Martyna Chmielewska: Czy Pana zdaniem Porozumienie Zawodów Medycznych z udziałem Porozumienia Rezydentów powinno zorganizować jesienią protest w związku z niezrealizowaniem obietnic przez Ministerstwo Zdrowia?
Krzysztof Ostrowski: Myślę, że pytanie to należy skierować do strony, która chce protestować. Byłem na posiedzeniu komisji zdrowia, w której uczestniczyli lekarze rezydenci oraz przedstawiciele rady lekarskiej. Przedstawiono na niej uwagi do sposobu realizacji porozumienia przez ministra zdrowia. Mógłbym je przytoczyć, ale wszystkie są dostępne w internecie oraz prasie.
M.C.: Czy dopatrzył się Pan w nich uchybień ze strony ministra zdrowia?
K.O.: Słuchałem ich uważnie i nie dopatrzyłem się uchybień ze strony ministra zdrowia. Z tego względu uważam, że nie ma powodu do organizowania protestu. Zwróćmy uwagę na to, że ostatni protest rezydentów kosztował wiele wysiłku, emocji i energii. Oczywiście być może są aspekty, o których nie wiem. Może jest gdzieś drugie dno. Z moich informacji wynika, że minister zdrowia stara się wypełnić podpisane porozumienie. Wypłata środków finansowych będzie wstecznie z dniem 1 lipca.
M.C: Ostatni protest rezydentów okazał się efektywny. Doprowadził m.in. do podpisania ustawy o zwiększonych nakładach (od 4 do 6 procent) na opiekę zdrowotną…
K.O.: Sam na nią głosowałem. To rewolucja w finansowaniu ochrony zdrowia. Można powiedzieć, że rezydenci zakwestionowali dotychczasowy system, który funkcjonował od 50, 60 lat ubiegłego wieku. Zmiany ustrojowe były w 1989 r., ale system ochrony zdrowia w dużej mierze pozostał taki sam. Stało się tak przede wszystkim dla dobra pacjentów, bo przecież bez zwiększonego finansowania trudno przeprowadzać poważne zmiany w systemie ochrony zdrowia. Nasi sąsiedzi np. Niemcy wydają 8,9 proc. PKB na ochronę zdrowia. Szanuję rezydentów za chęć walki o zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia. Niestety, nie rozumiem dlaczego Porozumienie Zawodów Medycznych z udziałem Porozumienia Rezydentów miałoby znowu przystąpić do fali protestów. Być może o czymś nie wiem.