Ruszyła akcja "Nie wzywaj karetki nadaremno". Wszystko po to, żeby ograniczyć liczbę nieuzasadnionych wezwań.
Z raportu NIK wynika, że 30 proc. wyjazdów karetek do chorych nie ma uzasadnienia. 10 mln bezpodstawnych zgłoszeń odebrali operatorzy numeru 112. Również w Medexpressie Adrian Stanisz ze Społecznego Komitetu Ratowników Medycznych mówił, że Polacy traktują karetkę jak taksówkę - Są to wyjazdy, które nie mają nic wspólnego ze stanem bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia. Czyli, biorąc pod uwagę Ustawę o Państwowym Ratownictwie Medycznym, nie są to wyjazdy dla zespołów ratownictwa medycznego (ZRM). To wezwania np. do chorób trwających kilka dni, a nawet kilka tygodni. Uwagę należy zwrócić również na kwestie takich wyjazdów, kiedy ludzie wyolbrzymiają i koloryzują swoje dolegliwości. Bywa, że osoby opisujący ból np. głowy czy brzucha w momencie, kiedy dyspozytor odsyła je i prosi, by udały się do SOR-u lub lekarza pierwszego kontaktu, dodają np. że czują ucisk w klatce piersiowej i duszność. Wtedy dyspozytor nie odmawia wysłania karetki, a na miejscu okazuje się, że wzywający oszukał dyspozytora. Musimy wziąć pod uwagę fakt, że liczba karetek nigdy nie będzie odpowiadać liczbie wezwań, każdy wyjazd karetki musi być więc przemyślany, a przede wszystkim w pełni uzasadniony - powiedział Adrian Stanisz.
Ratownicy, żeby zapobiegać takim sytuacjom stworzyli akcję "Nie wzywaj karetki nadaremno". - Katar, kaszel to nie przypadki, kiedy powinno się wzywać karetkę - tłumaczy Adam Stępka, pomysłodawca akcji "Nie wzywaj karetki nadaremno".
Źródło: Medexpress.pl/xnews