formą opieki lekarskiej. Pozwalają na zebranie wywiadu, wykonanie części badań, wystawienie e-recepty lub e-zwolnienia. Teleporada jest rozliczana w ramach umowy z NFZ w przychodni POZ, ale też np. w ramach opieki psychiatrycznej, leczenia uzależnień, czy programów lekowych. Mogą jej także udzielać pielęgniarki i położne POZ.
W wielu sytuacjach porada telemedyczna może być także uzupełnieniem klasycznej wizyty. Jej zaletą jest to, że nie wiąże się z koniecznością oczekiwania i dojazdu do placówki. W przyszłości może stanowić pierwszy etap leczenia – podczas teleporady pacjent dostaje skierowania na badania, a po ich wykonaniu przychodzi na wizytę. Następnie możliwy jest znowu powrót do trybu zdalnego.
Zdalne leczenie może być innowacją, a nie złem koniecznym. Telemedycyna daje możliwość obsłużenia większej liczby pacjentów w tym samym czasie, pozwala też zaoszczędzić. Ułatwia dostęp do lekarza, np. w terenach wiejskich i daje możliwość telekonsultacji (telekonsylium), np. lekarzy POZ ze specjalistami, dzięki możliwości udostępnienia danych pacjenta. Placówka może tym samym poszerzyć ofertę świadczonych usług bez konieczności zatrudniania dodatkowego personelu medycznego. Zyskać może także wizerunek – warunkiem jednak jest odpowiednie wdrożenie. Placówka medyczna powinna być dobrze przygotowana. Poza infrastrukturą należy pamiętać o czynniku ludzkim, związanym ze sposobem myślenia, szczególnie w starszym pokoleniu. Dla wielu osób technologia to wyłącznie substytut rzeczywistej wizyty. O tym, że może stanowić realne wsparcie zarówno dla personelu, jak i pacjenta, przekonają się wtedy, kiedy zostaną obsłużeni w sposób profesjonalny.
Jak powinno wyglądać takie leczenie, by faktycznie wspierać, a nie tylko zastępować tradycyjne sposoby? Konieczne jest zadbanie o odpowiednią infrastrukturę techniczną. Przede wszystkim pacjent musi mieć możliwość przesłania danych – wyników badań, pomiarów ciśnienia itd. Do tego potrzebuje pewnych kompetencji cyfrowych oraz sprzętu, a także dostępu do Internetu. Dane muszą być oczywiście odpowiednio zabezpieczone. Nowoczesne rozwiązania przewidują także możliwość skorzystania z cyfrowego stetoskopu, który rejestruje zapis dźwiękowy czy rejestratora EKG z funkcją telemedyczną. Taki system musi oferować także platformę wymiany danych pomiędzy placówkami. Ważny jest kontakt wideo i możliwość budowania relacji z pacjentem.
Zdalny SOR
Jeszcze kilka miesięcy temu, debatując o przepełnionych SOR-ach nie mówiono zbyt wiele o zdalnych rozwiązaniach, tymczasem Ministerstwo Zdrowia planuje w najbliższym czasie wykorzystać technologię w szerszym zakresie. Proponuje m.in. teleporady w ramach Nocnej i Świątecznej Opieki Medycznej, mające wspomóc obecne SOR-y i przychodnie. Chce na to przeznaczyć 120 mln zł z funduszy Unii Europejskiej. Teleporada ma służyć do wstępnego triażu, ma pomóc uniknąć niepotrzebnych wizyt nocnych i świątecznych. Druga innowacja to e-rejestracja. Pod względem teleinformatycznym nie jest to trudne, jednak wymaga istotnych zmian organizacyjnych w obrębie przychodni. Trzecią nowością ma być system elektronicznego zamawiania recept, szczególnie na leki stosowane w chorobach przewlekłych. Czwartym, nieco większym wyzwaniem, wciąż pozostaje (...)
Powyższy materiał jest fragmentem artykułu, który ukazał się w czasopiśmie „Służba Zdrowia” 7-8/2020. Całość dostępna jest tutaj.