Jakie największe wyzwania dotyczące zdrowia publicznego stoją przed Panem, bo jest Pan za zdrowie publiczne odpowiedzialny?
Zdrowie publiczne to bardzo pojemna dyscyplina jeśli chodzi o medycynę. Jest też bardzo różnie rozumiana przez wiele osób. Przed nami więc jeszcze debata definicyjna. I w najbliższym czasie będziemy musieli ja zrobić.
Mamy ustawę o zdrowiu publicznym, która jest przygotowana na miarę możliwości. Jest Narodowy Program Zdrowia, który jest podstawą do tworzenia różnego rodzaju konkursów na realizację określonych projektów. Prócz tego są bieżące rzeczy. I tak dla przykładu mamy sytuację związaną z zanieczyszczeniem powietrza i związanymi z tym informacjami o smogu. A tu jest pewne niezrozumienie, bo skoro mamy wskaźniki całoroczne, to nie możemy ich stosować do jednodniowych czy miesięcznych okresów.
A problem otyłości wśród dzieci i młodzieży, w ogóle otyłości wśród Polaków, a z drugiej strony cukrzyca, która jest w tej chwili prawdziwą plagą spowodowaną przez cukrzycę typu drugiego. Czy tu nie trzeba pilnych działań by temu zapobiec?
Jeśli chodzi o zdrowie naszych dzieci to wchodzimy w obszar edukacji zdrowotnej. Ona teoretycznie jest, ale w praktyce nie przekłada się na wiele rozwiązań. Otyłość to jeden z tych przykładów, w którym brakuje zdrowego podejścia do usystematyzowanych informacji dotyczących diety, ruchu i zachowań, do których piętnaście lat temu nie trzeba było nikogo namawiać. W tej chwili model pracy i funkcjonowania młodego człowieka jest zdecydowanie inny niż kilkanaście lat temu. Nawyki żywieniowe, brak ruchu i przemożna wola zwolnień z wychowania fizycznego w szkołach powoduje sytuację trudną w perspektywie zdrowia publicznego. Nie chciałbym tu robić alertu, ale problem jest. I jest on w całej Europie. Próbuje się teraz ten problem rozwiązać w USA. Europa, w tym Polska, musi sobie z tym poradzić. W Narodowym Programie Zdrowia jednym z tematów jest edukacja zdrowotna, w tym dotycząca otyłości. Odbyły się już spotkania na forum parlamentu, NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Chcemy zająć się dwoma aspektami. Pierwszy, to część promocyjna poświęcona otyłości, zdrowemu stylowi życia, ruchowi. Tu widzimy dużą rolę POZ, z możliwością włączenia do zespołu dietetyka. Druga część, to przypadki wymagające konkretnego leczenia.
Forum Medycyny Personalizowanej, to po raz kolejny otwarcie dyskusji na temat tego, jak przełamywać ograniczenia tej medycyny, aby ona się w Polsce rozwijała. Jakie, według Pana, są kluczowe kwestie do rozwiązania w tej dziedzinie?
Medycyna personalizowana to temat dość pojemny. Chodzi tu bardziej o indywidualnego człowieka i jego potrzeby, niż o potrzeby populacji czy jakiejś grupy społecznej. Tu mamy do czynienia z relacją medyczną, kontaktu między lekarzem a pacjentem. Z tym, że mam trochę krytyczną opinię na ten temat, bo aż trzeba było odkryć genom człowieka, żeby myśleć o personalizacji, co jest pewnym kuriozum. Wydaje się, że nasi protoplaści jeśli chodzi o medycynę, o lekarzy, mieli w swoich genach podejście kompleksowe do człowieka. Medycyna holistyczna to nie jest wymysł ostatnich czasów.
Wiem, że kilka lat temu na Dolnym Śląsku miał miejsce projekt, w który zaangażowano lekarzy rodzinnych. Dotyczył on myślenia personalizowanego o medycynie jeszcze wtedy niespersonalizowanej. U nas oczywiście z częścią genetyczną jest jeszcze pewien kłopot, głównie finansowy. Podobnie, jeśli chodzi o terapie, bo mamy problemy jeśli chodzi o różnego rodzaju ich refundacje. Trudno przejść do porządku codziennego wiedząc, że nie mamy dostępu do innowacyjnych terapii, szczególnie w chorobach onkologicznych. To się, na szczęście, poprawia. Co do diagnostyki, takiej pozagenetycznej, to również ją poprawiamy. Natomiast nie jest to jeszcze w wielu miejscach wykorzystywane tak, jak być powinno. Dla mnie medycyna spersonalizowana to wciąż intymny i indywidualny kontakt lekarza z pacjentem.