10 lat nowoczesnej płynoterapii w Polsce. Czy to oznacza, że wcześniej nie było dobrej płynoterapii w naszym kraju?
Każda płynoterapia, która ratowała chorego na pewno była dobrą i bezpieczną. Ta obecna jest jeszcze bardziej bezpieczna.
Na czym to bezpieczeństwo polega?
Bezpieczeństwo polega na tym, że skład przygotowywanych płynów, kwalifikacja chorych do konkretnego niemalże roztworu, typu preparatu, powoduje, że lek dobierany jest indywidualnie dla chorego. Fakt zbliżania składu płynów infuzyjnych do składu osocza i krwi powoduje, że te leki są po prostu bezpieczne.
Jak to się zmieniło na przestrzeni ostatnich 10 lat?
Na przestrzeni ostatnich 10 lat zmieniło się to dość istotnie. 10 lat temu zaczynaliśmy mając dziewięcio- ,dziesięcioprocentowy roztwór chlorku sodu, czasami płyn Hartmana czy Ringera, mając pięcio- i dziesięcioprocentową glukozę. Zaczęliśmy zwracać uwagę na skład płynów infuzyjnych zbliżonych do składu krwi, czyli są to tzw. płyny zbilansowane. Biorąc pod uwagę, że mogą to być krystaloidy zbilansowane czyli takie, które poza wodą i elektrolitami (o składzie zbliżonym do surowicy) możemy mieć jeszcze drugi rodzaj płynów, które będą koloidami. Koloidami podawanymi głównie w przypadku utraty krwi jak droks etylowana skrobia albo żelatyny. I te preparaty, przede wszystkim pierwszy, mogą być również zawieszone w zbilansowanych elektrolitach, czyli mieć skład elektrolitowo najbardziej zbliżony do tego, co w organizmie mamy.
Czy to oznacza, że niedługo nie trzeba będzie przetaczać pacjentom krwi, tylko specjalnie przygotowane płyny?
Krew jest najwspanialszym z koloidów, który wymyśliła natura czy Pan Bóg, i nie da się go, w moim przekonaniu, niczym dzisiaj zastąpić. Ponieważ, o ile płyny są w stanie wypełnić łożysko naczyniowe, o tyle krew jest w stanie dodatkowo przenosić tlen. Bez tego konkretnego czynnika nie będziemy w stanie sobie poradzić w płynoterapii, która wtedy byłaby idealną a nie zbilansowaną płynną terapią.