Ubiegłoroczna decyzja o refundacji jednej z terapii infuzyjnych pokazała, że MZ dostrzega dramat pacjentów z zaawansowaną chorobą Parkinsona. Decyzja ta pozwala Polsce dołączyć do grona państw europejskich, w których terapie infuzyjne od lat pomagają pacjentom godnie żyć. Jak dziś ocenia Pan sytuację chorych?
Cieszę się, że udało się tę decyzję podjąć rok temu. Była to jedna z dwóch terapii dostępnych na rynku. Drugiej, niestety, nie udało się nam wdrożyć do refundacji. Ale, trzeba tu pamiętać, że muszą spotkać się obie strony: MZ oraz firmy produkujące czy dystrybuujące. Jeżeli nie ma woli z jednej strony, a tak było w przypadku tej drugiej terapii, nie dojdzie do refundacji. Natomiast ta refundowana terapia przybliżyła nas do aktualnego poziomu możliwości terapeutycznych w chorobie Parkinsona. I jest to duży skok, aczkolwiek dla wąskiej grupy pacjentów, tych najciężej chorych czy z najcięższymi objawami. Mam nadzieję, że na tym nie koniec dalszych decyzji refundacyjnych w nowoczesnych terapiach choroby Parkinsona oraz, że firmy zdecydują się na podjęcie rozmów, by zakończyły się one szczęśliwie dla pacjentów.