Jest Pani prezesem Stowarzyszenia Trzymajmy się Razem, które zajmuje się problemami pacjentów z zapalnymi chorobami reumatycznymi. Na jakie problemy tej grupy pacjentów wskazałaby Pani?
Obecnie pacjenci reumatologiczni borykają się z wieloma problemami. Trzy najważniejsze to: problem z dostępem do lekarza, co skutkuje tym, że ciężko jest monitorować aktywność choroby. Kolejnym problemem jest brak dostępu do rehabilitacji, a jest to szczególnie ważne u osób z problemem poruszania się. Trzecim problemem, też ważnym, jest ograniczenie dostępu do leczenia biologicznego.
Badania kliniczne i praktyka lekarska potwierdzają, że leczenie biologiczne jest najskuteczniejsze w zapalnych chorobach reumatycznych. Jak w Polsce wygląda w tej chwili dostępność do tych metod?
Jeśli chodzi o reumatologię to z naszej perspektywy dostępność do niej jest bardzo mocno ograniczona, a wręcz tragiczna. Pacjentów w ramach programów lekowych mamy niewielu, tj. pięć i pół tysiąca na pół miliona szacowanych chorych. To kropla w morzu potrzeb.
Częstą praktyką jest zastępowanie leków biologicznych lekami biopodobnymi. Jakie może mieć to konsekwencje dla pacjenta?
Jeśli chodzi o leki biopodobne, to oczekiwanie środowiska pacjenckiego jest takie, by leki podawane w ampułkach, strzykawkach, podskórnie były dostępne na receptę i by można było je wykupić w aptece. Jeśli mówimy o zastępowalności, to tak naprawdę pacjent nie ma wyboru, bo kiedy lek jest podawany w szpitalu, to on je zakupuje do wysokości wyznaczonego limitu. W przypadku wejścia na listę leków biopodobnych limit wyznaczać będzie lek biopodobny. Szpital nie będzie mógł wykupić leków referencyjnych, którymi do tej pory byli leczeni pacjenci. Pacjent, kiedy przyjdzie po lek, nie będzie miał więc wyboru.
Pacjent ma prawo do tego by wyrazić zgodę na zmianę w leczeniu.
Zgoda w tym przypadku jest tylko na papierze. W rzeczywistości nie jest to możliwe do wyegzekwowania.
Państwo sygnalizujecie ten problem od długiego czasu. Czy jest szansa na zmianę?
Wydaje mi się, że powinna być taka szansa. Tym bardziej, że to niewielka grupa pacjentów reumatologicznych więc ten wybór nie wpłynąłby znacząco na budżet. Musimy się przyglądać rozwojowi tej sytuacji.