Jarosław Pinkas podczas Kongresu Zdrowia Publicznego zapowiedział, że od przyszłego roku na kierunek lekarski zostanie przyjętych więcej studentów. W pierwszym roku funkcjonowania nie będzie zmian w ustawie o zdrowiu publicznym.
Panie Ministrze, w czasie Kongresu Zdrowia Publicznego mówił Pan o zmianach, które planuje Ministerstwo, o pewnych rozpędzonych już projektach w zakresie kształcenia i zmian systemowych. Czy możemy o nich powiedzieć?
Bardzo istotna zmiana, to powrót do stażu podyplomowego. Nie będziemy kształcić felczerów, kształcimy świetnie wykształconych lekarzy. I wszyscy Polacy muszą wiedzieć, że ci, którzy wchodzą do zawodu, mają absolutnie perfekcyjne europejskie czy też światowe wykształcenie. Nie możemy sobie pozwolić na nonszalancję i poczucie, że młody lekarz jest niepewny, że nie miał tutora, który zajmował się nim w trakcie stażu, nie ma także podstaw dotyczących funkcjonowania w szpitalu czy przychodni, musi się czuć bardzo pewnie. Od tego jest relacja mistrz-uczeń na stażu. Kolejny ważny projekt dotyczy zwiększenia liczby studentów na wydziałach lekarskich polskojęzycznych. Mamy obietnice wszystkich rektorów wyższych uczelni medycznych, że w przyszłym roku od października przyjmą o 15 proc. więcej studentów. Za sześć lat będą efekty tych działań. To jest bardzo duża i istotna zmiana. Związana jest z tym, że mamy dramatycznie mało lekarzy – na tysiąc mieszkańców 2,2 lekarzy. Jesteśmy w końcówce Europy i musimy tę sytuację poprawić, ponieważ nie będziemy w stanie zabezpieczyć potrzeb zdrowotnych naszego społeczeństwa. Te dwie rzeczy są w tej chwili priorytetem. One w ciągu miesiąca już pojawią się w przestrzeni publicznej w postaci aktów normatywnych. Nie budzą one żadnych kontrowersji i jestem o tyle szczęśliwy, że nie mamy tu oponentów. Nasze działania wspiera środowisko lekarzy, dziekani i rektorzy.
Jeśli chodzi o Ustawę o Zdrowiu publicznym, rozumiem, że będą Państwo kontynuować i rozwijać jej ustalenia oraz pewne kwestie prawne?
Tak. Ustawa weszła w życie na początku listopada. Musimy ją implementować i zrobimy to zgodnie z założeniami w tej ustawie. Nie chcemy w niej nic zmieniać. Chcemy, by ten pierwszy rok był tym, w którym pojawią się ciała doradcze, zaczniemy wydawać pieniądze, pojawi się już mocno umocowany prawnie Narodowy Program Zdrowia z sześcioma punktami operacyjnymi. Jeden dodaliśmy już w trakcie naszego ministrowania. Jest to projekt związany ze zdrowiem prokreacyjnym populacji. Wszystko będzie działo się tak, jak jest w ustawie. Chcemy bardzo, by ona funkcjonowała już w roku 2016 w sposób bezproblemowy. Chcemy rzeczywiście „naoliwić” tę ustawę w dobrym tego słowa znaczeniu. Tak, by nie było problemów z jej uruchomieniem. Dbamy o nią i będzie ona priorytetem. Jeżeli trzeba będzie wykonać jakieś zmiany legislacyjne, które pewnie się pojawią, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że sposób procedowania nie był specjalnie właściwy, ona nie była do końca wydyskutowana, bo było mało czasu. Ale jest ona podstawą i na niej będziemy budować mocny zrąb zdrowia publicznego.
Gwarancją sukcesu tej ustawy i postanowień jest zerwanie z silosową polityką myślenia - Państwo mają pomysł na mocne zaangażowanie prawie wszystkich ministerstw w zdrowie Polaków.
Jestem głęboko przekonany, że wszystkie resorty bardzo mocno się w to zaangażują. Zresztą mówi się tak, że ten rząd ma pracować wspólnie. To nie jest federacja poszczególnych ministerstw, tylko jest jeden wspólny plan. Plan musi być realizowany i przypominam, że nazywa się on „dobra zmiana”. To się znakomicie wpisuje w zdrowie publiczne.
Jest jeszcze jedna kwestia interesująca naszych czytelników – słynna drożdżówka. Ponoć powstaje przepis tej szkolnej, zdrowej drożdżówki oraz pomysł na jej nazwę?
Tak. Spotykamy się ze środowiskiem cukierników. Poprosiliśmy ich o przygotowanie zdrowej i niezwykle smacznej drożdżówki. Ponieważ będzie dedykowana szkole, więc może się nazywać drożdżówką szkolną. Ale ja mam wrażenie, że tak czy inaczej będzie nazywana drożdżówką radziwiłłowską. To bardzo ładna nazwa.