Iwona Schymalla: Jak powinien być skonstruowany model leczenia pacjentów z reumatoidalnym zapaleniem stawów, tak aby ci pacjenci mogli być aktywni i funkcjonować w rolach społecznych przez wiele lat? Czy to jest w ogóle możliwe?
E.K.: W dużym stopniu chyba tak, dlatego że chociaż z jednej strony nie znamy przyczyny choroby i nie mamy leczenia usuwającego przyczynę, to ostatnie dwie dekady dostarczyły na tyle nowych efektywnych leków, że możemy opanować i zapobiec uszkodzeniu strukturalnemu, czyli zniszczeniu narządu ruchu. A to jest warunek żeby nie było bólu i chory mógł funkcjonować w życiu codziennym i zawodowym. Podstawą jest wczesne rozpoznanie i wczesne włączenie leczenia określanego jako modyfikujące przebieg choroby, a więc nie tylko objawowo usuwające ból, ale na tyle hamujące zapalenie, że nie dochodzi do dalszego zniszczenie struktur stawowych, albo było ono jak najmniejsze. To jest w zasadzie podstawa.
I.S.: Czy w Polsce pacjenci z RZS mogą być skutecznie leczeni, a Państwo jako specjaliści, klinicyści macie pełen wachlarz terapeutyczny dla tych pacjentów?
E.K.: Tak i nie. Dysponujemy większością leków. System poradni (bo jest to w większości leczenie ambulatoryjne) jest stosunkowo dobrze rozwinięty, chociaż nie ukrywam, że brakuje reumatologów. Duża część z nich przesuwa się do wieku przedemerytalnego I możemy się spodziewać, że część z nich w najbliższych latach przejdzie na emeryturę. Nie zawsze koledzy wybierający specjalizację uważają reumatologię jako ciekawą. Stąd braki kadrowe. Druga sprawa, to stosunkowo długa droga do reumatologa. Istotą dobrego i efektywnego leczenia jest, jak powiedziałem, wczesne rozpoznanie. Istnieje pojęcie okno możliwości, czyli krótkiego okresu jawnej choroby klinicznej, gdy zastosowane leczenie powoduje, nie mogę powiedzieć wyleczenie, ale na tyle wyhamowanie choroby, że może ona być dobrze kontrolowana. Problemy nie są natury braku leków, raczej natury organizacyjnej typu dostępu czy kolejek. To problemy, które mogą utrudniać życie tym chorym.
I.S.: Jakie jest miejsce nowych terapii inhibitorów kinazy janusowej w leczeniu? Jakie to ma znaczenie, że mamy te leki?
E.K.: Istotą tych leków jest to, że one działają w oparciu o zupełnie inny mechanizm niż dotychczasowe leki. Do dzisiaj nie wiemy, czy RZS to jedna choroba czy zbiór chorób o tym samym czy zbliżonym obrazie klinicznym. Z resztą mamy chorych o bardzo ciężkim przebiegu i chorych, u których choroba bardzo wolno się toczy. Nie wiemy, czy to jest ta sama choroba, czy objawy dwóch czy więcej chorób. I to sprawia, że prawie każdy lek ma skuteczność w 60 - 70 proc. Z tego powodu ciągle zostaje populacja chorych, którzy źle reagują albo nie tolerują leczenia, ale raczej leczenie jest nieskuteczne. Dlatego wprowadzenie leków o nowym, innym mechanizmie działającym wewnątrz komórkowo, w przeciwieństwie do leków biologicznych działających zewnątrzkomórkowo, daje nadzieję, że ten obszar chorych nie objętych, opornych, nie reagujących na leczenie w jakiejś części może być skutecznie leczonych. Stąd szansa, że zbliżamy się do tego, by 100 proc. chorych mogło uzyskać remisję choroby.