Jest Pan członkiem komitetu sterującego programu „Strateg”, realizowanego przez Centrum Badań i Rozwoju. Pan też w wielu wypowiedziach podkreśla, że wreszcie zaczęliśmy myśleć o innowacyjności w ochronie zdrowia, ale myśleć inaczej. W jakim kierunku idziemy jeśli chodzi o innowacyjność?
To jest przede wszystkim wielkie wydarzenie, bo pierwszy raz w historii Polski potężna kwota 800 milionów złotych została przeznaczona na badania innowacyjne w ochronie zdrowia, z wyraźną tendencją, aby miały one aplikacje praktyczne do rzeczywistości. Oczywiście początki są trudne i uczymy się jeszcze tego. I to widać po zespołach, które zostały wyróżnione przyznaniem im tych środków. Jest 43 zespołów, wieloośrodkowych obejmujących całą Polskę – ośrodków PAN, uczelni medycznych, instytutów, ale i firm, które później wdrażają. To elementem całego tego programu. W każdym takim projekcie musi być firma, która później przełoży innowacyjność na praktykę dnia codziennego. I widać jak zespoły szybko się tego uczą, jak środowiska naukowe zaczynają myśleć w innych kategoriach. Okazało się, że w Polsce, możemy mieć dostęp do środków na realizację własnych, ciekawych pomysłów i bardzo różnych. Od takich, które sięgają bardzo głęboko w życie komórki, po takie, które budują nam wózki czy urządzenia telemedyczne. Asortyment tych innowacji jest bardzo ciekawy i aktualny do bieżących trendów światowych.
To ważne, co Pan podkreśla, że innowacje (najczęściej kojarzone z innowacyjnymi terapiami) to nowatorstwo w nauce, technologii i zarządzaniu. Ten trzeci element chyba najbardziej w Polsce szwankuje. I musimy zacząć innowacyjnie myśleć o zarządzaniu placówkami nie tylko prywatnymi ale także publicznymi.
I to jest nasza bolączka dlatego, że faktycznie na innowacje technologiczne, biotechnologiczne,
farmaceutyczne są środki, one się rozwijają. Natomiast na tzw. innowacje procesowe, które są
związane z organizacją systemową z innym spojrzeniem na pewne zagadnienia, inną organizacją
pewnych problemów w ochronie zdrowia, nie mają w tej chwili projektu i programu. A to się wydaje w tej chwili najbardziej potrzebne. Łatwo sobie wyobrazić, że cały szereg rzeczy, które dzisiaj są innowacyjnymi, możemy importować czy kupić. Ale, jak nie zbudujemy systemu, w którym one zaczną dobrze funkcjonować, nie będziemy zarządzali procesami chorobowymi i prozdrowotnymi, nie będziemy tego dobrze organizowali, nie zbudujemy zintegrowanej opieki, która przyspiesza dojście do zdrowia i redukuje koszty wynikające z choroby, będziemy w tym samym miejscu.
Dlaczego tego nie potrafimy?
Mam wrażenie, że nie zbudowaliśmy systemu otwartego na innowacyjność związaną z organizacją systemu, procesami zdrowotnymi, że to jest obszar, który w tej chwili chyba jeszcze nie istnieje w świadomości różnych osób. Wszyscy mówią o decydentach. Ale to nie kwestia decydentów tylko dyrektorów szpitali, szefów gmin, marszałków sejmików. itd. To są rzeczy, które penetrują do środowisk, bo takie jest zdrowie, że penetruje do różnych środowisk nawet zupełnie niezwiązanych z systemem opieki zdrowotnej. Tam też to myślenie innowacyjne w tym obszarze jest konieczne. Bo olbrzymie znaczenie dla zdrowia ma np. polityka społeczna. A w polityce społecznej, tej prozdrowotnej, gdzie buduje się określony styl życia, jest wsparcie dla osób niepełnosprawnych, szczególnie w wieku emerytalnym, to jest coś co jest niezwykle potrzebne, i to wychodzi poza system ochrony zdrowia. Tu innowacyjność nie sprowadza się tylko do technologii ale właśnie do nowegozbudowania systemu, który będzie integrował różne podmioty na rzecz szybkiej i dobrej opieki,
wsparcia dla osoby, która jest niepełnosprawna oraz w wieku podeszłym.