- Z pensji pielęgniarki nie da się żyć - mówi Lucyna Dargiewicz szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, z którą rozmawia red. naczelna Medexpressu Iwona Schymalla.
Jak ocenia Pani przebieg akcji protestacyjnej pielęgniarek i położnych? Czy ma Pani już jakieś sygnały, że urzędnicy podejmą szybkie decyzje na których Państwu zależy?
Nie, nie mam sygnałów, że zmiany nastąpią tu i teraz, a tego domaga się Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Uważamy, że perspektywa tych zmian w roku 2017 jest zbyt odległa. Zmiany są konieczne teraz, ponieważ część pielęgniarek odejdzie z zawodu, a muszą być natychmiast podjęte kroki, by je zatrzymać. Nowe kadry, jeśli przyjdą, to też musi je ktoś do zawodu wprowadzić. Nasz zawód pielęgniarki i położnej należy do tych z grupy mistrza i czeladnika. Teoretyczna wiedza jest bardzo ważna, ale nie mniej ważną jest też wiedza praktyczna. Jeśli w tej chwili nie uposażymy pielęgniarek, to one odejdą. Musimy zrobić wszystko by zechciały pozostać, poczekać na młode kadry i wprowadzić je do zawodu. Młodych pielęgniarek mamy w tej chwili w Polsce tylko ok. 2 procent. To bardzo mała liczba.
Ministerstwo mówi, że w 2017 roku będą podwyżki dla pielęgniarek i położnych, będą również fundusze na kształcenie. Dlaczego nie możecie poczekać?
Czas jest ważny z dwóch powodów: po pierwsze musimy zainteresować tym zawodem młode kadry natychmiast, bo jest ich bardzo mało. 2 proc. pielęgniarek w wieku 20-25 lat świadczy o braku zainteresowania wśród młodych osób tym zawodem. Średnia wieku dzisiejszej kadry pielęgniarskiej to 48 lat. W roku 2017 gro pielęgniarek i położnych w zawodzie nie będzie, ponieważ odejdą na emerytury. Odejdą na nie na pewno, bo praca za 1500 zł na rękę nie jest atrakcyjną. Jeśli nie zostaną zwiększone nakłady na pensje pielęgniarek już i teraz, to osoby te odejdą i znajdą inne miejsce, w którym będą mogły godnie dorobić na życie. Dziś pielęgniarka pracuje na dwóch, czy nawet trzech etatach. Mamy materiały świadczące o tym, że pielęgniarki przy normie 160 godzin pracują nawet 400 godzin. Proszę jeszcze wziąć pod uwagę fakt, że są to kobiety po 50 roku życia. Bo jak mamy średnią 48 lat, to są pielęgniarki powyżej 50, 60 i 65 lat. Nawet tych po 65 roku życia jest więcej niż młodszych.
A obietnica dokształcenia pielęgniarek i położnych nie jest atrakcyjna?
Dokształcanie pielęgniarek i położnych nie rozwiąże w ogóle problemu. Oczywiście, trzeba się kształcić, bo zawód ten jest bardzo wymagający i potrzebuje ustawicznego kształcenia ze względu na chociażby zmieniające się procedury i technologie medyczne oraz oczekiwania pacjentów. Kształcić się trzeba, ale też należy stworzyć mechanizmy, które te polskie pielęgniarki zatrzymają. Nasze pielęgniarki są bardzo dobrze przygotowane do zawodu i rozchwytywane w całej Europie, a nawet świecie. Trzeba je zatrzymać w kraju i kształcić. A nie wykształcić po to by UE miała produkt gotowy w postaci wykształconej pielęgniarki, bo ona wyjedzie za granicę, ponieważ zarobi trzy, cztery razy tyle co w Polsce i to przy mniejszym obciążeniu pracą.
To, o czym Pani mówi, świadczy że zapowiedzi strajku generalnego we wrześniu są bardzo realne.
Tak, są realne. Środowisko jest już tak zdeterminowane i przyparte do muru, że nie ma już innego wyjścia. Pobory 1500 zł nie są godne, a praca jest niewolnicza. Jednej pielęgniarce powierza się opiekę nad 20, 30 czy 40 pacjentami. To bardzo obciążająca praca zarówno fizycznie jak i psychicznie, tym bardziej, że pielęgniarki mają już swoje lata. To osoby, które już wypracowały się bez podnośników i urządzeń ułatwiających im pracę, a staż zawodowy mają powyżej 30 lat. One często decydują się porzucić zawód i wyjeżdżają za granicę pracować jako opiekunki czy pielęgniarki, bo mają teraz takie prawo, a kraje europejskie je wchłaniają. Słyszałam opowieści o tym, że w Anglii jeśli w szpitalu zabraknie na dyżurze lekarza, to wzywa się polską pielęgniarkę, bo ona rzeczywiście jest super przygotowana. Dlatego, jeśli uatrakcyjnimy tylko studia, nic nie zrobimy z płacami, to wykształcimy pielęgniarki dla Europy, nie dla Polski.
