Jakie minister zdrowia ma narzędzia do realizacji Narodowego Programu Zdrowia?
Trzeba przede wszystkim powiedzieć, że Narodowy Program Zdrowia nie jest tylko dla ministra zdrowia tylko dla wszystkich ministrów. To jest chyba najważniejsze. Nie trzeba oczywiście tłumaczyć, że minister zdrowia ma do odegrania w tym zakresie ważną rolę koordynatora czy inicjatora, ale z całą pewnością właśnie taka jest idea Narodowego Programu Zdrowia, żeby to nie było zadanie resortowe tylko ponadresortowe. Trzynaście ministerstw jest reprezentowanych w radzie zdrowia publicznego i chciałoby się, by działanie było całościowe, zgodnie z międzynarodową zasadą – zdrowie dla wszystkich, zdrowie w każdej polityce. Tak to widzę. Zwłaszcza jeśli na obecnym Kongresie Zdrowia Publicznego mówimy o zdrowiu publicznym, to trzeba przypomnieć zasadę, z której większość osób zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę nasze zdrowie zdecydowanie bardziej zależy od czynników spoza tzw. systemu służby zdrowia. Czyli, to nie lekarze czy pielęgniarki są tymi, którzy dają nam zdrowie, oni oczywiście ratują nas w sytuacji, kiedy jest coś źle, wspierają w zakresie profilaktyki, ale zdrowie człowieka jest przede wszystkim w jego rękach. Nie wszyscy wiedzą jak to robić, by styl życia był jak najzdrowszy. Nie wszyscy zdają sobie sprawę czego unikać, co robić. I tu jest oczywiście rola państwa, żeby sprzyjać prozdrowotnym zachowaniom. W tym sensie to zadanie zdecydowanie ponadresortowe, bo wchodzimy w takie obszary jak np. palenie papierosów, aktywność fizyczna, odpowiednie odżywianie, różnego rodzaju uzależnienia w zakresie behawioralnym, styl życia i są tu takie przedsięwzięcia jak np. szczepienia, profilaktyka, wczesne wykrywanie chorób. Ale to dopiero na samym końcu. Większość zależy tak naprawdę od tych zachowań. I w tym sensie ważne jest, aby prowadzić odpowiednią politykę podatkową, żeby organizować odpowiednią aktywność fizyczną dzieciom w szkołach oraz dorosłym, tak by mieli do niej dostęp, żeby promować w mediach odpowiednie postawy itd. I w tym sensie minister zdrowia co najwyżej koordynuje te prace.
Wspólna koncepcja, współdziałanie resortów, akcje edukacyjne dobrze przemyślane. A finanse?
Oczywiście, pieniędzy na to trochę potrzeba. Ale też trzeba powiedzieć, że w porównaniu np. ze środkami niezbędnymi do realizacji zadań w zakresie systemu opieki zdrowotnej, to są pieniądze wielokrotnie mniejsze. Tu można powiedzieć, że przełożenie z każdej zainwestowanej złotówki na efekty, które można osiągnąć, jest zupełnie zawrotny. To jest raczej kwestia mądrości podejmowanych działań niż wydawanych środków. One oczywiście są niezbędne, ale to są środki, które liczymy raczej w milionach, a nie w miliardach, tak jak w przypadku opieki zdrowotnej.
Żywo dyskutowanym teraz tematem jest sieć szpitali, nad którą Państwo pracują. Niepokój budzi to, że będą likwidowane placówki. Podawane są różne liczby. Ale podawane są też przykłady placówek specjalistycznych, które są znakomitymi szpitalami, ale nie spełniają kryteriów, które Państwo ustalili. Jak to będzie w rzeczywistości?
Pani Redaktor, proszę nie mówić o zamiarach likwidacji szpitali. Projekt sieci szpitali ma zagwarantować tym szpitalom, które mogłyby w tym przypadku konkursowania mieć kłopoty z uzyskaniem kontraktu, żeby ten kontrakt dostały, jeśli są to ważne dla zabezpieczenia zdrowia obywateli szpitale. I tak należy na to patrzeć. Zatem jest to raczej gwarancja niż zagrożenie. Zwracam również uwagę, że oczywiście nie wszyscy znajdą się w sieci, ale nie znaczy to, że oni są do likwidacji. To zupełnie absurdalne podejście. Wiadomo, że sieć pokryje około 75 procent zapotrzebowania, ale 15 procent to będą po prostu zwykłe konkursy na dotychczasowych zasadach. I tu cały szereg różnych przedsięwzięć zostanie tym objęty. Natomiast, warto dodać, choć nie jest to miejsce, aby mówić o szczegółach, że tam, gdzie na jakimś poziomie np. pierwszym, podstawowym, poziomie zabezpieczenia, które planujemy, jakiś szpital ma oddział bardziej specjalistyczny niż kategoria do której pasuje: powiedzmy, że powiatowy szpital czterooddziałowy ma jeszcze piąty oddział np. ortopedię, prócz pediatrii, interny, chirurgii oraz ginekologii z położnictwem, to około 80 proc. tych świadczeń, które dziś tradycyjnie wykonywane są na ortopedii, będzie mógł wykonać w ramach chirurgii ogólnej. Dodatkowo będzie mógł prowadzić poradnię przyszpitalną w specjalności, jaką jest właśnie traumatologia i ortopedia. Nie ma więc mowy, by istniało jakieś zagrożenie dla bytu takiego przedsięwzięcia, nawet jeśli ono formalnie nie będzie się nazywało „kontrakt na ortopedię”. Nie ma mowy o żadnej decyzji ze strony ministra zdrowia o masowym likwidowaniu szpitali. Ta apokaliptyczna wizja, jaką niektórzy rozsiewają jest albo kompletnym niezrozumieniem tego co proponujemy, albo, niestety podejrzewam, złą wolą.