Od dwóch tygodni w Centrum Zdrowia Dziecka trwa protest. Część pielęgniarek odeszła od łóżek chorych. Po zakończonej fiaskiem kolejnej turze rozmów dyrektorka Centrum Zdrowia Dziecka podjęła decyzję o zamknięciu czterech oddziałów szpitala.
- Propozycja porozumienia, którą dziś przedstawiły pielęgniarki całkowicie zmienia punkty, które już zostały zaakceptowane. Musimy policzyć wszystkie koszty, które związane byłby z tą wersja porozumienia. W związku z trwającym od dwóch tygodni strajkiem została podjęta decyzja o zamknięciu 4 oddziałów. Pacjenci z tych klinik zostali już wcześniej skierowani do innych miejsc. To była bardzo trudna decyzja, ale jedyna jaką możemy w tej sytuacji podjąć. Robimy to z ciężkim sercem. Ale na końcu tego sporu są pacjenci i musimy się o nich troszczyć - powiedziała Małgorzata Syczewska dyrektorka Centrum Zdrowia Dziecka.
Marek Tombarkiewicz wiceminister zdrowia powiedział, że ze strony pielęgniarek nie ma chęci porozumienia. - Pielęgniarki nadal żądają 500 zł brutto, dodatkowo chcą wyższych pieniędzy za nocne i świąteczne dyżury - powiedział Tombarkiewicz.
Wiceminister powiedział, że szpital jest w tej chwili na granicy utrzymania płynności finansowej. Strajkujące od dwóch tygodni pielęgniarki nie doszły do porozumienia z CZD. Protest poparła Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych. Zofia Małas prezes Naczelnej Rady Pielęgniarskiej powiedziała, że problem z brakiem kadry pielęgniarskiej dotyczy całej Polski. - W większości podmiotów leczniczych opiekę sprawuje zbyt mała liczba pielęgniarek i położnych, co zagraża życiu i zdrowiu pacjentów - powiedziała po nadzwyczajnym posiedzeniu prezydium Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych Zofia Małas.
Jej zdaniem pielęgniarki z CZD nie wytrzymują nadmiaru pracy, a młode pielęgniarki po studiach, kiedy słyszą o proponowanych wynagrodzeniach szukają pracy gdzie indziej lub wyjeżdżają za granicę.