Dlaczego obecny pozasądowy system uzyskiwania odszkodowania za błędy medyczne nie spełnia swojej roli? O tym mówi Andrzej Sawoni prezes OIL w Warszawie.
W Polsce istnieje niewydolny system dochodzenia rekompensat za szkody medyczne. W jakim kierunku powinien się zmieniać?
Ten system w Polsce istniej, ponieważ w ustawie o prawach pacjenta został zapisany w 2012 roku tryb ugód pozasądowych w drodze postępowań przed komisjami wojewódzkimi. Takich komisji wojewódzkich funkcjonuje 16. Niestety, ten system jest wysoce niedoskonały i chcielibyśmy jego zmiany. Czyli zmiany, która polegałaby na tym, że powstałby zupełnie osobny system. To tak jak w przypadku wypadków przy pracy, kiedy poszkodowany w drodze postępowania pozasądowego, w drodze ugody, może otrzymać rekompensatę, za niekorzystne zdarzenia w czasie procesu leczenia. Na całym świecie jest tak, że wykonywanie zawodu lekarza czy udzielanie świadczeń medycznych, łączy się z ryzykiem pojawienia się zdarzeń niepożądanych. Geneza tych zdarzeń jest bardzo różna. Oczywiście może to być błąd personelu medycznego, ale najczęściej nie jest to błąd, tylko pogranicze powikłań. Najczęstszą u nas praktyka, a więc postępowanie cywilne, po pierwsze trwa latami, jest loterią bo pacjent nigdy nie ma pewności czy otrzyma odszkodowanie i w jakiej wysokości. Ponosi koszty, bo łączy się to z normalnym, cywilnym postępowaniem sądowym. Natomiast systemy jak nowozelandzki, francuski czy szwedzki umożliwiają pacjentowi, u którego niekorzystne zdarzenie powstało, w kilkutygodniowym czasie uzyskać odszkodowanie, którego skala określana będzie przez biegłych. Z drugiej strony świadczeniodawcy my lekarze, pielęgniarki, bo to dotyczy nie tylko środowiska lekarskiego tylko wszystkich udzielających świadczeń medycznych, zyskujemy pewien spokój wykonywania zawodu. Zawodu, który, powtarzam, jest wysokiego ryzyka. Mogą pojawić się różnego typu zdarzenia, bo każdy pacjent jest inny, każdy organizm jest inny.
Jak finansować nowe rozwiązania?
Skąd pieniądze? Koncepcja jest taka by generalnie nadzór był państwowy, ale oczywiście podmioty muszą się na to złożyć. Dziś jest praktycznie jeden ubezpieczyciel i składki rosną dosyć znacząco. Myślę, że ubezpieczenia OC musiałyby pozostać, ale nie musiałyby być w formie obowiązkowej, tak ja teraz, z jednej strony, z drugiej – szpitale i wszyscy świadczeniodawcy, bo można sobie wyobrazić, że ten system obejmie nie tylko szpitalnictwo, ale również pozostałe elementy, po prostu się na to złożą. Będzie zabezpieczenie stabilności finansowej tego systemu. Nasza koncepcja idzie trochę w kierunku ZUS-u, gdzie jest orzecznictwo w przypadku wypadku przy pracy. Tak można by stworzyć orzecznictwo w przypadkach zdarzeń niepożądanych w medycynie. Stworzyć system orzecznictwa. Najlepszy wydaje się dwustopniowy. Pierwszy jest lekarz orzecznik orzekający o skali tego zdarzenia niepożądanego, proponuje pewne procentowe odszkodowanie. Jeśli pacjent się nie zgadza to może odwołać się do drugiej instancji, gdzie jest już komisja i bardziej rozbudowany system. No i trzecia instancja, którą jest oczywiście sąd. Ten system byłby korzystniejszy ze względu na swoją powszechność właśnie dla pacjentów. Przecież tych dużych zdarzeń medycznych, te które zwykle budzą duże emocje w mediach, nie ma dużo. Najczęściej pacjenci borykają się ze stosunkowo drobnymi zdarzeniami, które jednak wymagają rekompensaty. Tu pacjent w drodze krótkiej ścieżki mógłby dostać sprawiedliwe, proporcjonalne i dobrze obliczone odszkodowanie finansowe. Z resztą nie tylko finansowe, bo może to być np. rehabilitacja.