Jaka będzie forma strajku generalnego? Czy pielęgniarki odejdą od łóżek?
Przy strajku generalnym to już na pewno odejdą od łóżek, bo nie ma innej możliwości. Tylko, ja się obawiam, bo to już narosło przez lata i nie jest winą tylko jednego rządu, że są gotowe porzucić zawód. Z pensji pielęgniarki nie da się żyć. W wieku 48 lat nie da się pracować 400 godzin non stop, wykonywać zlecenia lekarza. Mamy poparcie Związku Lekarzy, oni widzą ten problem, bo nawet super specjalista, który nie ma do pomocy pielęgniarki nie jest w stanie poprowadzić procesu leczenia pacjenta.
Czy są już znane jakieś szczegóły, bo rozumiem, że rozmawiacie Państwo i przygotowujecie się do tego, co będzie się działo we wrześniu? Czy znany jest już termin?
Nie przywiązujemy się sztywno do terminów, ponieważ są różne zewnętrzne sytuacje, które zaburzają bądź wymuszają u nas elastyczność terminów. Chociażby tak, jak wczoraj strajk ostrzegawczy był w tych placówkach, w których nie było można już wyhamować. Ze względu na wybory prezydenckie musiałyśmy akcję przełożyć, a kiedy ją planowałyśmy nie był nam znany termin wyborów. Kiedy już wiadomo było, że wybory odbędą się 10 maja, zaplanowałyśmy akcję na 12 maja, ale tam gdzie nie dało się już protestu wyhamować, tam były strajki ostrzegawcze. Natomiast, strajk generalny nie jest naszym celem tylko koniecznością. Z tym, że jego skutki mogą być katastrofalne. W Polsce jest czynnych zawodowo ponad 200 tysięcy pielęgniarek. Fundusz zakontraktował umowy z około 170 tysiącami pielęgniarek. A potrzeby naszego kraju są na ponad 300 tysięcy pielęgniarek, z czego 70 tysięcy w najbliższych latach odejdzie.
Dlaczego kolejne ekipy rządzące nie podejmują rozwiązań o których mówicie Państwo od kilkunastu lat. Czy trzeba było doprowadzić do sytuacji jaką zapowiadacie czyli, do strajku generalnego?
Najprościej oszczędzać na słabym. W systemie zdrowia grupa zawodowa lekarzy umocowała się i jest na sztywno wpisana w kontraktowanie usług z NFZ. Dyrektorzy naszych placówek nie mają wyboru, żeby zakontraktować oddział muszą mieć wymaganą liczbę lekarzy, o pielęgniarce nie ma słowa. W związku z tym na naszej grupie się oszczędza. Poza tym pielęgniarki i położne to w większości kobiety, i to szczególne, bo opiekować się obcą osobą, wykonywać czynności higieniczne czy inne nienależące do przyjemności, nie każda kobieta może. Nie jest to też łatwe. Państwo nie szlifuje tego diamentu, nie pokazuje, że właściwą drogą jest opieka nad cierpiącym człowiekiem, że to właściwa relacja kobiety-pielęgniarki i trzeba ją wzmacniać chociażby przez płacę tak, by nie myślała za co ma przeżyć, opłacić rachunki, wychować dzieci. Jeśli państwo nie dostrzega tego problemu to jest nieudolne.
Akcja protestacyjna zbiegła się ze świętem pielęgniarek i położnych. Czy oczekiwały Panie na jakieś życzenia od Ministerstwa Zdrowia?
Wszystkim pielęgniarkom i położnym życzenia składam ja. Oby wreszcie nasze, związku pielęgniarek i położnych postulaty, oczekiwania zostały spełnione. Byśmy nie zostały za chwilę z widmem szpitali bez pielęgniarek. Tylko 2 proc. młodych kobiet wybiera ten zawód, to za mało, zawód wymiera, żeby tak się nie stało musi się zmienić płaca pielęgniarek i położnych i to nie w roku 2017 tyko obecnie. W przeciwnym wypadku odejdą od zawodu pielęgniarki, które jeszcze zostały.