Dyrektor Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu chce zmienić jedzenie w szpitalach i mówi: NIE rodzicom, którzy kupują dzieciom fast foody.
Jacek Profaska, dyrektor Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu twierdzi, że przez "śmieciowe" jedzenie będziemy mieli coraz większy problem z otyłością. Jak chce walczyć z plagą w szpitalu? - W szpitalu nie możemy pozwolić na to, żeby dziecko było karmione byle czym, tym co uważa rodzic. Szpital musi kontrolować to co je dziecko, które przebywa w placówce. Wszystko przez to, że okolicy szpitala mamy jedną z sieci fastfoodowych i rodzice przywozili dzieciom właśnie jedzenie z tego miejsca - powiedział Jacek Profaska, który uznał, że taki proceder jest niedopuszczalny.
Przypomnijmy, że również od 1 września w sklepikach szkolnych dzieci nie kupią niezdrowej żywności.
W sklepikach szkolnych sprzedawane mogą być kanapki: przygotowane z chleba pełnoziarnistego, z chudą wędliną zawierającą co najmniej 70 proc. mięsa, rybą, jajkiem czy serem żółtym (z pominięciem topionego). Dozwolone jest z kolei masło. Ale majonez już nie.
Na liście dozwolonych produktów znalazło się mleko i napoje zastępujące mleko, czyli np. mleko sojowe, ryżowe czy owsiane, jogurty, maślanki, kefiry. Dzieci w sklepikach będą mogły kupić owoce i warzywa, a także soki, ale te bez dodatku cukru.
Prawdziwą rewolucję czekają również stołówki szkolne, a także przedszkolne. Kucharki będą musiały z pewnością ograniczyć sól w posiłkach, dzieci nie będą mogły dosalać przygotowanych posiłków. Tylko raz w tygodniu przygotowane posiłki mogą być smażone.
Źródło: xnews