Z opublikowanego w tym roku raportu WHO wynika, że Polacy spożywają rocznie więcej alkoholu niż przeciętny Europejczyk. Aż 11,6 litra czystego alkoholu na osobę - to nasz niechlubny wynik, plasujący Polskę powyżej średniej europejskiej, wynoszącej około 9 litrów. Przebijają nas m.in. Czesi (13,3 litra), Łotysze (13,1 litra) czy Austriacy (12 litrów). Choć raport bazuje na danych z 2019 roku, konsumpcja alkoholu w naszym kraju wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. Zwiększyła się jednak świadomość zagrożeń i sprzeciw dla propagowania picia, co pokazała sprawa tzw. alko-tubek. Dzięki społecznemu oburzeniu kontrowersyjny produkt szybko zniknął ze sklepowych półek.
Już w 2000 roku pojawiły się badania, które wykazały, że alkohol negatywnie wpływa nie tylko na ogólną kondycję organizmu, ale również na zdrowie jamy ustnej. Wielu ludzi wciąż nie zdaje sobie sprawy, że częste sięganie po napoje wyskokowe może prowadzić do problemów z zębami, dziąsłami oraz błoną śluzową jamy ustnej - od suchości po nowotwory.
Alkohol działa wysuszająco, zmniejszając wydzielanie śliny, która odgrywa kluczową rolę w utrzymaniu zdrowia jamy ustnej. Ślina bowiem pomaga w usuwaniu resztek pokarmu z zębów, ale także neutralizowaniu bakterii, zapobiegając w ten sposób próchnicy i chorobom dziąseł. Szkliwo jest zatem bardziej narażone na gromadzenie się bakterii i powstawanie ognisk próchnicy na powierzchni zębów, zwiększa się ryzyko chorób przyzębia a utrzymujące się silne wysuszenie śluzówki może doprowadzić do infekcji i stanów zapalnych.
„Nadmierne picie wypłukuje magnez oraz wapń. Kwasy pochodzące z trunków wpływają negatywnie na pH w jamie ustnej. Kwaśne środowisko wewnątrz ust zwiększa prawdopodobieństwo erozji szkliwa. Zęby stają się również bardziej wrażliwe na ciepło oraz zimno. Częste spożywanie alkoholu będzie zwiększać suchość jamy ustnej, ale nie tylko - nieprzyjemny zapach z ust, wynikający z suchości i obecności lotnych związków siarki, będzie kolejną dolegliwością.
Można zapytać - a co z płynami do płukania ust na bazie alkoholu? Fakt, doraźnie może pomóc w zwalczaniu bakterii, jednak regularne stosowanie może doprowadzić do suchości i podrażnień. Osoby, które mają skłonności do występowania aft lub zapalenia dziąseł, powinny unikać takich specyfików i postawić na preparaty bez alkoholu” - mówi dr n. med. Agnieszka Laskus, specjalista periodontologii i stomatologii ogólnej oraz współzałożycielka Fundacji Dr Laskus, zajmującej się propagowaniem prozdrowotnych zachowań i edukacji w zakresie higieny jamy ustnej.
Hollywoodzki uśmiech? Zapomnij, jeśli często sięgasz po alkohol
O śnieżnobiałym uśmiechu mogą zapomnieć osoby, które często wybierają ciemne trunki, takie jak na przykład czerwone wino. Zawarte w nich związki mogą osadzać się na powierzchni szkliwa i powodować przebarwienia. Z kolei fani słodkich alkoholi (np. likiery) i drinków muszą liczyć się z erozją szkliwa i rozwojem próchnicy. Cukry zawarte w tych napojach w czasie metabolizowania w jamie ustnej produkują kwasy, które uszkadzają szkliwo. To natomiast prowadzi to erozji i powstawania ubytków. Badania „The common risk factor approach: a rational basis for promoting oral health” z 2000 roku, opublikowane na łamach Community Dentistry and Oral Epidemiology, wykazały, że osoby spożywające słodzone napoje alkoholowe mają o 41 proc. większe ryzyko próchnicy w porównaniu do osób, które preferują niesłodzone alkohole.
„Nie bez znaczenia jest także niskie pH niektórych napojów, a więc sięganie po kwaśne drinki nie jest lepszym rozwiązaniem. Częste spożywanie takich trunków może powodować demineralizację szkliwa i skutkować zwiększoną nadwrażliwością zębów. Na dalszym etapie można spodziewać się powstawania ubytków” - ostrzega ekspertka.
Alkohol a choroby dziąseł i nowotwory
Jednym z czynników ryzyka rozwoju chorób przyzębia jest spożywanie alkoholu, zwłaszcza w nadmiernych ilościach. Dzieje się tak, ponieważ trunki wysokoprocentowe zaburzają mikroflorę jamy ustnej, powodując wzrost patogennych bakterii. Te natomiast mogą wywoływać stany zapalne i uszkodzenia tkanek dziąseł. Autoregeneracja w trakcie częstego sięgania po kieliszek też będzie utrudniona, bowiem alkohol wpływa na krzepliwość i możliwości regeneracyjne. Nawet jeśli poszliśmy po pomoc do stomatologa, nadmierne picie będzie utrudniać proces leczenia chorób przyzębia.
Najpoważniejszym zagrożeniem związanym z częstą konsumpcją alkoholu jest ryzyko rozwoju nowotworu w jamie ustnej. Według badań opublikowanych w „Alcohol Research: Current Reviews" w 2013 roku, osoby nadużywające alkoholu mają aż sześciokrotnie wyższe ryzyko wystąpienia raka jamy ustnej niż osoby niepijące. Szacuje się, że aż 50% przypadków raka jamy ustnej, gardła oraz krtani związanych jest z nadmiernym piciem. Alkohol (a konkretnie metabolit etanolu – aldehyd octowy), obok palenia tytoniu – uznawany jest za jeden z najgroźniejszych czynników kancerogennych.
„Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, jak już wcześniej zostało powiedziane - alkohol działa wysuszająco i podrażniająco na błony śluzowe. Po drugie - sprzyja chorobom przyzębia. A po trzecie - może wywoływać mutacje genetyczne. Wszystkie te czynniki sprzyjają rozwojowi nowotworu. Ryzyko jest jeszcze większe, jeśli sięgamy jednocześnie po alkohol i papierosy, a to jak wiemy częsty duet…” - mówi dr Laskus.
Mając świadomość, jak ogromne spustoszenie sieje nadmierne spożywanie alkoholu - od problemów w obrębie jamy ustnej, przez degenerację wielu narządów, aż po choroby psychiczne i trudności społeczne - najlepszą możliwą decyzją jest rezygnacja ze spożywania tego typu napojów. „Warto porozmawiać na ten temat ze swoim dentystą. Opowie on szczegółowo o konsekwencjach picia alkoholu, ale też dokona przeglądu jamy ustnej, by sprawdzić, czy nie doszło do niepokojących zmian. Badania jednoznacznie wskazują, że nadmierne spożycie alkoholu może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Wczesna diagnoza, niezależnie od rodzaju jednostki chorobowej, zawsze oznacza szybsze leczenie i lepsze rokowania. Dlatego tak istotne są regularne wizyty kontrolne w gabinecie stomatologicznym – minimum raz na pół roku.” - informuje dr n. med. Agnieszka Laskus.